środa, 13 lipca 2016

Czy "ja" istnieje? - "Przepaska z liści" Patricka White'a (tłum. Maria Skibniewska)


Po tak dramatycznym pytaniu w tytule kontynuujmy w tym samym duchu: 
Ach, cudowne wydania z lat 80. – ten rozsypujący się papier, czasem dziwny zapach kleju, a nade wszystko: brak ostatnich stron książki, i to nawet nie wiem ilu. Niestety, nie było mi dane zapoznać się z końcowymi myślami powieści. Żyje w niej duch wspaniałych praktyk wydawniczych lat 80.: rozsypujący się papier, dziwnie pachnący klej i – to najlepsze – brak ostatnich stron. Nawet nie wiem ilu. Prawdę mówiąc, nie wiem, czy tego braku żałuję, bo i pozbawiona zakończenia „Przepaska z liści” nieco mnie znużyła. 

Cała fabuła książki jest właściwie streszczona na skrzydełku: Ellen Roxburgh, dama z dziewiętnastowiecznej Anglii, płynie statkiem, który rozbija się na wyspie ludożerców. Czytam taką zajawkę i myślę: będzie jak u Hitchcocka, najpierw wielka katastrofa, a potem napięcie stale rośnie. Tymczasem to, co obwoluta tak ochoczo nam zdradza, następuje nie wcześniej niż w dwóch trzecich książki, czyli już dosyć blisko nieobecnego zakończenia. To jednak wcale nie znaczy, że książka jest nudna. Temat przewodni to znakomita charakterystyka głównej bohaterki: kobiety, która nie potrafi znaleźć sobie miejsca w świecie i czuje się wewnętrznie niespójna. Jest w niej i nieuczona, szczera i zmysłowa wiejska dziewczyna, i dystyngowana dama, którą zrobił z niej mąż. Szczególnie uderzające są fragmenty jej dziennika, w których nieraz w jednym zdaniu dochodzi do głosu prosta Ellen Gluyas z Kornwalii, a w następnym już nobliwa pani Roxburgh (różnica ich języka została bardzo dobrze oddana w tłumaczeniu). Później – już na wyspie z ludożercami – pojawiają się kolejne wcielenia głównej bohaterki: niewolnica „czarnych dzikusów”, towarzyszka dzikiego człowieka, ocalona biała kobieta odstawiona w bezpieczny świat innych białych.


Podskórnie jest w książce obecne pytanie, do czego człowieka są w stanie zmusić czy skłonić okoliczności. Kiedy teraz się nad tym zastanawiam, to – nie znając ostatnich stron powieści – w tym właśnie upatruje jej główne zagadnienie, przedstawione również na przykładzie innych postaci, nie tylko Ellen. Okoliczności, otoczenie, sytuacja zmieniają całkowicie nie tylko zachowanie człowieka, ale też jego myśli i sposób reagowania, tak że można się zastanawiać: kim w takim razie jest się naprawdę? Czy istnieje coś takiego, jak nasze „prawdziwe” ja, odarte z wpływu czynników zewnętrznych? Jakieś niepodzielne jądro naszej świadomości, które kryje się pod niezliczonymi warstwami pozorów bardziej lub mniej powierzchownych? Czy może po prostu każde „ja” jest prawdziwe, każde stanowi całość samą w sobie, zachodzącą i przeplatającą się ze wszystkimi pozostałymi?


Wszyscy jesteśmy tylko kluchami o niewyraźnych konturach.
Język jest bardzo gęsty i obrazowy, opisy zaś konkretne i intensywne, nadzwyczaj obrazowo przedstawiające rzeczywistość dziewiętnastowieczną, a chwilami zakrawające na naturalizm. W pewnym fragmencie wszystko sprawia mocno plugawe wrażenie, co w zasadzie trochę mnie przygnębiło i stąd może moja częściowa ulga spowodowana brakiem ostatnich stron. Mimo całej intensywności i wciągającej wyrazistości każdego zdania, nadmiar ich może wydać się w pewnej chwili nużący, szczególnie że książka jak gdyby po prostu nie chciała się skończyć i na ostatniej prostej dostaje zadyszki. 

Nie wiem, jaka jest puenta "Przepaski z liści". Jakaś część mojej duszy każe mi szukać niewybrakowanych egzemplarzy - ale inna woli - przynajmniej na razie - pozostawić zakończenie w sferze tajemnicy.

Bardzo nie lubię sformułowania „wspaniały portret kobiety”, bo zawsze pada w kontekście „Pani Bovary” i innych książek napisanych przez mężczyzn (tak jak ta), a poza tym często wydaje się sugerować jakąś generalną wspólnotę osobowości wszystkich kobiet, jakie kiedykolwiek żyły na tej ziemi. Zdaje się, że biednego Balzaca też skrzywdzono piętnem „znawcy kobiecej duszy”, zapewne zrobił to jakiś Boy-Żeleński albo inny huncwot. „Przepaska z liści” jednak jest wspaniałym portretem kobiety – jednej konkretnej kobiety, pełnej sprzeczności i rozterek Ellen Roxburgh.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz