piątek, 25 listopada 2016

Jak mieć lwa i żonę jednocześnie - ideał mężczyzny według Chrétiena de Troyes



Trudno w to może uwierzyć, ale rycerze też mieli problem z tym, jak pogodzić życie osobiste z zawodowym – czy, jak oni to ujmowali, miłość z rycerską chwałą. Jak tu być jednocześnie czułym kochankiem, wiernym swej damie, i śmiałym wojownikiem, przemierzającym kraj w poszukiwaniu przygód? Jak można poddać się miłości, a jednocześnie pozostać męskim panem samego siebie? Niektórzy by powiedzieli, że się nie da, wskazując klasyczne przykłady Herkulesa pokornie snującego przędzę pod okiem Omfale albo Lancelota, który z radością przestałby oddychać, gdyby Ginewra miała taki kaprys. A jednak Chrétien de Troyes – ten sam, który napisał „Rycerza z wózka” właśnie o niewolniczo oddanym królowej Lancelocie – w „Rycerzu z lwem” próbował dowieść, że miłość i chwała wcale się nie wykluczają.

Rycerz z lwem. Lew jeszcze nie dorósł. (Źródło)


Iwen – albo Yvain, albo Owain, względnie Uwaine lub Iven, przez jakiś czas przemierzający kraj incognito jako rycerz z lwem – w niektórych kwestiach jest właściwie dość podobny do Lancelota. Tak jak on rozpłomieniony jest wielką miłością, która staje się dla niego sensem życia; co więcej, zakochuje się w kobiecie, która wcześniej była już mężatką. Tak samo jak Lancelot zostaje też (przynajmniej czasowo) oderwany od swojego obiektu uczuć i na jakiś czas traci rozum, co w legendach arturiańskich objawia się przede wszystkim bieganiem po lesie bez odzienia i z rozwianym włosem. Można nawet powiedzieć, że Iwen tak samo jak Lancelot dokonuje świetnych czynów przede wszystkim z miłości do ukochanej damy – tu jednak analogie zaczynają nieco szwankować.

Po pierwsze, ukochana Iwena – Laudyna – jest jego własną małżonką, a nie niedostępną połowicą seniora i króla. Po drugie zaś motywacją Iwena co najmniej równie silną jak miłość jest ambicja rycerska, pragnienie przygód i chwały.

Po początkowych zawirowaniach (obejmujących między innymi zabicie przez Iwena pierwszego męża Laudyny, czym zrobił na niej raczej marne pierwsze wrażenie) bohater osiąga szczęście małżeńskie. Po pewnym czasie jednak dopada go ten odwieczny rycerski konflikt: miłość albo chwała. Iwen zaczyna się lękać, że zostanie uznany za chevalier recréant – czyli rycerza, który w gruncie rzeczy rycerzem być przestaje, bo gnuśnieje w domu, zamiast dokonywać świetnych czynów. Ta troska o reputację sprawia, że rychło ulega namowom Gowena (jeśli wierzyć wersji Chrétiena de Troyes) lub samego króla Artura (jak podaje wersja walijska o uroczym tytule Owain: Chwedl Iarlles y Ffynawn) i rusza na przygodę, obiecując żonie, że wróci w ściśle określonym terminie.

A potem tę przysięgę łamie, zostaje odtrącony przez Laudynę i na jakiś czas traci rozum. Cała reszta jego historii to wysiłki zmierzające do odzyskania miłości żony. Co ciekawe, wysiłki te oparte są na tym, co w pewnym sensie doprowadziło do zerwania z ukochaną, a mianowicie na rycerskich czynach. Iwen przemierza kraj w towarzystwie lwa, któremu pomógł w walce z wielkim wężem, i zabija olbrzymy, broni uciśnionych, walczy po stronie niewinnych i zdobywa sobie tak wielką sławę jako bezimienny Rycerz z Lwem, że kiedy w końcu jego tożsamość wychodzi na jaw, Laudyna nie może nie przyjąć miłości rycerza, który tak znakomicie się odznaczył.

W ten sposób – powiada Chrétien de Troyes – rycerskie czyny wzbudzają miłość, a miłość pobudza do rycerskich czynów. Te dwie wartości nie muszą być sprzeczne; wręcz przeciwnie, mogą się wzajemnie uzupełniać, jeśli tylko zostanie zachowana między nimi równowaga.

Trzeba jednak pamiętać, że nie byłoby rycerza z lwem, gdyby nie lew. Z jednej strony odzwierciedla on cnoty Iwena i stanowi dowód łaski zesłanej nań przez Boga. Jest jednak czymś znacznie więcej niż wyciągniętym z bestiariuszem symbolem: to bohater z krwi i kości, wierny towarzysz Iwena, równie wyrazisty co jego najlepszy ludzki przyjaciel Gowen.

Znakomita postacią w „Rycerzu z lwem” jest służka Laudyny, Lunette. Jak to służka, jest śmielsza i sprytniejsza od swojej pani. Nie pomylę się chyba, jeśli powiem, że wprawia w ruch osiemdziesiąt procent fabuły, najpierw gasząc skrupuły świeżo owdowiałej Laudyny, by przekonać ją do Iwena, potem wymierzając rycerzowi karę za złamanie przysięgi, a wreszcie doprowadzając do pogodzenia małżonków. Im więcej myślę o bystrej i prężnej Lunette, tym większa ogarnia mnie frustracja w związku z czytanymi właśnie „Mgłami Avalonu” Marion Bradley, bo „Mgły Avalonu” niby mają koncentrować się na kobietach z legend arturiańskich, tylko że żadna z nich w wydaniu Bradley nie ma w sobie tej iskry, którą ma opisana ponad 800 lat temu Lunette. Mało która z nich robi też tyle co ona, żeby popchnąć do przodu fabułę.


Z lewej - Lunette właśnie powiedziała Iwenowi, że nie ma po co wracać do Laudyny. Na środku - Yvain rozdziera szaty. Z prawej - nagi Yvain biegnie do lasu. (Źródło)


Nie mogę się też nie zastanawiać, dlaczego Iwen jest współcześnie znany o wiele mniej niż na przykład Gowen, nie mówiąc już o Lancelocie. W końcu ma lwa, a to powinno mu dawać z automatu przepustkę do strefy dla arturiańskich VIP-ów.

Chciałoby się oskarżać o niecne knowania jakąś lancelotiańską światową masonerię, ale odpowiedź jest prawdopodobnie o wiele prostsza i brzmi: „Le Morte d’Arthur”. Thomas Malory bowiem o Iwenie – czy też Owenie, bo w jego wersji takie nosi imię – ledwie wspomina, za Malorym zaś idzie chyba większość późniejszych przeróbek, w tym wspomniane wyżej „Mgły Avalonu”. Co więcej, przygoda Iwena nie miała żadnego związku z poszukiwaniem Graala, na którym dużo wersji się koncentruje. Choć więc nie można powiedzieć, by był całkiem zapomniany, Iwen przegrywa z wieloma innymi rycerzami Okrągłego Stołu.

A szkoda. Naprawdę szkoda.

2 komentarze:

  1. Ja znam z dzieciństwa słowiańską wersję tej legendy...
    http://archiv.radio.cz/history/bruncvik.html (trochę krótsza wersja polska: http://czechywgdansku.blog.pl/2015/06/01/bruncvik-wazna-figura/)
    Żadna z tych wersji nie wspomina o tym, co jest na czeskiej Wikipedii - 1. że Bruncvik wyruszył w podróż specjalnie po to, żeby pozyskać lepszy znak heraldyczny niż zyskany przez jego ojca orzeł. Stąd jego przyjaźń ze lwem (ale nigdzie nie jest wyjaśnione, skąd się u lwa wziął drugi ogon). Oraz 2. - że jest to przeróbka opowieści o Yvainie.

    W każdym razie był to kiedyś mój ulubiony posąg na Moście Karola :)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka świetna historia! To jest chyba to, co najbardziej lubię w baśniach i legendach, że różne motywy wędrują z miejsca na miejsce, łączą się ze sobą, zmieniają, nabierają lokalnego kolorytu itp. Tak jak w tej wersji - są tu nie tylko wątki z Yvaina (swoją drogą, żona Bruncvika była bardzo tolerancyjna, skoro pozwoliła mu wędrować aż siedem lat, Laudyna dała Yvainowi chyba tylko rok :P), ale też z Odysei, i jest motyw pierścienia w pucharze... Wielkie dzięki za link.

      Usuń