wtorek, 28 czerwca 2016

Święta prawda, też prawda i METAFIKCJA - "Prywatne życie entu Szubad" E. Nowackiej


Gdyby rzeczywiście na tym świecie istniała sprawiedliwość, to po pierwsze prezydent Ziemi nazywałby się, dziwnym trafem, tak jak ja, a po drugie „Prywatne życie entu Szubad” byłoby książką powszechnie znaną, uznaną i polecaną, tłumaczoną na setki języków, a może nawet na wieki napiętnowaną przynależnością do kanonu lektur szkolnych. Tymczasem pokutuje na bibliotecznych wyprzedażach, gdzie leży cichutko w kartonowym pudle, wyróżniając się jedynie wyjątkowo niewyróżniającą się okładką (pierwotnie, jak przypuszczam, przesłoniętą bardziej efektowną obwolutą).
Ciekawe, że nazwa wydawnictwa jest równie wyeksponowana co nazwisko autorki.
Wydana w 1977 roku książka Ewy Nowackiej to, jak można zgadnąć po tytule, powieść historyczna osadzona w jakichś bliskowschodnich klimatach. Wszystko się zgadza, mamy entu Szubad, która w sumeryjskiej świątyni jest wcieleniem bogini, mamy knowania kasty kapłańskiej, duszne miasto, jaszczurki na nagrzanych murach itd., itp. Aż tu nagle po dwudziestu stronach następuje nagła zmiana miejsca i czasu akcji oraz bohaterów. Przenosimy się w czasy współczesne autorce i w odrębną opowieść – pisarzu Atanazym, któremu w życiu wiedzie się średnio, lecz który dostaje nagle atrakcyjną możliwość dorobienia scenariuszem do serialu o życiu Szubad. Pod jednym wszak warunkiem – scenariusz nie będzie podpisany jego nazwiskiem. Autorstwo weźmie na siebie jego kolega, który mu serialową fuchę załatwił. Jednym słowem, Atanazy podejmuje się podrzędnej funkcji ghostwritera, co wraz z rozwojem fabuły będzie budzić w nim coraz większe rozgoryczenie.

W powieści przeplatają się zatem dwie historie. Z jednej strony jest entu Szubad, która w wieku lat około czterdziestu traci płodność, a zatem i zdolność do ucieleśniania bogini; przeczuwa swój bliski koniec i zastanawia się nad życiem, które tak naprawdę nigdy nie należało do niej; poszukuje własnej tożsamości poza byciem małżonką boga. Z drugiej strony Atanazy radośnie lekceważy badania źródłowe, mieszając w scenariuszu różne kleopatropodobne klimaty i tworzy (kiczowatą, powiedzmy sobie szczerze) historię Szubad – pięknej królowej, spragnionej miłości i zdradzonej przez kochanka. Pierwsza opowieść jest refleksyjna i podana bardzo serio – w drugiej dominuje dystans i ironiczne poczucie humoru, swego rodzaju satyra na rządzony przez układy świat literatów oraz na proces powstawania dzieł popkultury (cytat z Atanazego na stronie 64: „nagie piersi Murzynek, piersi białe i czarne obok siebie, jak najwięcej piersi, klejnotów także jak najwięcej” – niech kto spojrzy na „Grę o tron” chociażby i powie mi, że ten tekst nie jest aktualny!).

Prawda, nie ma tu dramatycznej akcji dumasowskiej; jest za to genialny przykład metafikcji połączony z analizą psychologiczną. Metafikcja, pokrewna autotematyzmowi literackiemu – sprawa oczywista, mamy opowieść o tworzeniu opowieści, o tym, jak autor przekształca rzeczywistość, jak przedstawia własne mrzonki jako rzeczywistość, jak wreszcie te mrzonki za rzeczywistość uznaje i daje się im pochłonąć. Czytelnik (tj. ja) kiwa głową nad naiwnymi bajdurzeniami Atanazego, ale jednocześnie nachodzi go wątpliwość – na ile może ufać tej części książki, która opowiada o „prawdziwej” Szubad? To w końcu też tylko wymysł autorki, co prawda, miejmy nadzieję, lepiej oczytanej w historii starożytnej niż Atanazy, ale jednak wymysł.

Różnica bierze się jednak z aspektu psychologicznego: Szubad w swojej własnej historii jest traktowana jak człowiek – kobieta poszukująca siebie, snująca własne myśli, pełna własnych uczuć. Szubad Atanazego to model, archetyp Kleopatry stworzony i kultywowany przez mężczyznę, ucieleśnienie pragnień i przekonań o namiętnej kobiecie, obiekt, który Pigmalion może posiąść. 

Gdyby chciało się pisać o całej zawartości ideowej tej książki, o wszystkich myślach, które się w związku z nią nasuwają, powstałaby istna encyklika dłuższa od samej powieści. Mnie „Prywatne życie entu Szubad” sprawiło ogromną przyjemność, zarówno dzięki swojemu ładunkowi intelektualnemu, jak i cierpkiemu poczuciu humoru. Gdyby na tym świecie istniała sprawiedliwość...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz