tag:blogger.com,1999:blog-4666821666548165202024-03-13T10:22:13.979-07:00Straszna nisza czytelnicza"Straszna nisza" nie oznacza, że czytam niszowe rzeczy (czymkolwiek by były), tylko że w bibliotece zalęgły się pająki. Znowu.OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.comBlogger62125tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-63513371913967850822017-09-21T03:19:00.000-07:002017-09-21T03:22:57.126-07:00Jak postapo zmutowało w eugeniczną utopię (Trylogia „Maddaddam” Margaret Atwood)<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/--rI40w45TAE/WcOS8Dir8HI/AAAAAAAAAkk/hwV4tNtRWuA0ThaBOAAhDjKHY7gFTIoEwCLcBGAs/s1600/MaddAddam_cover_%2528UK%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="327" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/--rI40w45TAE/WcOS8Dir8HI/AAAAAAAAAkk/hwV4tNtRWuA0ThaBOAAhDjKHY7gFTIoEwCLcBGAs/s320/MaddAddam_cover_%2528UK%2529.jpg" width="209" /></a></div>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Słodkie dni
lata upłynęły mi na nurzaniu się w gorzko-ironicznych wizjach przyszłości
według Margaret Atwood. Doświadczenie to przypominało trochę długą kąpiel,
podczas której woda stopniowo traci swą idealną ciepłotę, a słodko pachnąca
piana powoli opada, by wreszcie zniknąć bez śladu. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br />
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Pierwsza część
trylogii „Maddaddam’, czyli „Oryks i Derkacz” to bezsprzecznie jedna z najlepszych
powieści postapokaliptycznych, jakie zdarzyło mi się czytać. Wizja świata przed
zagładą ludzkości, gdzie wszystko podporządkowane jest postępowi, a postęp
podporządkowany jest zyskowi zachłannych korporacji, kontrastuje z wizją świata
po zagładzie ludzkości, gdzie natura szybko odzyskuje wydarte jej wcześniej tereny,
a jedyni żyjący ludzie to genetycznie zmodyfikowani trawożerni prostaczkowie
oraz Jimmy, życiowy nieudacznik, a obecnie swego rodzaju prorok Derkacza.
Prorok, który sam nie wierzy w bóstwo, którego chwałę głosi, bo znał Derkacza:
bezwzględnego geniusza, który stworzył nową rasę ludzi. Derkaczanie są roślinożerni,
pozbawieni lęku przed starością i śmiercią, niezdolni do agresji, radośnie
uprawiają seks grupowy w ściśle oznaczonym czasie rui i dysponują naturalnym odstraszaczem komarów.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Dawnych ludzi, obciążonych niezliczonymi
wadami i zbrodniami, Derkacz bez żalu zlikwidował. Oprócz Jimmy’ego, reliktu minionej
epoki, który jako jedyny jest w nowym Edenie brzydki, mięsożerny i
niezadowolony z życia.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Atwood sypie
pomysłami jak z rękawa i nie szczędzi czarnego humoru, a świat przez nią
opisany jest a to absurdalnie zabawny, a to przerażająco prawdziwy. Głównym
grzechem ludzkości jest chciwość, obejmująca zarówno pragnienie wiecznego
życia, dzięki czemu jest popyt na zmutowane świnie z ludzkimi narządami, jak i
łakomstwo, napędzające produkcję wysoce wydajnej i wysoce nienaturalnej
żywności. Wszystkiemu zaś patronuje pospolita żądza pieniądza i władzy
korporacji, które coraz głębiej ingerują w życie na Ziemi, byle tylko jeszcze
bardziej podsycić konsumpcję.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Jaka jest alternatywa?
Według Derkacza – zniszczyć wszystko i zacząć od początku, z trawożernymi
prostaczkami, bo tylko głupcy mogą być szczęśliwi i nieszkodliwi.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Tę
pesymistyczną, mizantropiczną wizję w zasadzie powtarza druga część trylogii,
„Rok potopu”. Znów obserwujemy zmierzanie starego świata ku zagładzie,
skontrastowane ze światem nowym, gdzie nie ma miejsca dla dawnych ludzi. Tym
razem jednak inny jest punkt widzenia: nie wychowany w korporacyjnym kompleksie
Jimmy jest naszym oknem na świat, lecz dwie kobiety, Ren i T., które mieszkały
w plebsopolii i należały do sekty uduchowionych ekologów wypatrujących rychłego
końca świata. Dzięki temu możemy zajrzeć w zakamarki, do których Jimmy nie miał
dostępu, poznać inne ludzkie postawy, wyjaśnić sprawy, które w pierwszej części
pozostawały w mglistej sferze domysłów; Atwood zaś może ponownie olśnić nas
ciętym dowcipem i błyskotliwymi pomysłami. Co prawda granice prawdopodobieństwa
zostają nieco naciągnięte, gdy świat przedstawiony kurczy się gwałtownie i
okazuje się, że osoby pozornie niemające ze sobą nic wspólnego są ze sobą
powiązane, wszyscy znają wszystkich i, co gorsza, prawie wszyscy przeżywają
masową zagładę – ale „Rok potopu” dalej jest znakomitą książką.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">A potem
następuje „Maddaddam”. Raz jeszcze poznajemy końcówkę dziejów ludzkości z
nowego punktu widzenia, tym razem rozrabiającego na marginesie społeczeństwa
Zeba. Raz jeszcze Atwood może zabłysnąć cierpkim komentarzem o tym, jak ludzie
zagłuszają wyrzuty sumienia wspieraniem pomocy żywnościowej dla niedźwiedzi, z
której wynika więcej szkody niż pożytku.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Niby więc
dostajemy znów to samo – ale już nie to samo, bo świeżość w sposób nieunikniony
już się ulotniła. Można odnieść wrażenie, że orkiestra, która dwie pierwsze
części odegrała z poruszającą harmonią, przy trzeciej ma już rozstrojone
instrumenty i rozproszoną uwagę.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Najsłabsza
jest ta część książki, która mówi o świecie po zagładzie. Tym świecie, który nie
jest już tak do końca post-ludzkim pustkowiem, jako że w „Roku potopu” okazało
się, że z zagłady uratowało się całkiem dużo bohaterów. Tak dużo, że nikt
oprócz Zeba nie jest wyraziście zarysowany. Nawet przeżycia Toby, głównej
bohaterki poprzedniej części, zostają w dużej mierze zredukowane do jej relacji
z Zebem.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Nie ma już w
„Maddaddamie” tej ponurej, postapokaliptycznej nutki, którą czuć w dwóch
pierwszych częściach trylogii. Ale dobrze – Atwood po historii upadku chciała
napisać historię odbudowy. Tylko że historia odbudowy musi zmieścić się w
książce, która już zawiera obszerną biografię Zeba, a trzeba przecież pokazać
jeszcze, jak normalni ludzie na użytek stworzonych przed Derkacza prostaczków
tworzą nową mitologię, i postraszyć miałkim zagrożeniem dwóch łotrów, którzy
wałęsają się na granicy ekumeny, i wstawić zgwałcenie dwóch kobiet i ciążę
trzech, i zapowiedzieć niebezpieczeństwo niesnasek i rywalizacji wewnątrz
grupy, i przypomnieć czytelnikowi, że Jimmy z pierwszej części nadal żyje (i
jest zbędny), i pozwolić sobie na krotochwilę, gdy derkaczańscy prostaczkowie
myślą, że zawołanie „O, ja pierdolę” jest wezwaniem do niewidzialnego
przyjaciela, i jeszcze wcisnąć telepatyczne świnie, i książka zrobiła się już
strasznie gruba, więc trzeba ją szybko zakończyć, więc prędko załatwiamy łotrów
niemalże za kulisami i od tej pory wszystko jest już dobrze, tylko zbędny Jimmy
zbędnie w międzyczasie zginął. Ale poza tym wszystko jest dobrze.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Wystarczyło
usunąć łotrów, a zgwałcone kobiety rodzą dzieci poczęte przez derkaczańskich
prostaczków, a nie przez rzeczonych łotrów. Wystarczyło usunąć łotrów, a
mężczyźni z grupy mężnie podejmują się roli ojców nad nieswoimi dziećmi.
Wystarczyło usunąć łotrów, a znika widmo niesnasek i rywalizacji. Wreszcie
rozkwitnąć może przyjaźć derkaczańsko-ludzko-świńska. Wystarczyło usunąć łotrów
– to całkowicie zewnętrzne, obce zagrożenie, które nie ma nic wspólnego z nami,
z naszą dobrą, rajską ekumeną.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">I z jednej
strony to idylliczne zakończenie brzmi dla mnie po prostu fałszywie i płasko,
jakby niegodne było pisarki tej miary co Atwood – ale z drugiej strony pachnie
przyzwoleniem na eugeniczny horror. Wychodzi na to, że Derkacz miał rację –
żeby uratować Ziemię, trzeba po prostu całą ludzkość wytłuc.</span></span></div>
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">A z tym, mimo całej mojej mizantropii, nie mogę się zgodzić.</span></span>OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-372391772912767872017-09-13T10:44:00.000-07:002017-09-13T10:44:04.695-07:00Czego nie ma na fanfiction.net - "Mennymsowie", Sylvia Waugh (tłum. Agata Kowalczyk)<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Co najmniej
raz w roku muszę przeczytać sobie wszystkie pięć tomów „Mennymsów” i za każdym
razem ogarnia mnie smutek, że seria ta nie zyskała takiego rozgłosu, na jaki
moim zdaniem zasługuje. Niezmiennym zdumieniem napawa mnie na przykład fakt, że
na najstraszliwszej stronie całego Internetu, tj. fanfiction.net, nie ma ani
jednego grafomańskiego popisu inspirowanego „Mennymsami”. Chociaż może nie ma
czego żałować; pamiętam szok, jakim był pedofilski fanfik o „Serii
niefortunnych zdarzeń”, w którym Hrabia Olaf marzy o zgwałceniu Klausa.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">To chyba
zresztą tłumaczy brak fanfiction na temat „Mennymsów”: szmacianą lalkę trudno
zgwałcić, a właśnie wielkimi szmacianymi lalkami są Mennymsowie. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-9JGWo24lejo/WbluO6HWXVI/AAAAAAAAAkQ/ZCJBRmeeoUEaIxDMTE8aIUxWGKVjiVTtACLcBGAs/s1600/horror.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="475" data-original-width="321" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-9JGWo24lejo/WbluO6HWXVI/AAAAAAAAAkQ/ZCJBRmeeoUEaIxDMTE8aIUxWGKVjiVTtACLcBGAs/s320/horror.jpg" width="216" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Makabryczne okładki też mogły zaszkodzić popularności tej serii, prawdę mówiąc.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Ożyli po
śmierci Katarzyny Penshaw, swojej ekscentrycznej stwórczyni, i od tej pory
przez czterdzieści lat ukrywali przed światem swoją prawdziwą naturę. Udają
zwykłych ludzi, co nie jest wcale takie trudne w świecie, w którym nikt nie
patrzy sobie w oczy. Udają jednak również na własny użytek. Odprawiają na
przykład rytuał rodzinnego niedzielnego obiadu, choć nic podczas niego nie
jedzą. Jeremiasz, ojciec rodziny, lubi udawać, że pali fajkę i że bolą go plecy
od pracy w ogrodzie. Panna Quigley udaje, że mieszka na Trevethick Street,
chociaż większość czasu spędza w szafie pod schodami, wychodząc stamtąd tylko
na krótkie odwiedziny u Mennymsów.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Od
czterdziestu lat ciągną swoje udawanki, znajdując satysfakcję w upodabnianiu
swojego życia do życia zwykłych ludzi. Nigdy się nie zmieniają; sir Magnus od
czterdziestu lat jest siedemdziesięcioletnim staruszkiem, Szarlotta nie może
przestać być nieznośną nastolatką, choćby nawet chciała, a Bobo nigdy nie wyrośnie
z niemowlęctwa. I choćby nie wiadomo jak udawali, żadne nie będzie nigdy
człowiekiem.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">To absolutne
wyobcowanie ze świata jest przyczyną melancholii Kuby, outsider nawet we
własnej rodzinie, którego Katarzyna Penshaw uszyła wyłącznie z niebieskiego
materiału. Ze wszystkich Mennymsów on ma najwięcej powodów, żeby bać się
świata; i dlatego właśnie tak cudowne jest, że stopniowo wychodzi ze swojej
skorupy i po czterdziestu latach depresyjnego letargu zaczyna godzić się ze swoim
losem. Zresztą niemal każdy członek niesamowicie różnorodnej i barwnej rodziny
Mennymsów przechodzi jakąś wewnętrzną drogę, na przekór swojej niezmienności. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Świat
stopniowo przestaje być aż tak straszny i wrogi, a ludzie aż tak obcy. Po
pierwsze dlatego, że Mennymsowie mogą liczyć na siebie nawzajem (chociaż na co
dzień są dla siebie przeważnie opryskliwi i uszczypliwi). Po drugie zaś
dlatego, że oprócz ludzi bezmyślnych i okrutnych spotykają też życzliwych i
pomocnych. Po czterdziestu latach zastoju Mennymsowie są coraz częściej
zmuszani do podejmowania nowych wyzwań i wychodzą z nich zwycięsko,
jednocześnie zmieniając się na lepsze. Wioletta, matka rodziny, staje się
bardziej stanowcza i nie boi się walczyć o swoje. Panna Quigley opuszcza
Trevethick Street w szafie i staje się pełnoprawną domowniczką jako niania Bobo
i znakomita malarka.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">A skoro mowa
już o pannie Quigley, to jako postać łącząca w sobie duże poczucie własnej
godności, artystyczną ambicję, przywiązanie do konwenansów i niepozorność
postaci, jest jednym z wielu elementów książki, których zupełnie się nie
docenia jako dziecko.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Dlatego
właśnie co najmniej raz na rok muszę przeczytać wszystkie pięć tomów
„Mennymsów” – żeby zobaczyć, co docenię tym razem.</span></span></div>
OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-36658252772956824162017-07-21T06:32:00.003-07:002017-09-13T10:44:18.892-07:00„Pan Kleks” jako wytwór kultury patriarchalnej i kolonialnej<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-F5SC47LgwHU/WXICOnLsdVI/AAAAAAAAAj8/grWnoR7K1HswP-FOP8OYZEAGyNQ09e1XgCEwYBhgL/s1600/20170721_152950.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1147" data-original-width="1600" height="229" src="https://2.bp.blogspot.com/-F5SC47LgwHU/WXICOnLsdVI/AAAAAAAAAj8/grWnoR7K1HswP-FOP8OYZEAGyNQ09e1XgCEwYBhgL/s320/20170721_152950.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Pan Kleks jako przedstawiciel patriarchalnej nauki, admirał Alojzy jako przedstawiciel patriarchalnego kolonializmu i kapitan jako przedstawiciel patriarchalnego palenia cygar.</td></tr>
</tbody></table>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if !mso]><img src="https://img1.blogblog.com/img/video_object.png" style="background-color: #b2b2b2; " class="BLOGGER-object-element tr_noresize tr_placeholder" id="ieooui" data-original-id="ieooui" />
<style>
st1\:*{behavior:url(#ieooui) }
</style>
<![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Jeśli ktoś zna
jakąś wnikliwą analizę „Akademii pana Kleksa”, niech się odezwie. Mnie udało
się znaleźć tylko komentarze na temat interpretacji filmu jako promocji kultury gejowskiej oraz spiskowe teorie o podobieństwach
między „Panem Kleksem” a „Harrym Potterem”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">A przecież
gdyby mnie kazano porównać do czegoś przygody pana Kleksa, to pierwszym
skojarzeniem byłaby raczej „Alicja w Krainie Czarów”, ze względu na nierealny,
oniryczny nastrój tych książek, inwencję językową, nawiązania do innych utworów
z literatury dziecięcej i chaotyczne zakończenia, w których następuje rozpad
albo diametralna transformacja przedstawionego świata. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">„Pan Kleks”
chyba nawet bardziej jeszcze niż „Alicja” kpi z logiki i konsekwencji wydarzeń,
bowiem jakakolwiek próba chronologicznego rozpisania wydarzeń ze wszystkich
trzech części musi zakończyć się sromotną porażką. Wystarczy powiedzieć, że na
koniec pierwszego tomu cała akademia ulega właściwie destrukcji, a na początku
trzeciego Adaś Niezgódka jakby nigdy nic zostaje tejże samej akademii
szczęśliwym absolwentem. Chwilami takie niezrozumiałe niekonsekwencje
przyprawiały mnie o kołatanie serca i inne objawy histerii, ale wystarczyło
wziąć głęboki wdech i powiedzieć sobie: potraktuj to jak wesoły sen, nic
więcej. Patrz na ładne kolorki. Raduj się dowcipem. Daj się ponieść fali
dziecięcej pomysłowości.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Tak się jednak
złożyło, że równolegle czytam kolejną irytującą książkę o baśniach, która
najpierw obiecała, że opowie mi coś ciekawego o bajkach pani d’Aulnoy, a potem
zaczęła bombardować mnie mocno naznaczoną marksizmem analizą „Stoliczku, nakryj
się” jako opowieści cementującej burżuazyjny, patriarchalny porządek społeczny
oparty na relacji pan-niewolnik (przeciwko czemu buntuje się kłamiąca koza)
oraz kult własności prywatnej (przeciwko czemu występuje złodziejski oberżysta).</span></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span>
Poniższą analizę dedykuję więc książce „Fairy Tales And The Art Of Subversion”
Jacka Zipesa.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>„Pan Kleks” jako wytwór kultury
patriarchalnej i kolonialnej</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Stereotypowe
opinie na temat książek o panu Kleksie głoszą, że są one pochwałą fantazji i
odmienności: główny bohater, Adaś Niezgódka, nie może co prawda odnaleźć się w
zwykłym świecie, lecz w akademii tytułowego bohatera dostaje skrzydeł i może
rozwijać swoje wyjątkowe zdolności. Takie interpretacje płyną jednak z
nadmiernego sentymentalizmu badaczy i powierzchownego czytania tekstu. Rzeczywiste
przesłanie powieści o panu Kleksie jest inne, znacznie mroczniejsze, żeby nie
powiedzieć: reakcyjne.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Słaba
reprezentacja postaci kobiecych w całej serii jest oczywista. W akademii uczą
się tylko chłopcy. Również załoga statku, na którym wędruje pan Kleks w
„Podróżach Pana Kleksa”, składa się z samych mężczyzn, zaś w krainach
odwiedzanych podczas tej odysei również widzimy praktycznie samych mężczyzn,
kobiety są bowiem relegowane do roli służących podających gościom jedzenie. Apogeum
tej tendencji do umniejszania roli kobiet jest Parzybrocja, kraina, w której
mężczyźni są dosłownymi żywicielami rodziny, bowiem z ich bród (nazwanych nawet
„życiodajnymi” w tytule rozdziału) gotowane są zupy. W ten sposób kobietom zostaje odebrana nawet ta ostatnia rola strażniczek domowego garnka.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Królowa Aba władająca Abecją
może wydawać się wyjątkiem od tej patriarchalnej tendencji, jednak tylko na
pierwszy rzut oka; jest bowiem oczywistym nawiązaniem do innych fałszywie
pięknych czarodziejek odbierających herosowi siłę męską. Jako taka jest zatem
ucieleśnieniem kompleksu kastracji, wyrazem męskich lęków przed kobiecą
niezależnością zagrażającą </span></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">patriarchalnemu </span></span>porządkowi. Kobieta ma być piękna,
ale jednocześnie całkowicie poddana mężczyźnie, co widać doskonale w w
„Tryumfie pana Kleksa”, gdzie pięć córek pana Lewkonika zyskuje pożądaną urodę
i, co najważniejsze, dobrych mężów.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">W całej serii
dominuje zresztą wyraźny kult jednostki. Trudno policzyć, ile razy pan Kleks
zostaje nazwany wielkim człowiekiem. Jako dojrzały biały mężczyzna,
wyróżniający się tym patriarchalnym insygnium, jakim jest broda, pełni on rolę
swoistego pater familias, który zazdrośnie strzeże swojej władzy. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Destrukcyjny
uczeń Alojzy stanowi dla niego zagrożenie zarówno jako młodszy pretendent,
pragnący wydrzeć mu jego wiedzę, jak i jako Obcy, zaprzeczający zasadom, na
których opiera się społeczeństwo. Alojzy jest bowiem lalką – i już w samym tym
fakcie można wyczuć jego płciową niejednoznaczność i potencjalną subwersywność.
W finale </span></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">„</span></span>Akademii</span></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">”</span></span> Alojzy ośmiela się przecież zakłócić burżuazyjne obchody Bożego Narodzenia,
demaskując miałkość i skrzętnie ukrywaną śmiałość autorytarnej władzy pana
Kleksa. Niestety, w </span></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">„</span></span>Tryumfie pana Kleksa” zostaje poskromiony poprzez
przyobleczenie w sztuczną skórę, a następnie mianowany admirałem floty
Alamakoty. Buntowniczy element zostaje w ten sposób unieszkodliwiony, wtłoczony
w patriarchalną rolę wojskowego dowódcy i zintegrowany z autorytarnym
społeczeństwem, które na dodatek wykazuje wyraźne cechy kolonialne.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Najpełniej kolonializm prezentuje się właśnie w „Triumfie pana Kleksa”. Akcja książki
toczy się na Alamakocie, wyspie zamieszkanej przez szczęśliwych południowców
zajętych hodowlą kur i psuciem zegarków. Tymi południowcami – o czekoladowej
zresztą skórze – rządzą przybysze z zewnątrz, biali Bajdoci, których garstka
opanowała wszystkie wysokie stanowiska państwowe i doprowadziła nawet do zmiany
języka. Bajdocka władza pozbawia zwykłych mieszkańców tradycyjnego pożywienia,
przeznaczając kurze jaja na eksport, i lubuje się w wyszukanych ceremoniach i galach,
urządzanych niewątpliwie na koszt tubylców. Tubylcy jednak nie mają żalu do
przybyszów; wręcz przeciwnie, narrator podkreśla pokojowe współżycie obu grup
etnicznych i powszechną pogodę ducha, powielając w ten sposób stereotyp
szlachetnego, lecz niezdolnego wytworzyć organizacji społecznej dzikusa, i dając
wyraz kolonialnemu kompleksowi białego człowieka.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Wiąże się to z
ogólną stereotypizacją postaci Obcego. Reprezentantem Obcego niebezpiecznego
jest, jak już wspomniano, Alojzy, są jednak również Obcy nieszkodliwi, a nawet
pomocni, jak na przykład doktor Paj-Chi-Wo, rzekomy Chińczyk obdarzony
powierzchownymi cechami tej kultury. Warto zauważyć, że wszyscy sympatyczni
Obcy posługują się łatwymi do zrozumienia językami – Alamakotańczycy, na
przykład, mówią po polsku z tą różnicą, że w każdym słowie zamiast "o" mówią "ur", a zamiast "u" - "or". Jest to obrzydliwe i obraźliwe lekceważenie odmienności i tożsamości Obcego.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Bliższe
spojrzenie na przygody pana Kleksa ujawnia więc jego niespodziewaną mroczną
stronę: ideologia, jaką jest przesiąknięty, służy podporządkowaniu jednostki
schematom patriarchalnym i kolonialnym, szerząc seksizm i rasizm.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>Obrona pana Kleksa, czyli pan Kleks i
metafikcja</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Podczas
pisania powyższej analizy rozbolała mnie głowa od wszystkich rzeczy, które
trzeba było przemilczeć, żeby wszystko pasowało do tezy. Prawda jest bowiem
taka, że nawet jeśli „Pan Kleks” zawiera te wszystkie wyżej opisane
potworności, to przecież na nich się nie kończy.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Będę więc teraz mówić szczerze. Ze wszystkich trzech
książek o panu Kleksie najlepsza jest moim zdaniem „Akademia”. „Podróże pana
Kleksa” są wesołym przetworzeniem różnych motywów znanych z „Odysei”, a „Tryumf
pana Kleksa” wariacją na temat Utopii i innych wysp szczęśliwych, ale „Akademia
pana Kleksa” jest najciekawsza pod względem formalnym i ma najgłębsze
przesłanie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Teraz, gdy
czytam ją w wieku sędziwym, zdumiewa mnie, jak udatnie w „Akademii” Brzechwa
naśladuje styl szkolnych wypracowań. Mimo że używa bogatego, nieraz wyszukanego
słownictwa, to jednocześnie jest coś w całej książce, co sprawia, że prawie
można uwierzyć, iż rzeczywiście jest to pamiętnik dwunastoletniego chłopca.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">W „Akademii”
najwyraźniejszy jest również oniryczny nastrój. Uderzająca jest niepokojąca
łatwość, z jaką kolorowy sen zmienia się stopniowo w koszmar pod wpływem
działań fryzjera Filipa i Alojzego. Zwłaszcza ten ostatni jest wyjątkowo upiorny: z
początku nieożywiona lalka, potem zacinający się mechanizm, a wreszcie groźny
przeciwnik, który w błyskawicznym tempie prześcignął zwykłych uczniów i samego
pana Kleksa.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Alojzy jest ucieleśnieniem lęku. Może chodzić na przykład o lęk przed sztucznym człowiekiem,
który towarzyszy nam co najmniej od czasów „Frankensteina”. </span></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Lęk przed czymś, co
sami stworzyliśmy, a nad czym nie mamy kontroli; przed czymś, co powinno być
nasze, bo z nas pochodzi, a tymczasem okazuje się nam całkowicie obce (to akurat pasuje i do robotów, i do małych dzieci). </span></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Lęk
przed doskonałym mechanizmem, który sprawi, że my staniemy się zbędni i
śmieszni.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Wraz z
nadejściem Alojzego pan Kleks staje się przecież zbędny i śmieszny: traci
włosy, opada z sił i maleje. Jego akademia też kurczy się i blednie, tak jak
wszystkie rzeczy, które kiedyś wydawały nam się piękne i czarowne, a teraz, gdy już
trochę więcej wiemy i mamy więcej niż 1,20 m wzrostu, utraciły swój blask.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Kiedy Alojzy
wykrada tabliczki z sekretami pana Kleksa, obnaża kruche podstawy całej bajki,
słaby szkielecik paru schematów narracyjnych i ideologii, które lubią tropić
badacze. Obnaża je – i zaraz potem niszczy, niszcząc jednocześnie całą bajkę.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Bo przecież
jest to tylko bajka – mówi szpak Mateusz przemieniony niespodziewanie w
Brzechwę na koniec książki. „Po prostu opowiedziałem ci bajkę, a tyś uwierzył w
jej prawdziwość” – śmieje się niczym rasowy troll. Nie trzeba się tym
przejmować, bo to nie było naprawdę, to tylko napisane słowa. Przecież już parę
rozdziałów temu mówiłem ci, Adasiu i czytelniku, żeby nie płakać nad
dziewczynką z zapałkami, bo to tylko bajka.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Można by tu
snuć jakieś dęte przemyślenia nad utratą niewinności, nad wygnaniem z raju i
brutalnym odcięciem od baśniowego świata, który od tej pory będzie już tylko na
papierze, a nie w nas i wokół nas. Można by się wściekać na Brzechwę, który tak
w kilku zdaniach zlekceważył własną książkę i opowiadanie historii w ogóle.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Ale zostaje
jeszcze jedno zdanie, które wypowiada Mateusz-Brzechwa: „ogromnie lubię
opowieści fantastyczne i pisząc je, sam bawię się znakomicie”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">I to jest,
zdaje mi się, morał.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">P.S. Mimo że napisał ją otwarty komunista, </span></span></span></span></span></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">„Fairy Tales And The Art Of Subversion”
Jacka Zipesa jest </span></span>jednak daleko lepsza niż koszmarny „<a href="http://straszna-nisza.blogspot.com/2017/05/onanizm-humanonizm-i-basnie-krolewicz.html" target="_blank">Królewicz Śnieżek</a>”
Suchowierskiej i Eichelbergera</span></span></span></span> </span></span></div>
OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-11311764143407636202017-07-19T04:36:00.002-07:002017-07-19T04:36:31.367-07:00Merlin, 700 lat wcześniej - "Celtika", Robert Holdstock<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-nofRnuuyMEY/WW9ECU3HjRI/AAAAAAAAAjM/zvT0aGoPV1k3iDGzu_iN35v5NhaY6PuaQCLcBGAs/s1600/celtika1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="261" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-nofRnuuyMEY/WW9ECU3HjRI/AAAAAAAAAjM/zvT0aGoPV1k3iDGzu_iN35v5NhaY6PuaQCLcBGAs/s320/celtika1.jpg" width="208" /></a></div>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">W
niezliczonych opowieściach inspirowanych legendą arturiańską stosunkowo rzadko
zdarza się, by postać Merlina niemal całkowicie oderwać nie tylko od króla
Artura, nie tylko od jego ojca Uthera, ale nawet od samej Brytanii. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><span id="goog_1684440769"></span><span id="goog_1684440770"></span>„Celtika”
opowiada o czasach znacznie wcześniejszych niż rzekome czasy Artura (mgliście
szacowane na końcówkę V wieku). Chociaż w samym tekście żadne daty nie padają,
to czas akcji można bardzo dokładnie określić na rok 279 p.n.e., ponieważ
jednym z elementów fabuły jest wielki najazd Celtów pod przywództwem Brennusa
na Grecję. Mimo jednak tak mocnego osadzenia w historii, książka jest
równocześnie przesiąknięta mitami. Oto bowiem Merlin wędruje do Pohjoli daleko
na północy, aby przebudzić Jazona, który od 700 lat razem z wierną Argo śpi na
dnie magicznego jeziora. Razem odbudowują Argo (tym razem opiekunką statku jest
nie grecka Hera, lecz fińska Mielikki), zbierają drużynę nowych Argonautów i
ruszają na poszukiwanie synów Jazona uprowadzonych przez złowieszczą Medeę.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Sam Merlin
jest tajemniczą, pradawną istotą, która wędruje po świecie od początku czasów i
nie starzeje się, póki nie używa swojej czarodziejskiej mocy. Dlatego właśnie
stara się ze swoich zdolności korzystać jak najoszczędniej, choć ambitna
szamanka Niiv kusi go do czegoś całkiem odwrotnego. Pomysł na taką
interpretację postaci Merlina jest jednym z ogromnych plusów powieści; sam
Merlin jednak, przez swoją niechęć do działania, nieruchawość i dystans do
wszystkiego paradoksalnie staje się po pewnym czasie jej minusem.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">„Celtika” ma
oprócz tego wszystkie wady, jakie często można spotkać w pierwszych tomach
planowanych dłuższych serii, tj. kulejące chwilami tempo akcji i brak
satysfakcjonującego zakończenia. Jednocześnie jednak jest przepełniona
smakowitymi pomysłami i pokazuje fascynujący świat, rozpoznawalny dla
współczesnych oczu, ale przesiąknięty na wskroś mitologią (i to nie jedną),
prezentując świeże spojrzenie na legendę arturiańska – wbrew tytułowi wcale nie
tylko celtyckie.</span></span><br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-Uz3tfyyDdXg/WW9EGu_Z38I/AAAAAAAAAjQ/GA7eLd6Sqpgz3b7k0RpnSxOXvEfaAANJQCLcBGAs/s1600/celtika2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="307" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-Uz3tfyyDdXg/WW9EGu_Z38I/AAAAAAAAAjQ/GA7eLd6Sqpgz3b7k0RpnSxOXvEfaAANJQCLcBGAs/s320/celtika2.jpg" width="196" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wpływ mody na wikingów na okładki książek.</td></tr>
</tbody></table>
</div>
OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-17806583160853707772017-07-04T12:50:00.000-07:002017-07-04T12:50:24.320-07:00Co ma wspólnego "Księga 1001 nocy" z porozumieniem międzykulturowym<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-hTDc9_WyggI/WVvxGGPp7iI/AAAAAAAAAi0/J-lxpfUBXJoFyTecNDezHaQak34V0XzUQCLcBGAs/s1600/220px-1717_Tales_30.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="289" data-original-width="220" src="https://1.bp.blogspot.com/-hTDc9_WyggI/WVvxGGPp7iI/AAAAAAAAAi0/J-lxpfUBXJoFyTecNDezHaQak34V0XzUQCLcBGAs/s1600/220px-1717_Tales_30.jpg" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">W czasach, gdy
islam znów jest tematem zapalnym, a księgarnie wciąż pękają w szwach od
„Tajemnic haremów” i innych książek napisanych na fali popularności
„Wspaniałego stulecia”, warto wrócić do dzieła, które miało spory udział w
ukształtowaniu obrazu Wschodu jako romantycznego lądu klejnotów, pachnideł, okrutnych sułtanów i strasznych dżinnów</span></span><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">, i pięknych niewolnic, których Giaur nie zdołał ocalić</span></span><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">. Oto Orient dziki i
wyrafinowany jednocześnie, rozkoszny i rozkosznie obcy – idealny, żeby w
opozycji do niego zdefiniować Zachód, może uboższy w złoto i korzenne
przyprawy, lecz bogatszy w racjonalność i szczerość.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">O tym pisał
Edward Said w książce <i>Orientalizm</i>.
Tak mi przynajmniej mówiono, bowiem moje oczytanie pozostaje pod wieloma
względami hochsztaplerką opierającą się na relacjach z drugiej ręki. I „Księga
tysiąca i jednej nocy” też do niedawna była mi znana tylko z takich relacji – z
drugiej albo i dwudziestej drugiej ręki, jak disneyowski „Aladyn”. Przygody
Sindbada Żeglarza znane mi były wyłącznie z książki niezrównanego Leśmiana,
który do pierwotnych wątków dodał kuszącego do podróży Diabła Morskiego czy wuja
Tarabuka przekonanego o tym, że jest poetą. Może najbardziej dosłowną
interpretacją „Księgi tysiąca i jednej nocy” jest film „Kwiat tysiąca i jednej
nocy” Pasoliniego, który naśladuje szkatułkową strukturę oryginału i z lubością
eksponuje wątki erotyczne, których na kartach książki nie brakuje.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>W końcu wyszła z wody, osunęła się
tragarzowi na kolana i rzekła do niego: „O ukochany, jak się to zwie?”, wskazując
na swój srom. Odrzekł: „To twoja pochwa!” Na to dziewczyna złapała go za kark,
uderzyła i zawołała: „Fe! Fe! Czy się nie wstydzisz?” Rzekł wtedy: „Twój srom.”
Odparła: „Inaczej!” Powiedział: „Łono”, a ona na to: „Inaczej.” Rzekł tragarz:
„Twoja muszka?”, a dziewczyna nie przestawała uderzać tragarza, aż kark i szyja
obrzmiały mu od tego. Wreszcie zapytał: „A jakieś jest tego imię?” Odrzekła:
„To Wawrzyn Bohatera.” Rzekł: „Chwała niech będzie Allachowi, za twoje zdrowie,
o Wawrzynie Bohatera!”, i pozwolili dalej krążyć pucharom i kielichom.</i></span></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Opowieść
o tragarzu i dziewczętach, tłum. Anna Kmietowicz. Fragment ten dedykuję
dziennikarkom „Wysokich Obcasów”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Znacznie
bardziej niewinne, a przecież również charakterystyczne przekształcenie
arabskich baśni znaleźć można w „Opowieściach z Narnii” C.S. Lewisa. Przy
czytaniu „Księgi tysiąca i jednej nocy” raz po raz zdumiewało mnie, jak bardzo
w kreowaniu ludu Kalormeńczyków wzorował się na tych właśnie historiach. I nie
chodzi o takie oczywiste i rzucające się od razu w oczy szczegóły jak ciemna
skóra albo imiona pełne szeleszczących głosek – nie, tu idzie o samo upodobanie
do elegancko formułowanych opowiadań gęsto przetykanych utartymi formułami i cytatami
z poezji, do przesadnych pochwał i przesadnych wyrazów rozpaczy, do wielosłowia
i rytuału. Kalormeńczycy jak gdyby wyszli wprost z „Księgi tysiąca i jednej
nocy”. Dekadenccy, brutalni i wyrafinowani zarazem, są znakomitą przeciwwagą dla
na wskroś europejskich mieszkańców Narnii i Archenlandii. I chociaż trudno uznać
ich za odpowiednik muzułmanów, ponieważ czczą co najmniej dwoje bogów (w czym w
sumie przypominają muzułmanów, którzy występują w „<a href="http://straszna-nisza.blogspot.com/2017/03/pec-biaa-bohatyry-wojny-i-miosci.html" target="_blank">Orlandzie szalonym</a>”
Ariosta... Ciekawe, że nawet monoteizmu się Orientowi odmawia), to jednocześnie
trudno nie uznać ich za odpowiednik Arabów. Dlatego widoki na ekranizację
„Konia i jego chłopca”, gdzie Kalormeńczycy odgrywają największą rolę, są moim
zdaniem nikłe, nad czym szczerze boleję, bo jest to książka bardzo bliska
mojemu sercu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">„Księga
tysiąca i jednej nocy” – czy raczej wybór z niej, wydany przez PIW w 1976 roku
– jeszcze podsyca te stereotypowe wyobrażenia Orientu, chociażby przez
powiastki erotyczne, jak ta o niewolnicach w różnych kolorach (białej,
brunatnej, pulchnej, wysmukłej, żółtej i czarnej), które żeby zabawić swojego
pana urządzają sobie coś w rodzaju roasta. Inne opowiadania dają możliwość
spojrzenia z zewnątrz na Zachód. Moje ulubione przykłady to chrześcijanki,
które nawracają się na islam (czasem po wykupieniu z niewoli przez łaskawego
muzułmanina), oraz podli chrześcijanie, którzy ukrywają swą plugawą naturę, by
siać zgniliznę w zdrowej tkance społeczeństwa. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Czytam więc
sobie tę „Księgę”, napawając się jej obcością i egzotyką, i mam świadomość, że
nawet i to jest w pewnym sensie relacja z drugiej ręki, bo przecież w
przekładzie. Czytam i czytam, i choć od czasu do czasu pojawiają się znajome
wątki o mądrym królu Sulejmanie synu Dauda albo proroku Danijalu, który
wyratował z tarapatów kobietę oskarżoną o cudzołóstwo przez lubieżnych starców,
to coraz częściej nawiedza mnie pytanie: czy da się jakkolwiek uciec od
orientalizmu? Czy możliwe jest jakiekolwiek porozumienie?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">W czasach, gdy
islam znów jest tematem zapalnym, coraz częściej wydaje mi się, że nie.</span></span></div>
OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-39321010696643058922017-06-21T08:27:00.001-07:002017-06-21T08:27:51.391-07:00Zróbmy sobie Mesjasza - "Diuna" i "Mesjasz Diuny", Frank Herbert<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">„Diuna”. Książka,
która w sposób niezaplanowany rozrosła się do wieloksięgu i nie przestała rosnąć
nawet po śmierci autora. Seria, której nie wypada nie znać, a znając – nie wypada
mówić źle. Mieszanka fantasy i science fiction, bogaty i oryginalny świat z żeńską
sektą maczającą palce w polityce i eugenice, wielkimi piaskowymi czerwiami
produkującymi narkotyk pozwalający na podróże w kosmosie, poszerzaniem granic
fizycznych i mentalnych możliwości człowieka i masą innych ciekawych rzeczy – a
jednocześnie zaskakujący konserwatyzm, gdy chodzi o zasadniczy zrąb fabuły.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Im dłużej się
zastanawiam, tym więcej widzę podobieństw między „Diuną” a „Kołem czasu”
Jordana. I tu, i tam występuje wojowniczy, honorowy lud przystosowany do
twardego życia na pustyni. Zarówno Fremeni Herberta, jak i Aielowie Jordana
wierzą w mesjańskie przepowiednie. W obu książkach w przepowiednie te niczym
Nerevaryjczyk wpasowuje się przybysz z zewnątrz – Paul Atryda albo Rand al’Thor.
Obaj obdarzeni są wyjątkowymi umiejętnościami, w tym m.in. zdolnością do
korzystania zarówno z męskiego, jak i z pierwiastka mocy/magii zarezerwowanego
dla kobiet, które należą do organizacji o wielkim znaczeniu politycznym i nie
najlepszej opinii (Bene Gesserit u Herberta albo Aes Sedai u Jordana).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">„Diuna”
przewyższa jednak „Koło czasu” tym, że dobija do satysfakcjonującego
zakończenia w ciągu jednej książki, wprawdzie grubej, ale jednak zwięźlejszej
niż kilometry sześcienne twórczości Jordana. Poza tym świat stworzony przez
Herberta w „Diunie” i w „Mesjaszu Diuny” – dwóch książek, które udało mi się
przez ostatni miesiąc pokonać – jest naprawdę fascynujący: feudalizm w kosmosie
z silnym posmakiem Bliskiego Wschodu, pustynna planeta, na której wszystko
obraca wię wokół wody (czy raczej jej braku), zapadające w pamięć rytuały,
przemyślana historia, polityka i ekologia, wskrzeszanie/klonowanie zmarłych
jako <i>ghola</i>, trening ciała i umysłu
pozwalający chociażby samym głosem zapanować nad innym człowiekiem...</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">„Diuna” to
jedna z tych książek, w których znaczenie ma nie tyle to, <i>co</i> się stanie – bo to jest oczywiste od samego początku – ale <i>jak</i>. Zadaje ciekawe pytania o prawdę
tkwiącą w proroctwach, o mechanizmy sprawdzania się o przepowiedni, o to, jak
wiedza o przyszłości wpływa na ludzkie czyny w teraźniejszości. Emanuje też naiwnym,
a mimo wszystko pociągającym przekonanie w duchu Rousseau, że tylko lud prosty,
twardy i zahartowany może być szlachetny i szczery, a cywilizacja wraz z wygodą
i wyrafinowaniem niesie ze sobą zepsucie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">I szkoda
tylko, że postaci, które Herbert rzucił w ten ciekawy świat, są tak mało
zajmujące, a czasem płaskością i sztywnością przypominają patyczki po lodach.
Główny bohater, Paul Atryda, wydawał mi się wiecznie odległy i obcy, może ze
względu na swoje niezwykłe zdolności, wyuczone panowanie nad głosem, oddechem i
mięśniami oraz kształcone od małego umiejętności analityczne. Jego arcywróg w
pierwszej z książek, Baron Harkonnen, to z kolei twór po prostu karykaturalny: okrutny,
zwyrodniały, chorobliwie tłusty pedofil. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-NSlsnB2Aec4/WUqO3XXhXyI/AAAAAAAAAig/SgwPs_69JaYNWGlSkKMi4JvjcJFZ2U_RgCLcBGAs/s1600/baron.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="435" data-original-width="1011" height="137" src="https://4.bp.blogspot.com/-NSlsnB2Aec4/WUqO3XXhXyI/AAAAAAAAAig/SgwPs_69JaYNWGlSkKMi4JvjcJFZ2U_RgCLcBGAs/s320/baron.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Baron Harkonnen i jego pękające czyraki to też najbardziej pamiętny element filmu "Diuna" w reżyserii Davida Lyncha. Serio, kompletnie nie pamiętam, jak wyglądał w tym filmie Paul, ale czyraki Harkonnena do tej pory śnią mi się po nocach. </td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Alia, siostra Paula, czczona niczym bogini, nosząca
w sobie pamięć życia setek obdarzonych niezwykłymi zdolnościami kobiet, w „Diunie”
jest jeszcze interesująca jako osoba o dojrzałej, a wręcz prastarej mądrości zamkniętej
w ciele dziecka, ale w „Mesjaszu Diuny” jest jakimś smutnym, emocjonalnym
stworzeniem, nieudaną impresją na temat „Jak według Herberta myśli i czuje
dorastająca dziewczyna”. Dziwi to tym bardziej, że Herbert dowiódł, że potrafi
napisać niezłą postać kobiecą – Jessicę, matkę Paula i jeden z lepszych
elementów „Diuny”. A także jeden z elementów, które nie przedostały się do „Mesjasza
Diuny”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">W ogóle „Mesjasz
Diuny” okazał się przeżyciem cięższym niż „Diuna” – choć trzy razy krótszy od
pierwszej części (wyczyn rzadki wśród sequeli), to czytał się trzy razy
wolniej, i to mimo że zawierał naprawdę ciekawe pomysły z biologicznymi
eksperymentami Bene Tleilax, takimi jak zmiennokształtni maskaradnicy albo
wspomniany już ożywieniec/klon zwany <i>ghola</i>,
który próbuje odzyskać tożsamość i pamięć poprzedniego życia. Cóż jednak po
ciekawych pomysłach, gdy fabuła pełznie niemożliwie powoli, zalewana przez
rozwlekły i chwilami niezrozumiały słowotok Herberta.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Bo styl
Herberta bywa zwyczajnie nieznośny. Wszystko musi być wyrażone jakąś
skomplikowaną metaforą, jakimś ekwilibrystycznym obrazem, przy którym kazania
Viveka to elementarz dla przedszkolaków. Postaci nie mogą po prostu ze sobą
rozmawiać; nie, muszą snuć dialogi tak gęste, że myśl grzęźnie w nich w
poszukiwaniu znaczenia, i na koniec zaczyna powątpiewać, czy jakieś znaczenie
naprawdę tam jest. I nie była to dla mnie na pewno kwestia tłumaczenia. Nie,
nie. Herbert jest mętny i enigmatyczny w angielskim oryginale.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">I to właśnie
powstrzymuje mnie na razie przed sięgnięciem po kolejną część cyklu, bo nic nie
zapowiada, by oprócz ciekawych pomysłów Herbert dodał jeszcze ciekawe postaci i
czytelny styl, który nie zakleja oczu zbędną wymyślnością.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Herbert albo
jego potomstwo, bo przecież cykl nie umarł wraz ze swoim twórcą. Zbyt był
dochodowy, by nie wypączkować kolejną książką z Diuną w tytule, i jeszcze
jedną, i jeszcze, i tak bez końca, jak wojny na Bliskim Wschodzie, których </span></span><span style="font-size: large;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">„Diuna” jest ponoć metaforą.</span></span></div>
OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-68962518789068276732017-05-30T11:56:00.005-07:002017-09-21T03:32:22.845-07:00Onanizm, humanonizm i baśnie („Królewicz Śnieżek. Baśniowe stereotypy płci” – Agnieszka Suchowierska, Wojciech Eichelberger)<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Nie ma to jak książka z nachalną
tezą i miernie przeprowadzonym researchem. Prawie jak zapach napalmu o poranku.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Suchowierska i Eichelberger
wychodzą z założenia popularnego jak teza o sztokholmskich podtekstach „Pięknej
i bestii”: tradycyjne baśnie są patriarchalne i zmieniają istoty płci żeńskiej
w bezwolne grudki budyniu, które szukają tylko jakiegoś mężczyzny, żeby do
niego przywrzeć.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-33AvpgGgQQE/WS2_nt1rxvI/AAAAAAAAAh8/JImwx-0f2xYWF1WvzSpypnIU5rZ_PbKpgCLcB/s1600/20170530_205033.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1063" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-33AvpgGgQQE/WS2_nt1rxvI/AAAAAAAAAh8/JImwx-0f2xYWF1WvzSpypnIU5rZ_PbKpgCLcB/s320/20170530_205033.jpg" width="212" /></a></span></span></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><span style="font-size: x-small;">Suchowierska i Eichelberger stosują zasadniczo technikę argumentacyjną znaną jako ustawianie chochoła. (Ilustracja Elżbiety Gaudasińskiej do baśni Charlesa Perraulta "Sprytna księżniczka, czyli przygody Filutki").</span></span></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Chcąc udowodnić to stwierdzenie,
Suchowierska zmienia płeć baśniowych postaci, a przy okazji całkiem sporo
innych elementów, żeby wszystko pasowało do postawionej tezy. Powstałe w ten
sposób „baśnie na opak” zawierają sporą dawkę seksów, łopatologicznych przesłań
i – paradoksalnie – stereotypów związanych z płcią.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Tak jest. Baśnie przerobione
zawierają więcej stereotypów związanych z płcią niż wersje pierwotne, rzekomo
patriarchalne i opresyjne. I w dodatku literacko z reguły nie dorównują
pierwowzorom, choćby z racji nieznośnej wręcz rozwlekłości.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Najlepszym komentarzem są tu
prorocze słowa Papuzińskiej (prorocze, bo wyprzedzające o siedem lat wydanie
„Królewicza Śnieżka”):</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">„Symbolika baśni okazuje się
użyteczna dla przekazu treści przyziemnych i całkiem, wydawałoby się, do klimatu
baśni nie przystających, a pojemność tej symboliki i języka wydaje się nie mieć
żadnych granic. W obrębie psychologii czy psychoterapii inspirowanej teorią
Brunona Bettelheima, lecz, mówiąc nawiasem, bynajmniej nie dochowującej
wierności jej zasadniczym tezom, powstają teksty użytkowe o bardzo nikłym
wymiarze literackim”.</span></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Joanna Papuzińska,
„Nowe tropy baśni” w: <i>Rozigrana córa mitu</i>,
Poznań 2005</span></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Mamy zatem śpiącego królewicza,
którego ze snu budzi symboliczne macanie po genitaliach. Mamy „Nowe życie
cesarzy” – odpowiednik „Nowych szat cesarza”, którego nie da się czytać, bo
każde słowo rodzaju męskiego zostało w tekście zamienione na rodzaj żeński i na
odwrót, a błyskotliwa puenta i morał pierwotnej baśni Andersena zostały plute i
zdeptane. Mamy wreszcie Czerwonego Kapturka – baśń, która pierwotnie opowiada
przecież głównie o kobietach (wersja braci Grimm ma nawet coś w rodzaju sequela,
w którym babcia i Kapturek topią wilka w wodzie po gotowaniu kiełbasy), a która
w wydaniu Suchowierskiej staje się historią o chłopcu teoretycznie gnuśnym i
głupim, a moim zdaniem wykazującym objawy porażenia mózgowego, który staje się
prawdziwym mężczyzną dzięki erotycznym przeżyciom z wilczycą. Wilczyca, nota
bene, służy wyłącznie do tego, by dzięki niej inni odkryli swoją seksualność,
bowiem kiedy chce dla własnej przyjemności pofiglować z ojcem Kapturka, ten
odpowiada z pobłażliwym uśmiechem, że on już kiedyś poznał wilczycę i teraz jej
nie potrzebuje.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Gdybyż jeszcze książka
ograniczała się do tych parodystycznych przeróbek! Niestety, Suchowierska, jak
sama twierdzi w przedmowie, marzyła, żeby „napisać książkę nie tylko zabawną,
ale i taką, która miałaby wartość psychologiczną”. Widocznie uznała, że jej
twórczość literacka nie jest w stanie mówić sama za siebie, a czytelnik to
idiota i bez glosy nie pojmie, o co chodzi. Na szczęście na ratunek przybywa
Superman Eichelberger, psychoterapeuta znany każdemu, kto czytywał „Wysokie
Obcasy”. Dzięki niemu każdy rozdzialik zostaje troskliwie opatrzony najpierw
tendencyjnym dialogiem o tym, jaka oryginalna baśń jest patriarchalna, a
następnie o tym, jaka przerobiona baśń jest zacna i interesująca.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Te dialogi między Suchowierską a
Eichelbergerem pogrążają książkę całkowicie samym ciężarem swej łopatologii.
Równie trudna do zniesienia jest przenikająca je atmosfera ekshibicjonizmu i
egocentryzmu, robienia auto-psychoanalizy na poczekaniu i dowodzenia tez
poprzez (mało wiarygodne) wspomnienia z dzieciństwa. Doprawdy nie chce mi się
wierzyć, że Eichelberger na „Księżniczkę na ziarnku grochu” jako kilkuletni
smarkacz zareagował myślą „Jakie te kobiety delikatne! Trzeba chuchać na nie i
dmuchać”. Prawdę powiedziawszy, wątpię, by w ogóle pamiętał swoją pierwotną
reakcję na tę baśń.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Irytująca jest nawet sama relacja
między Suchowierską a Eichelbergerem: z jednej strony spijanie sobie z dzióbków
i klepanie się po pleckach, z drugiej wyraźnie zarysowany stosunek wielce mądry
mistrz – wpatrzona w niego adeptka. Nie pomaga to, że refleksje obojga wyrafinowaniem
dorównują z reguły gimnazjalnej rozprawce.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Ale jest jeszcze jeden grzech,
grzech absolutnie niewybaczalny, grzech, który tę książkę dyskwalifikuje
całkowicie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Nieznajomość tematu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">A co tu znać – można by spytać.
Każdy czytał kiedyś jakieś baśnie albo oglądał na dobranockę „Simsala Grimm”,
po co jakieś jeszcze przeprowadzać głębsze researche?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Choćby po to, by dowiedzieć się,
że wersja „Czerwonego Kapturka” autorstwa Charlesa Perraulta nie zawiera
żadnego leśniczego, tylko kończy się pożarciem dziewczynki przez wilka. Wersja
braci Grimm zresztą też nie zawiera leśniczego, tylko myśliwego. Leśniczy
wygląda mi więc na jakąś późniejszą narośl, wersje tej bajki można bowiem
liczyć w tysiącach. W niektórych Kapturka ratuje nawet tatuś wracający akurat z
pracy, i to jeszcze zanim połknie ją wilk.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Następną ciekawostką, jakiej autorzy
mogliby się dowiedzieć, gdyby zorientowali się trochę w baśniach, to fakt, że
nie prezentują one wcale świata tak płciowo czarno-białego, jakby to
Suchowierskiej się podobało. W „Jasiu i Małgosi” to nie Jaś ratuje sytuację. W „Królowej
śniegu” to nie Gerdę trzeba ocalić. Ośla Skórka i liczne jej krewniaczki bynajmniej nie samą biernością i urodą zdobywają miłość księcia. Wśród XVII-wiecznych baśni można znaleźć tę o
księżniczce Filutce*, która sukces osiąga dzięki swojej inteligencji, oraz
opowiastkę „Frant z czubkiem” o księżniczce wprawdzie pięknej, ale głupiej i w
związku z tym niecieszącej się bynajmniej powodzeniem.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Cóż tu jednak wymagać od
Suchowierskiej i Eichelbergera, skoro czasem można odnieść wrażenie, że nie
zajrzeli nawet do baśni, o której akurat rozprawiają. Stąd „Królewna śnieżka”
staje się pretekstem do długich dyskusji o menopauzie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Właściwie trudno byłoby się
spodziewać czegoś lepszego po książce o tak mętnej deklaracji ideowej:</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">„Serdecznie zapraszam do świata
na opak, w którym feminizm i szowinizm są czasem trudne do odróżnienia i do
którego, mam nadzieję, udało mi się wprowadzić trochę maskulinizmu, ponieważ
jestem orędowniczką Ruchu Pełnego Miłości i Zrozumienia Wyzwolenia Ludzi –
humanonizmu”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">O co chodzi, nie mam pojęcia.
Wiem tylko tyle, że „humanonizm” kojarzy mi się z onanizmem, co zważywszy na
treść tej książki, nie jest całkiem nieuzasadnione. Księżniczka, która maca
śpiącego królewicza po metaforycznych genitaliach, rozpoczyna dorosłe życie od
masturbacji w stajni.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Gwoli sprawiedliwości przestanę
jednak na chwilę się pastwić i przyznam, że w książce są dwa rozdzialiki, które
nie budzą we mnie gwałtowne pragnienia wydłubania sobie oczu paznokciami.
Pierwszy to „Chłopiec z petardami”, bardzo gorzka i ponura przeróbka „Dziewczynki
z zapałkami”, smutna i nawet niestety realistyczna, tyle że pasująca do całej
książki jak wół do karety. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Drugi z chlubnych wyjątków to „Kopciuszek”,
zgrabnie napisana rzecz o pomiatanym młodzieńcu i bogatej, lecz samotnej
prezesce, z towarzyszeniem ręcznie robionych na szydełku stringów zamiast
szklanego pantofelka. Tekst chwilami zabawny, chwilami chwytający za serce, i
choć były fragmenty, przy których brała mnie irytacja, to w ogólnym rozrachunku
jest to chyba najlepszy tekst z całej książki, napisany sugestywnym językiem i
przede wszystkim nieobciążony ideologicznie, dzięki czemu historia dwojga
zagubionych ludzi, którzy odnajdują szczęście i zrozumienie poprzez drugą osobę
może należycie wybrzmieć.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Gdybyż więcej było takich pereł!
Niestety, cała reszta to tanie paciorki, niewarte nawet Manhattanu.</span></span><br />
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">* W wielu wydaniach baśń o Filutce podawana jest jako utwór Perraulta. W rzeczywistości została napisana przez </span></span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><span class="st">Marie-Jeanne L'Héritier de Villandon, siostrzenicę Perraulta i jedną z wielu kobiet, które parały się baśniami na przełomie XVII i XVIII wieku.</span></span></span></div>
OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-20413839438158757502017-05-08T09:01:00.000-07:002017-05-08T09:01:00.655-07:00Czy „Sezon burz” jest rzeczywiście gorszy od reszty serii o wiedźminie?<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">„Sezon burz” został przez wielu
przyjęty dosyć krytycznie i zinterpretowany jako oznaka wypalenia Sapkowskiego
i skok na kasę. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Dzięki temu lektura tej książki
nie była dla mnie obciążona wysokimi oczekiwaniami – negatywne opinie innych
dawały mi moralne prawo do znielubienia „Sezonu burz”. Przecież problem z
główną serią dla mnie polegał właśnie na tym, że okazała się nie tak dobra, jak
kazał mi wierzyć entuzjazm krewnych i znajomych. „Sezon burz” natomiast okazał
się nie tak zły, jak można by się spodziewać po przestrogach jednego ze znanych
mi pająków, szepcącego ze zgrozą: „Nie czytaj tego, nie warto”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">„Nie tak zły” nie oznacza
naturalnie „dobry”. Postaci są miałkie. Fabuła powtarzalna, i to nie tylko
przez porównanie z poprzednimi książkami, ale nawet w obrębie samego „Sezonu
burz”: cały czas miele się schemat, zgodnie z którym najpierw ktoś chce wynająć
wiedźmina w jakiejś szemranej sprawie, wiedźmin kręci nosem, ale ostatecznie
musi przyjąć zlecenie, a na koniec pomimo swojej jakże przezornej nieufności i
tak wpada w pułapkę, z której wydobywa się poprzez rozwalanie łbów, względnie
interwencję <i>deus ex machina</i>. I tak w
koło Macieju.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-dGMZJGrREF4/WRCV6ePIxgI/AAAAAAAAAhk/Lfmhplc_n30Dtymqbz_6y3hSNZB9ONHTQCLcB/s1600/por%25C3%25B3wnanie.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="172" src="https://3.bp.blogspot.com/-dGMZJGrREF4/WRCV6ePIxgI/AAAAAAAAAhk/Lfmhplc_n30Dtymqbz_6y3hSNZB9ONHTQCLcB/s320/por%25C3%25B3wnanie.png" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Już okładka symbolizuje obniżenie lotów.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Nawet styl, czyli coś, w czym
Sapkowski zawsze celował, zmatowiał i schamiał, racząc czytelnika takimi
finezyjnymi i oryginalnymi fajerwerkami dowcipu jak należący do jakiegoś
statysty podbródek z rowkiem przypominający, cytuję, „miniaturową dupę”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Wiele wad „Sezonu burz” miało
swoje prefiguracje już w książkach wcześniejszych, jak choćby:</span></span></div>
<br />
<ul>
<li><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><span><span style="font-feature-settings: normal; font-kerning: auto; font-language-override: normal; font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font-style: normal; font-synthesis: weight style; font-variant: normal; font-weight: normal; line-height: normal;"> </span></span>bezsensowne wątki turbo-romansowe</span></span></li>
<li><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><span><span style="font-feature-settings: normal; font-kerning: auto; font-language-override: normal; font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font-style: normal; font-synthesis: weight style; font-variant: normal; font-weight: normal; line-height: normal;"> </span></span>bezwyjątkowa ponurość i obrzydliwość całego
świata, fundamentalna podłość ludzkości i smętny nihilizm</span></span></li>
<li><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><span><span style="font-feature-settings: normal; font-kerning: auto; font-language-override: normal; font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font-style: normal; font-synthesis: weight style; font-variant: normal; font-weight: normal; line-height: normal;"> </span></span>pieszczenie fetyszu jedzeniowego, tj. opisywanie
z lubością wyszukanych jadłospisów</span></span></li>
<li><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><span><span style="font-feature-settings: normal; font-kerning: auto; font-language-override: normal; font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font-style: normal; font-synthesis: weight style; font-variant: normal; font-weight: normal; line-height: normal;"> </span></span>epizodyczna struktura fabuły, dygresje o funkcji wyłącznie dekoracyjnej</span></span></li>
<li><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><span><span style="font-feature-settings: normal; font-kerning: auto; font-language-override: normal; font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font-style: normal; font-synthesis: weight style; font-variant: normal; font-weight: normal; line-height: normal;"> </span></span>virago o muskulaturze niemożliwej do osiągnięcia
bez sterydów, rozsiewające wokół swoje gazy jelitowe</span></span></li>
<li><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><span><span style="font-feature-settings: normal; font-kerning: auto; font-language-override: normal; font-size-adjust: none; font-stretch: normal; font-style: normal; font-synthesis: weight style; font-variant: normal; font-weight: normal; line-height: normal;"> </span></span>nadęty bęcwał zamiast głównego bohatera,
przedstawiany jako jedyny sprawiedliwy.</span></span></li>
</ul>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Niedoskonałości nie wzięły się
zatem z niczego; stanowiły immanentną cząstkę stylu Sapkowskiego, tyle że w
poprzednich książkach występowały w mniejszym stężeniu i były częściowo
przesłonięte elementami wyższej jakości, jak niziołki, których w „Sezonie burz”
jest jak na lekarstwo, albo ciekawie napisanymi scenami walki, których w
„Sezonie burz” jest cała masa, ale próżno szukać w nich jakiegokolwiek
napięcia, ponieważ sprowadzają się do tego, że Geralt bez większego wysiłku
rozsmarowuje przeciwników mimo braku porządnej broni i przewagi liczebnej
wroga.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Brak napięcia to zresztą istotna
cecha całej powieści, częściowo wynikająca z tego, że mamy do czynienia z
prequelem, z góry zatem wiadomo, że Geraltowi nic poważnego się nie stanie, a
żadna z nowych postaci nie jest na tyle ciekawa, by się nią przejmować. Z góry
też wiadomo, że Geralt nie przejdzie żadnego duchowego rozwoju, bo Geralt nie
jest po to, żeby mieć jakąś ciekawą psychikę, tylko żeby rąbać wrogów,
popisywać się wiedzą prawniczą oraz gimbazjalnym wyszczekaniem, ponuro milczeć,
obnosić się ze swoim poczuciem wyższości, pożywać zacne jadło, co i raz lądować
w łóżku z ponętną niewiastą i w ten sposób przynosić czytelnikowi satysfakcję.
Nawet wyrzuty sumienia, jakie rzekomo nękają go po tym, jak przez zbytnią
brawurę doprowadził do śmierci człowieka, narrator zbywa dwoma zdaniami. Znowu
więc dostajemy to samo i możemy bezpiecznie dusić się w dobrze znanym sosiku.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Kiedy pojawiają się elementy
nowe, to albo są otwarcie zapożyczone skądinąd (jak demoniczna lisica wzięta ze
„Świętej księgi wilkołaka” Pielewina, do czego Sapkowski przyznaje się w
cytatach na początków rozdziałów), albo rozpaczliwie niedopracowane (jak
przyjazny wilkołak, który wpada do książki jak po ogień i zaraz z niej wypada).
Fabuła jest rozwleczona i chybotliwa, z czego Sapkowski chyba sam zdawał sobie
sprawę, siląc się na autoironię we fragmencie: „I nagle, przy kolejnym ziejącym
w skale otworze, nastąpił – zupełnie jak w kiepskiej powieści – przełom akcji”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Słabe to zatem. Ale mimo wszystko
– mimo wszystko „Sezon burz” nie jest dla mnie upadkiem giganta, z jednej
strony dlatego, że mimo wszystko da się tę książkę przeczytać bez wydrapywania
oczu paznokciami, a z drugiej dlatego, że Sapkowski nigdy gigantem dla mnie nie
był. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Dlatego podejrzewam, że
przynajmniej dla niektórych rozczarowanych recenzentów, i przynajmniej do
pewnego stopnia, ich zawód wynikał z miłości, jaką żywili do pierwotnej serii.
Przeczytali ją w latach słodkiej młodości, kiedy jej soczystość i oryginalność
– przynajmniej pozorna – poraziła ich wyobraźnię, na zawsze wyciskając na niej
piętno. Od tamtej pory wiele przeczytali książek, wiele przeżyli chwil
radosnych i smutnych, <i>nolens volens </i>zmienili
się i dojrzeli. Wiedźmin natomiast nie dojrzał, ale był bezpieczny przed ich
sądem, bo przesłonięty różową mgłą nostalgii.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Potem jednak nadszedł „Sezon
burz” i mgłę nostalgii brutalnie rozwiał. Jest to bez wątpienia odgrzewany
kotlet; ale komuś, kogo pierwotna seria nie zachwyciła, wyda się zaledwie
przysuszony, natomiast dawny wielbiciel uzna go za niejadalny. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Jeśli czyjekolwiek przeżycia
zgadzają się z moją hipotezą, to rozumiem go dobrze, bo podobne są moje
doświadczenia z „Harrym Potterem” i tym, co się w tej chwili z tą marką wyprawia. Banalna prawda mówi bowiem, że im większe są
nasze oczekiwania, tym boleśniejszy jest upadek.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Moje oczekiwania też szybowały
wysoko – wiele miesięcy temu, gdy podstępny kuzyn dał mi „Krew elfów”. Teraz
nareszcie ta gorzka odyseja dobiegła końca.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Już nigdy nie napiszę ani słowa o
wiedźminie.</span></span></div>
OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-84047517363290329172017-05-03T12:48:00.000-07:002017-05-08T08:52:08.336-07:00ŚWIĘTOKRADZTWO C.D.! czyli Krytyka „Wiedźmina” – część III: Misterny plan czy improwizacja ad hoc?<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if !mso]><img src="https://img1.blogblog.com/img/video_object.png" style="background-color: #b2b2b2; " class="BLOGGER-object-element tr_noresize tr_placeholder" id="ieooui" data-original-id="ieooui" />
<style>
st1\:*{behavior:url(#ieooui) }
</style>
<![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Istnieje praktyka, którą do
perfekcji opanował G. R. R. Martin, a od której nie stronią również inni
pisarze, w tym i Andrzej Sapkowski. Zwę ją hekatombą, tudzież czyszczeniem
magazynów, tudzież wietrzeniem smrodu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Polega ona na nagłym i
bezlitosnym ubiciu dużej liczby bohaterów, którzy zanadto się rozmnożyli i
rozzuchwalili, żądając własnych wątków, wewnętrznych przemian i kulminacji.
Lekką ręką powoławszy ich do życia, autor zaczyna przypominać człowieka, który
usiłuje powozić rydwanem zaprzężonym w dwunastkę koni. Z początku jeszcze idą
równo, ale po jakimś czasie zaczynają się potykać, płoszyć, kopać się nawzajem
i podgryzać, zaś woźnicy coraz trudniej jest w mdlejących dłoniach utrzymać
plączące się lejce. Nie mogąc nad nimi zapanować, zdobywa się wreszcie na
desperacki krok i przecina zawęźloną uprząż, porzucając trzy czwarte zaprzęgu,
po czym spokojniutko już zdąża do kolejnej stacji pocztowej, gdzie nabędzie
nowe konie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Sapkowski tworzy miriady postaci,
wykazując się sporą inwencją w nadawaniu im imion, którymi obdarza nawet
przygodnie spotkanych drabów czy zupełnie epizodycznych kmieci. Mają swoje
imiona aktorzy politycznych knowań, mają je też przypominające klony
czarodziejki. Wraz z mnogością postaci nadciąga mnogość opisów aparycji, ale
też mnogość wątków, intryg i przeciwstawnych motywacji, nic zatem dziwnego, że
kolejne części cyklu wiedźminskiego robią się coraz bardziej spuchnięte,
przywodząc na myśl <a href="https://straszna-nisza.blogspot.com/2016/08/historia-nigdy-sie-nie-konczy-bolesaw.html" target="_blank">„Bolesława Chrobrego” Gołubiewa</a>.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Jest jednak między Gołubiewem a
Sapkowskim istotna różnica: ten pierwszy nigdy nie przeprowadził wietrzenia
smrodu. I między innymi za to go podziwiam, ponieważ zabieg hekatomby zawsze
wydawał mi się tchórzostwem i pójściem na łatwiznę.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Sapkowski czyści magazyny co
najmniej trzykrotnie. Po raz pierwszy w „Czasie pogardy” (II tom sagi), kiedy
hekatomba przyniosła mi pewną ulgę, bo przerzedziła szeregi postaci, nazbyt
liczne dla mojego małego mózgu. Po raz drugi w tomie przedostatnim, „Wieża
Jaskółki”, kiedy to Sapkowski pozbył się całej szajki niedorosłych
rzezimieszków, którzy przygarnęli Ciri. Średnio mnie to obeszło, albowiem nigdy
nie budzili mojej sympatii.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Ale ostatnie wietrzenie smrodu –
gdy w „Pani Jeziora” na kilkunastu stronach ginie cała drużyna wspierająca
Geralta przez trzy ostatnie książki – jest najboleśniejsze. I wygląda mi na
przyznanie się do bezsilności.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">W razie wątpliwości zabij</b></span></span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-ON1dSK0cC5I/WRCRlpd5H0I/AAAAAAAAAhU/62D9d7GVd3UDmrtkA-SFYS0C-5EsgEtPgCLcB/s1600/1024px-Andrzej_Sapkowski_-_Book_World_Fair_2010_Prague.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="226" src="https://1.bp.blogspot.com/-ON1dSK0cC5I/WRCRlpd5H0I/AAAAAAAAAhU/62D9d7GVd3UDmrtkA-SFYS0C-5EsgEtPgCLcB/s320/1024px-Andrzej_Sapkowski_-_Book_World_Fair_2010_Prague.jpg" width="320" /></a></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">A przecież do ostatniej chwili
nie opuszczała mnie nadzieja, że wątki tych postaci pobocznych – o wiele
wyrazistszych i barwniejszych niż Geralt – dojdą do jakiegoś
satysfakcjonującego zakończenia. Albo przynajmniej – jak przystało na serię,
która lubi powtarzać enigmatyczne „coś się kończy, coś się zaczyna” – dostaną
szansę na dalsze życie po spełnieniu swej fabularnej funkcji odnalezienia Ciri.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Nic z tego.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Milva, chociaż nad jej śmiercią
najbardziej boleję, przynajmniej osiągnęła coś w rodzaju kolejnego etapu
duchowego rozwoju już dwa tomy wcześniej (do tego stopnia, że w kolejnych
książkach plątała się gdzieś na marginesie historii, jak gdyby Sapkowski nie do
końca wiedział, co z nią zrobić).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">O wiele mniej zrozumiałe jest dla
mnie brutalne ucięcie wątku Cahira. Tego, którego Ciri uważała za najgorszego
wroga, a który tak naprawdę chciał jej pomóc, albowiem zakochał się w jej
dwunastoletnim ufajdanym ciałku. Motywacja idiotyczna, ale można się było
spodziewać, że jakoś to Sapkowski pociągnie – że pozwoli Ciri i Cahirowi na
przynajmniej jedną rozmowę, w której sobie coś wyjaśnią, może Ciri mu
przebaczy, może Cahir zrozumie, że był debilem, może oboje zrozumieją, że ta
druga osoba nie jest tym, czym im się wydawała. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">A może po prostu Cahir zginie
trzy sekundy po spotkaniu Ciri, a jego wątek pogrąży się w otchłani niepamięci.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Kolejny członek drużyny,
wampir-abstynent Regis, właściwie nigdy nie miał swojego wątku, ale za to był
interesujący jako barwne kuriozum. W ostatecznej bitwie wpada w efektowny szał
napędzany żądzą krwi, po czym równie efektownie zostaje unicestwiony. Na etapie
jego śmierci dopadła mnie już trochę znieczulica. Jak w „Łotrze 1”, w którym najbardziej mi było
szkoda robota, bo zginął jako pierwszy.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">No i wreszcie Angouleme,
młodociana rozbójniczka o ciętym języku. Kolejne barwne kuriozum i, w dużej
mierze, element komiczny, ale w jej przypadku wydawało się, że wyniknie z tego
coś więcej. Kiedy się pojawiła, była czymś w rodzaju ersatzu nieobecnej Ciri:
przypominała ją nie tylko wyglądem i zuchowatością, ale też kolejami losu,
ponieważ tak samo jak Ciri była wysoko urodzona, ale spadła na dno społeczne.
Również opiekuńcze podejście, jakie od czasu do czasu okazuje wobec niej
Geralt, jest ersatzem jego relacji z Ciri. Naprawdę więc mnie ciekawiło, co też
Sapkowski z nią zrobi, dokąd ją zaprowadzi, jak ukształtuje jej spotkanie z
Ciri.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Nijak, jak się okazało. Angouleme
spotyka Ciri i zaraz umiera od ran, bełkocząc coś o bogactwach i zaszczytach,
na które miała nadzieję.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Może celem tej hekatomby było
ukazanie, że życie jest kruche, a śmierć nagła i bezlitosna (jakbyśmy jeszcze o
tym nie wiedzieli po siedmiu książkach). Może miało to zaprawić goryczą radosne
zjednoczenie Geralta z Ciri (jakby już nie było wystarczająco gorzkie po
wszystkich cierpieniach, przez które Ciri przeszła).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">A może po prostu Sapkowski nie
miał pomysłu na te postacie, więc zamiast biedzić się nad węzłem gordyjskim,
zwyczajnie go przeciął.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Pytanie tytułowe, czyli misterny plan czy improwizacja <i style="mso-bidi-font-style: normal;">ad hoc</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Wydaje mi się, że ma to związek z
ogólniejszą właściwością serii o wiedźminie, a może właściwością pisarstwa
Sapkowskiego w ogóle. Otóż odnoszę wrażenie, że najlepiej wychodzą mu krótsze,
epizodyczne formy, z szybkim zawiązaniem akcji i z rychłą wyrazistą puentą. Do
opowiadania można wrzucić kilka barwnych postaci, nie troszcząc się o głębokie studium
psychologiczne, i bez żalu te barwne postaci porzucić wraz z końcem historii.
Ponieważ każde opowiadanie stanowi odrębną całość, to jeśli narrator o nich nie
wspomni, czytelnik nie będzie się w kolejnych opowiadaniach zastanawiał, co się
stało z syreną Sh’eenaz albo dopplerem Dudu. Po prostu – mieli swoje pięć
minut, a potem wyszli z sagi.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">W powieści jest już trudniej.
Powieść musi mieć ciągłość i nie można po prostu bez wyjaśnienia porzucić
jakiejś postaci, skoro już poświęciło jej się trochę czasu. Wątków też nie
można rozwiązać za szybko, a już na pewno nie można o nich zapomnieć. I wydaje
mi się, że z tym Sapkowski nie do końca sobie radzi.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Żeby nie było: nie umniejszam
jego zręczności jako pisarza. Umiejętność pisania zwięzłych i zapadających w
pamięć opowiadań to wielka i godna podziwu sztuka, której ja nie posiadam. Mam
jednak wrażenie, że może właśnie tę umiejętność Sapkowski powinien kultywować,
zamiast zapuszczać się na rozleglejsze i bardziej leniwe rozlewiska powieści.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Bo nawet i te powieści mają w
sobie sporo epizodyczności. Może z tego powodu zarzucano Sapkowskiemu, że cykl
wiedźmiński powstaje z tomu na tom, bez żadnego z góry ustalonego planu. Sam
Sapkowski stanowczo przeciwko temu protestował, a po paru latach triumfalnie
zamachał czytelnikom przed nosem opowiadaniem „Coś się kończy, coś się
zaczyna”, czyli fanfiction popełnionym na temat własnych książek, zanim jeszcze
te książki powstały. Jako że w opowiadaniu pojawia się Galahad i parę innych
motywów wprowadzonych dopiero w „Pani Jeziora”, Sapkowski uważa to za „niezbity
dowód” na staranne zaplanowanie całego cyklu. Z kolei według jednego z
recenzentów już sama „Pani Jeziora” dowodzi, że konstrukcja serii była
drobiazgowo przemyślana.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Nie do końca się z tym zgadzam.
Owszem, Sapkowski na pewno od dawna miał w głowie pomysł na zakończenie całego
cyklu, na pewno miał jakieś ogólne pojęcie o tym, co się potoczy, ale wątpię,
by rzeczywiście wszystko przewidział w najdrobniejszych szczegółach. Jak bowiem
wytłumaczyć tom „Chrzest ognia”, w którym wielkie intrygi polityczne i
dramatyczne losy Ciri schodzą tam na dalszy plan na rzecz epizodycznych przygód
Geralta i jego wesołej kompanii (która dwa tomy później padnie ofiarą
czyszczenia magazynów). Na marginesie zaznaczę, że właśnie ze względu na
jeszcze wyraźniejszą niż w innych powieściach epizodyczność struktury, a także
dynamikę formującej się drużyny i obecność Milvy, „Chrzest ognia” dosyć mi się
podobał – jak gdyby Sapkowski na chwilę wrócił do tego właśnie, co wychodzi mu
najlepiej. Nie zmienia to jednak faktu, że tom ten stanowi ewidentną dygresję
od głównego wątku fabularnego pięcioksięgu. Również w pozostałych powieściach
zdarzają się podobne dygresje, choć na mniejszą skalę (jak streszczenie całej
historii politycznej i gospodarczej Koviru). Kolejne epizody zdążają wprawdzie
do z góry przewidzianego zakończenia całej sagi, ale w sposób mało
ergonomiczny.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Są wreszcie fragmenty, które moim
zdaniem zostały wymyślone całkiem <i style="mso-bidi-font-style: normal;">ad hoc</i>,
jak początek „Pani Jeziora”, kiedy Ciri jest więziona przez elfy jako
atrakcyjny materiał rozpłodowy. Bezwolną i bęcwałowatą Ciri na szczęście ratują
jednorożce pozostające z elfami w stanie wojny. Jest to dla mnie Nadir Maior
całej serii (Nadir Minor to opowiadanie „Okruch lodu”), który zniwelował mój
szacunek do Ciri.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Co więcej, wydaje mi się, że
pierwotnie pobyt Ciri u elfów miał przebiegać inaczej – a to z powodu
zakończenia poprzedniego tomu, „Wieży Jaskółki”. Po teleportacji przez tytułową
wieżę Ciri trafia właśnie do idyllicznej krainy, gdzie widzi jednorożce oraz
siedzącego nieopodal elfa, grającego na fujarce. Elf po chwili ją pozdrawia i
tak książka się kończy.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Ta krótka scena z jednorożcami i
elfem jest sprzeczna z wielkim konfliktem między tymi gatunkami, który mamy w
„Pani Jeziora”. W ogóle cały epizod z królem elfów, który usiłuje zapłodnić
Ciri, jest wprowadzony w ostatnim tomie tak niespodziewanie i tak prędko
zakończony bez jakichkolwiek konsekwencji, że trudno mi nie podejrzewać w nim
pomysłu zrodzonego w ostatniej chwili.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Może Sapkowski właśnie wtedy
przeczytał (albo przeczytał powtórnie) „Mgły Avalonu”. To tłumaczyłoby również
zaskakująco wysokie stężenie legendy arturiańskiej w ostatnim tomie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Straszne rzeczy, czyli intertekstualności i metafikcja</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Od samego zarania opowieści o
wiedźminie opierały się na intertekstualności: trawestacjach baśni, reakcji na
<a href="https://straszna-nisza.blogspot.com/2016/07/wesoa-rozpierducha-rozterki-ducha-conan.html" target="_blank">heroiczne fantasy spod znaku Conana izapożyczeniach z autorów tak, zdawałoby się, przeciwstawnych jak Tolkien i Moorcock</a>.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Metafikcja też pojawia się dosyć
wcześnie. Na pewno już w „Krwi elfów” podjęty jest temat relacji między
opowieścią – przekazaną przez Jaskra w jego pieśniach i pamiętnikach,
zapamiętaną pod postacią baśni i legend i powtarzaną setki lat po śmierci
wiedźmina – a prawdą, czyli zasadniczo wersją Sapkowskiego. Różne wersje
historii, sprzeczne jej wizje i różne na jej temat poglądy pojawiają się w
umieszczonych na początku każdego rozdziału cytatach z fikcyjnych dzieł niby to
powstałych w świecie wiedźmina.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Ale po jakimś czasie przestaje to
Sapkowskiemu wystarczać. Chce być jeszcze troszkę bardziej postmodernistyczny,
więc wprowadza coraz więcej cytatów ekstradiegetycznych – a to z Bettelheima, a
to z Goethego, a to z piosenek rockowych. W samej akcji przedostatniego tomu
pojawia się teoria o tym, że ludzie do świata wiedźmina przybyli po tym, jak
spowodowali apokalipsę w naszym świecie. Chociaż jednak teoria ta mogłaby
wyjaśniać coraz gęstsze powiązania między światem przedstawionym a naszą
rzeczywistością empiryczną, to zostaje prędko zapomniana i właściwie nic z niej
nie wynika. Okazuje się kolejnym pomysłem, który Sapkowskiemu akurat wpadł do
głowy, być może pod wpływem jakiejś lektury, i który postanowił wpleść do
swojej książki jako dowód nr 324293472 na to, jacy ludzie są paskudni.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Zamiast tego ostatni tom, „Pani
Jeziora”, rozpoczyna się od wielkiego metafikcyjnego przeskoku w czasie o
kilkaset lat w przód. Dostajemy parę dosyć bolesnych dla mnie rozdziałów o
wybitnie niesympatycznej jasnowidzce Condwiramurs i nieco bardziej znośnej
Nimue (obie, <i style="mso-bidi-font-style: normal;">nota bene</i>, noszą imiona
postaci z legend arturiańskich), które próbują dociec, jak to dokładnie było z
Ciri i Geraltem, bo przecież źródła są sprzeczne, niepewne i nieliczne.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Podejrzewam, że był to w życiu
Sapkowskiego okres apogeum jeśli chodzi o zainteresowanie legendami arturiańskimi
– okres, z którego zrodził się również esej „Świat króla Artura”. Warto
zauważyć, że w eseju tym Sapkowski sporo miejsca poświęca właśnie rozważaniom
nad historycznym Arturem. Tę swoją fascynację „prawdą historyczną skrytą za
legendą” wszczepia Nimue i Condwiramurs; pomysł sam w sobie interesujący, choć
jak na mój gust, ostatni tom cyklu złożonego z pięciu książek to trochę za
późno, żeby go wprowadzać.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Wszystko jednak rozbija się o
świat przedstawiony całej serii. Realia, w których żyje wiedźmin, to nie jest
jakiś odpowiednik Ciemnych Wieków, tylko eklektyczna mieszanka najróżniejszych
epok, z przewagą cech późnego średniowiecza (jak np. rozwinięty system bankowy
czy kwitnące uniwersytety) czy wręcz wczesnej nowożytności (Jaskier mimo
wszystko bardziej przypomina poetę renesansowego niż średniowiecznego
trubadura). To nie jest świat, w którym nauką i historiografią zajmują się
tylko mnisi w klasztorach. W takich warunkach czynienie z Geralta i Ciri
postaci półlegendarnych kilkaset lat po ich śmierci przypomina przeprowadzanie
podobnego zabiegu na Jagielle.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Wiedźmin przeciwko rasizmowi</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Gdyby kazano mi wskazać myśli
przewodnie całej serii, to oprócz rozważań nad swoiście pojmowaną miłością
znalazłoby się wśród nich przekonanie, że cała ludzkość – z doprawdy drobnymi
wyjątkami – tylko niszczy i wyrzyna lepszych od siebie, bez kradzionego
dziedzictwa elfów do tej pory gnieździłaby się w norach w ziemi, nie znając
makijażu, i generalnie jest obrzydliwym wrzodem i gangreną na ciele świata.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Ta pesymistyczna idea nie jest mi
całkiem obca. W końcu nie bez powodu ekspansję człowieka w kosmos uważam za
przedsięwzięcie wątpliwe moralnie. W serii o wiedźminie mowa jest raczej o
ekspansji człowieka (chyba tylko białego?) na jednej planecie i dyskryminacji
ludów autochtonicznych, czyli głównie elfów i krasnoludów. Konflikty na tle
etnicznym coraz bardziej nabrzmiewają, podsycane zarówno zaszłościami
historycznymi, jak i obecnymi wydarzeniami politycznymi, co Sapkowski
przedstawia rzeczywiście bardzo zręcznie i realistycznie. Ponurą konkluzją całego
wątku jest śmierć wiedźmina od ran otrzymanych właśnie w obronie ofiar pogromu.
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Przesłanie antyrasistowskie jest
z pewnością szczytne, ale ponieważ ja to ja, to oczywiście do czegoś się
przyczepię, bo z tym antyrasizmem Sapkowskiego jest trochę tak jak z jego
feminizmem: w dużej mierze polega na głośnych deklaracjach i łopatologicznych
aforyzmach.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Tymczasem naprawdę trudno przejąć
się losem mordowanych elfów, skoro wszystkie plasują się na dosyć wąskim
spektrum między aroganckim bufonem a dyszącym żądzą mordu fanatykiem. Z
krasnoludami jest już lepiej, bo </span></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">chociaż wszyscy
mają tę samą osobowość, to jest to przynajmniej osobowość sympatyczna.</span></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"> Natomiast moje ulubione niziołki przed pogromem bronią się
same, i to bardzo skutecznie, więc nie muszę się o nie martwić w ogóle.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">I tak to już dla mnie jest z
serią o wiedźminie: mogę ją doceniać pod względem estetycznym, zgadzać się z
nią lub nie pod względem intelektualnym, polemizować z nią pod względem
ideologicznym – ale emocjonalnie tak naprawdę nie zdołała mnie poruszyć, ponieważ nie została napisana tak, jakby mi się podobało.</span></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Pora mi chyba się z tym pogodzić. Ale najpierw jeszcze "Sezon burz".</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-83421121605734000682017-04-25T13:22:00.001-07:002017-04-25T13:22:52.682-07:00ŚWIĘTOKRADZTWO C.D.! czyli Krytyka „Wiedźmina” – część II: Miłość, kobiety i Graal<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Pamiętam, jak jeden z moich
pająków grał w pierwszego „Wiedźmina”. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">– Zbliża się koniec samouczka,
wiedźmin rozmawia z Triss – opowiadał, nie kryjąc zbulwersowania. – I w pewnym
momencie pojawia się wybór opcji dialogowych, który sprowadza się do
alternatywy „Bądź miły” / „Bądź kutasem”. No to wybrałem to pierwsze, bo
dlaczego nie, a tu nagle bam! Wiedźmin ląduje z Triss w łóżku!</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Co więcej, po niespodziewanej
scenie erotycznej zostaje miła pamiątka: karta z wizerunkiem roznegliżowanej
Triss. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-q8zpaOtomB8/WP-ug9XO-rI/AAAAAAAAAgs/CzSE7KVQb7gXsQGG57cSS-v50h-YSMTjQCLcB/s1600/Romance_Triss1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://3.bp.blogspot.com/-q8zpaOtomB8/WP-ug9XO-rI/AAAAAAAAAgs/CzSE7KVQb7gXsQGG57cSS-v50h-YSMTjQCLcB/s320/Romance_Triss1.png" width="210" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Takich obiektów kolekcjonerskich, rozbrajająco nazwanych na pewnej
stronie fanowskiej „kartami sexu”, jest w grze dwadzieścia kilka, ponieważ –
jak wyjaśnia ta sama strona z nieustająco rozbrajającą szczerością – „Wiele z
kobiet czuje niedowartościowanie ze strony męża, kochanka, przyjaciela, jak i
podniecenie widząc żywą legendę – białowłosego wiedźmina. Dzięki temu Geralt
może zaspokoić swoją męskość z bliżej poznaną mu kobietą, jak po prostu ze
zwykłą prostytutką”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Pająk zresztą stwierdził po
pewnym czasie, że zaspokajanie męskości Geralta to jedyny powód, żeby w tę grę
grać, ponieważ walka jest w niej okrutnie nudna. Opinię tę potwierdził mój
wiarołomny kuzyn (ten, który radził mi zacząć czytanie cyklu o wiedźminie od
„Krwi elfów”).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Będąc symulatorem randkowania,
pierwszy „Wiedźmin” nie do końca zatem oddaje to, co w książkach mi się
podobało – czyli właśnie walki – natomiast dość wiernie adaptuje ich aspekt
romansowy. Nota bene, pierwsza strona pierwszego tomu opowiada o tym, jak jakaś
dziewczyna – jeszcze nie wiemy, czy rusałka, czy też śmiertelniczka – smyra
Geralta piersiami.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Romanse w książkach o wiedźminie
są bowiem równie subtelne jak karty sexu – choć jednocześnie nie tak prostolinijne
jak ciąg przyczynowo-skutkowy „wybierz właściwą opcję dialogową” <span>à</span>
„daj kobiecie pierścionek” <span>à</span> „ciesz się nowym trofeum”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Nie tak prostolinijne, ale i nie
tak zrozumiałe. Bo stosunki damsko-męskie (a w jednym przypadku damsko-damskie)
są u Sapkowskiego... dziwne.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><b>Miłość jest zaborcza i mordercza</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Temat miłości po raz pierwszy
zostaje podjęty w „Ziarnie prawdy”, u samego początku pierwszego tomu opowiadań
(„Ostatnie życzenie”). Z lenistwa, jak również dlatego, że i tak już za dużo
czasu spędzam na przeżuwaniu twórczości Sapkowskiego, pozwolę sobie zacytować
swoje wrażenia na temat tego opowiadania wzięte <a href="http://straszna-nisza.blogspot.com/2016/08/wampiry-miosc-i-freud-theophile-gautier.html" target="_blank">stąd</a>:</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">„W „Ziarnie prawdy” mamy do
czynienia z ciekawą i miejscami zabawną transformacją baśni o Pięknej i Bestii.
Nivellen – czyli właśnie Bestia – jest ze swojego stanu raczej zadowolony, bo
odmienność przyciąga dziewczyny. Trochę go co prawda martwią potworne sny,
które ostatnio miewa, ale trudno, da się z tym żyć.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Przynajmniej dopóki nie wyjdzie
na jaw, że sny te wywołuje jego najnowsza i najulubieńsza ukochana, która jest
– tak, tak – wampirzycą. Śliczna Vereena chce z Nivellena zrobić prawdziwego
potwora, którym będzie mogła dowolnie powodować. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">I w tym momencie misterna
maszyneria opowiadania zaczyna mi ostro zgrzytać. Po pierwsze, poznawszy
prawdziwą naturę ukochanej, Nivellen przebija ją na wylot wielkim drągiem. Ją,
którą dopiero co tak tkliwie kochał - teraz bez chwili wahania nabija na wielki
kołek. Prawda, że wampirzyca zamierza właśnie zabić wiedźmina, ale takie
przedziurawienie ukochanej mimo wszystko wydaje mi się krokiem z gatunku tych
bardziej radykalnych i niveluje moją sympatię do Nivellena (wybaczcie tę
krotochwilę).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">A żeby było jeszcze śmieszniej,
nadziana na drąg Vereena przed śmiercią jeszcze wyznaje Nivellenowi miłość. Wyznanie
brzmi „Będziesz mój albo niczyj”, a towarzyszy mu sięgnięcie wampirzymi ząbkami
ku tętnicy szyjnej.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Oto gorzki komentarz na temat
miłości - myślę sobie. Żadnej miłości nie ma, jest tylko zaborcza zachłanność,
oszustwo, walka płci i autodestrukcja. Znakomicie wyartykułowany cynizm - myślę
i szczerze gratuluję Sapkowskiemu jego zręczności.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">A potem mój wzrok pada na kolejne
akapity, w których okazuje się, że Nivellen właśnie odzyskał ludzką (i nader
nadobną postać), zaś wiedźmin orzeka, że stało się to dzięki sile prawdziwej
miłości. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Sile prawdziwej miłości, w której
kobieta manipulowała mężczyzną, skłaniając go do potwornych czynów, żeby
zapewnić sobie potężnego obrońcę. Prawdziwej miłości, w której mężczyzna przy
pierwszej okazji nabił kobietę na wielki rożen”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">I tak okazuje się, że „zaborcza
zachłanność, oszustwo, walka płci i autodestrukcja” to według Sapkowskiego
właśnie JEST miłość.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><b>Miłość jest toksyczna i kłamliwa</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Och, Yennefer. Naczelny wątek
romansowy cyklu wiedźmińskiego, o którym zapewne słyszał każdy, nawet jeśli nie
czytał książek, chociażby dzięki mnogim coverom „Pieśni Priscilli” buszującym
po Youtubie. Miłość tak wielka i święta, że Yennefer nie pojawia się nawet w
kartach sexu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">O moich odczuciach na temat
relacji Geralt-Yennefer dużo można powiedzieć, słowa są jednak kulawe i nie tak
wymowne jak obiektywny i naukowy wykres.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-arDzjQkBWBI/WP-uo_u7xHI/AAAAAAAAAgw/I01uAs8JIuIKo-BWB5TLUg18o4F1zvXfACLcB/s1600/wykres.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://3.bp.blogspot.com/-arDzjQkBWBI/WP-uo_u7xHI/AAAAAAAAAgw/I01uAs8JIuIKo-BWB5TLUg18o4F1zvXfACLcB/s400/wykres.png" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Wątek ten jest zgniły od samego
korzenia – tzn. od opowiadania „Ostatnie życzenie”. Oprócz naprawdę zabawnej
fabuły osnutej wokół życzeń spełnianych przez przypadkowo wypuszczonego z
butelki dżina, mamy tam kunsztownie zarysowane narodziny prawdziwej głębokiej
miłości. Zafascynowany piękną, niezależną i obcesową Yennefer, Geralt gapi się
na nią w kąpieli. Następnie Yennefer gwałci go mentalnie i przejmuje nad nim
kontrolę, żeby stłukł paru ludzi, którzy jej podpadli. Efekt: Geralt ląduje w
więzieniu. Na koniec Geralt wypowiada przed dżinem życzenie (tytułowe
ostatnie), po którym następuje namiętny seks między nim a Yennefer. Jak
dokładnie brzmi życzenie, tego nie wiemy, można jednak domniemywać, że Geralt
zażądał, by Yennefer go pokochała, co potwierdza wyżej wspomniana „Pieśń
Priscilli” w słowach „Kiedy wyrzekłem moje życzenie,<br />
Czyś mnie wbrew sobie wtedy pokochała?” (już nie mogę tego słuchać, odkąd wiem,
o czym właściwie mowa).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">W istocie, epicki to romans,
który zaczyna się od ubezwłasnowolnienia jednej osoby (Geralt zahipnotyzowany
przez Yennefer), a kończy ubezwłasnowolnieniem drugiej (Yennefer zostaje
natychmiast ogarnięta miłością do Geralta dzięki życzeniu spełnionemu przez
dżina).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">W swoim eseju na temat legendy
arturiańskiej „Świat króla Artura” (do którego jeszcze wrócę) Sapkowski chwali
się, że w postaci Yennefer wskrzesił nieustępliwą, niezdobytą Nimue – „silną
kobietę, która nie ulegnie, dopóki sama nie zechce”. Powinien dodać: „albo
dopóki nie przymusi jej działanie siły nadprzyrodzonej”. Szkoda, że Merlin nie
miał pod ręką żadnego dżina.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">W kolejnym tomie, „Miecz
przeznaczenia”, dowiadujemy się, że związek oparty na tak kruchych podstawach nie
mógł się ostać, zwłaszcza że Yennefer rzuca w gniewie talerzami, zmusza Geralta
do pieszczot na rozchwierutanym wypchanym jednorożcu i ma tendencje
poliamoryczne, których Geralt nie potrafi zaakceptować. Męczą się ze sobą
straszliwie, a mimo to Sapkowski usilnie próbuje mnie przekonać, że łączy ich
jakieś potężne uczucie, ocierające się o metafizykę. Dwa pierwsze opowiadania w
tym tomie przypominają zatem wyjątkowo bolesne zatwardzenie, a absolutnym
nadirem jest „Okruch lodu”, zawierający najbardziej chyba grafomański fragment,
jaki kiedykolwiek wyszedł spod pióra Sapkowskiego:</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>-Jadę za tobą, Yen, bo zaplątałem, zawęźliłem uprząż moich sań w płozy
twoich. A dookoła mnie zamieć. I mróz. Zimno.</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>-Ciepło stopiłoby w tobie okruch lodu, którym cię ugodziłam-szepnęła.-Wówczas
prysłby czar, zobaczyłbyś mnie taką, jaka naprawdę jestem.</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>-Smagaj tedy białe konie, Yen, niechaj mkną na północ, tam gdzie nigdy
nie nastaje odwilż. Oby nigdy nie nastała. Chcę jak najprędzej znaleźć się w
twoim lodowym zamku.</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>-Ten zamek nie istnieje.-Usta Yennefer drgnęły, skrzywiły się.-Jest
symbolem.</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Znów Rzędzian próbuje być
Katonem. Ten sentymentalny dialog jeszcze bardziej rzuca się w oczy na tle
zwykłego, cynicznego i dosadnego stylu Sapkowskiego. Pomijając jednak jego
arcypretensjonalną formę, treść jest dosyć jasna: Yennefer nie chce żadnego
bliższego, poważniejszego i bardziej szczerego związku, Geralt tradycyjnie jest
bęcwałem, zaś relacja, w której oboje tkwią, jest toksyczna. Doprawdy ogromną
ulgą jest rozstanie pary kochanków pod koniec „Okruchu lodu”, bo oprócz
przywoływanego raz po raz zapachu bzu i agrestu nie istnieje absolutnie żaden
powód, żeby byli razem. Kolejne opowiadanie – szyderczy, przenikliwy i pełen
wartkiej akcji „Wieczny ogień” – był niczym powiew świeżego powietrza po
wyjściu z wilgotnego lochu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Niestety, nie jest to koniec
perypetii miłosnych Yennefer i Geralta. Zanim jednak wątek ten powróci niczym
morderczy bumerang, Geralt musi pomęczyć się trochę sam.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><b>Miłość jest nagła i irracjonalna</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">No, może nie do końca sam, bo już
w kolejnym opowiadaniu, „Trochę poświęcenia”, Geralt spotyka młodą pieśniarkę
zwaną Oczko. Sama Oczko jest sympatyczną postacią, uroczy jest wątek przyjaźni,
uczuć opiekuńczych i rywalizacji między nią a Jaskrem, przewijającą się w tle
historię romansu władcy z syreną da się znieść. Wszystko to przypomina
babeczkę, która smakuje całkiem nieźle, póki człowiek nie natknie się na ukryty
w niej gwóźdź.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">A gwoździem jest nagła i
wyniszczająca miłość, jaką Oczko ni z tego, ni z owego zaczyna pałać do
Geralta. Prezentowane jest to jak wielka tragedia na miarę Tristana i Izoldy,
Oczko niemalże kona z nieodwzajemnionego uczucia, a Geralt – po pierwotnym
zakłopotaniu – wreszcie obdarza ją rozkoszą. W samą porę, bo jak informuje nas
narrator, kilka lat później Oczko umarła z powodu zarazy. Na szczęście przed
śmiercią zdołała doznać spełnienia w ramionach wiedźmina, dając nam powód do
słodko-gorzkiego wzruszenia.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">A przynajmniej taki – jak sądzę –
był zamysł Sapkowskiego. Bo w moim przypadku, ilekroć Oczko spoglądała na
Geralta z miłosną rozpaczą, po głowie zaczynało mi jak mantra chodzić zdanie:
„Dziewczyno, opanuj się, znasz go od kilkudziesięciu godzin”. Przedstawianie
czegoś, co bardziej przypomina głupie zauroczenie, jako głębokiego uczucia, po
prostu nie gra z wszechobecną kpiną i szyderstwem, jakie uprawia Sapkowski.
Ilekroć próbuje zmienić tonację, w moich uszach brzmi fałszywie i niespójnie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Jest jednak w tym wątku jedna
dobra rzecz: początkowe zażenowanie Geralta, który zastanawia się, czy Yennefer
czuła wobec niego to samo, co on czuje wobec schnącej z miłości Oczko, tj. żal
i litość. Moje złe serce uradowało się bardzo tym fragmentem, który wzięło za
postępującą dekonstrukcję wątku miłości Geralta i Yennefer.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Przyszłość miała pokazać, jak
bardzo się omyliło. Wcześniej jednak doznało jeszcze jednej radości: tylekroć
już przywoływanego „Coś więcej”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><b>Miłość ma wiele twarzy</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Pierwsze moje zetknięcie z tym
opowiadaniem – ostatnim w tomie „Miecz przeznaczenia” – miało miejsce wiele lat
temu. Z tego pierwszego zetknięcia pozostało mi tylko mgliste i mało przyjemne
wspomnienie Geralta jadącego na wozie i majaczącego z powodu ran.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">W istocie, Geralt jest ranny i
opuszczony przez wszystkich. Tym razem jego smętek brzmi bardziej wiarygodnie
niż wtedy, gdy jest w pełni sił żywotnych, a przy boku ma Jaskra gotowego
znosić jego humory i białogłowy, które zerkają na niego tęsknie bądź łakomie. W
takim stanie absolutnego osamotnienia najpierw spotyka swoją matkę –
czarodziejkę, która wiele lat temu go opuściła, skazując go na bolesny
wiedźmiński los. Dowiaduje się też, że Yennefer zginęła. Nie może zatem liczyć
ani na miłość matczyną, ani na miłość kochanki. Obydwie go w jakimś sensie
zawiodły.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">I wtedy pojawia się Ciri –
dziewczynka, którą miał wziąć na wychowanie i która z powodu magicznych
przysiąg i układów stała się ponoć jego przeznaczeniem; dziewczynka, którą
opuścił w poprzednim opowiadaniu, dla jej dobra rezygnując z robienia z niej
wiedźminki; dziewczynka, która cudem przeżyła rzeź jej rodzinnego miasta. Geralt
jest przekonany, że Ciri nie żyje, i że on jest do pewnego stopnia winien jej
śmierci. Kiedy wreszcie ona i wiedźmin się spotykają, następuje radosne i
naprawdę wzruszające powitanie oraz zapadająca w pamięć puenta.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Geralt zawiódł się i na swojej matce,
i na Yennefer. Teraz następuje odwrócenie sytuacji: sam mało co nie zawiódł
Ciri. Kiedy na jej słowa „jestem twoim przeznaczeniem” odpowiada „Nie, Ciri,
jesteś czymś więcej”, wydaje się, że wreszcie nastąpił w nim jakiś przełom, że
wyzwolił się od żalu wobec całego świata, toksycznego uczucia i roszczeniowej
postawy bęcwała łaknącego czułości. Teraz to on musi stać się kimś, kto zapewni
czułość i opiekę Ciri, i będzie wystarczająco dojrzały, żeby ją wychować.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Szczęśliwe moje serce mogłoby
pomyśleć w tym momencie, że wie już, o czym będzie dalsza część cyklu: o
budowaniu wzajemnej relacji między Ciri i Geraltem i wspólnych przygodach w
niebezpiecznym, czasem wrogim, zawsze barwnym świecie. Coś jak „The Last of
Us”, tyle że z elfami zamiast zombi opanowanych przez grzyby.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Tak by mogło pomyśleć moje serce,
gdyby nie to, że nieopatrznie poznało już wcześniej treść „Krwi elfów”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Ten wspaniały przełom postaci
Geralta, to cudowne wygaszenie wątku Yennefer, a nawet zapowiedź relacji z Ciri
zostają w tej książce całkowicie unieważnione. Geralt znowu jest bęcwałem
boczącym się na wszystko i wszystkich, Yennefer żyje i ma się dobrze, a
wiedźmin dalej ma niezrozumiałą obsesję na jej punkcie, a relacja między
Geraltem a Ciri zostaje ledwie zarysowana, zanim obydwie postaci rozstają się
praktycznie na pięć tomów.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><b>Wielki powrót Yennefer</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Jeśli „Krew elfów” opisuje
budowanie jakiejkolwiek relacji, to jest to relacja między Yennefer i Ciri,
początkowo zresztą osnuta wokół Geralta, czyli Wielkiego Nieobecnego tej książki.
Kiedy już zaakceptuje się nijakość i nieistnienie samego wiedźmina, relacja ta
staje się nawet ciekawa: zrodzona z zazdrości i żalu, ewoluuje z wolna w stronę
wzajemnego szacunku i czułości między matką a córką. Trzeba co prawda przełknąć
ewidentną fascynację Sapkowskiego kobiecym ciałem, również młodocianym, jest
jednak jasne i oczywiste, że Yennefer bez Geralta wiele zyskuje. Tak samo
zresztą jak Geralt bez Yennefer.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Geralta, jako mężczyznę, porównać
można do ogórka. Yennefer, jako kobieta (w dodatku odgrywająca wobec Ciri rolę
matki) jest niczym mleko. A jak wszyscy wiemy, ogórków i mleka łączyć nie
należy.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Dlatego z pewną ulgą należy
przyjąć fakt, że przez większość sagi Yennefer i Geralt nie mają ze sobą
styczności, a ich spotkania, ograniczające się do namiętnego seksu, są na tyle
krótkie, by nie zdążyły się pojawić pretensjonalne, toksyczne podteksty z
„Okrucha lodu”. Z drugiej strony, brak tych kontaktów (jak również brak
kontaktów ich obojga z Ciri po „Krwi elfów” i „Czasie pogardy”) skutecznie
zapobiega jakiemukolwiek rozwojowi ich relacji. Geralt nie ma szans dojrzeć ani
jako partner, ani jako ojciec.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Oddam Sapkowskiemu
sprawiedliwość: Yennefer przeżywa swoją ścieżkę rozwoju, w pełni wpasowując się
w rolę matki wobec Ciri. Chociaż wątek przetykany jest mistycyzmem ku czci
Wielkiej Bogini Matki, który mocno woniał mi „Mgłami Avalonu” (skojarzenie jak
najbardziej uprawnione, bo Sapkowski bardzo ceni tę książkę), to zrealizowany
jest zgrabnie, tyle że został ściśnięty na króciutkim odcinku przedostatniego
tomu, „Wieży jaskółki”, w którym Sapkowski chciał pomieścić jak na mój gust
trochę za dużo rzeczy (łącznie z całą historią jakiegoś królestwa, którego
nazwy już nie pamiętam).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Yennefer staje się zatem dla Ciri
matką i jest gotowa do ostatecznego poświęcenia dla swojej przybranej córki,
natomiast Geralt pozostaje Geraltem. Ich miłość z jakiegoś zupełnie niejasnego
dla mnie powodu trwa dalej, mimo że przez ostatnie trzy książki nie mieli ze
sobą żadnego kontaktu i każde przeżywało własne przygody i własne olśnienia.
Ale książka mówi nam, że bardzo się kochają, a ich miłość nie zna granic. Czym
jest czytelnik, by wątpić i pytać „dlaczego” oraz „jak to możliwe”?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Miłość Geralta i Yennefer jest
wieczna. Wieczna dlatego, że sam Sapkowski wydaje się już nie pamiętać o jej
naznaczonych konfliktem i gwałtem początkach; dlatego, że od „Krwi elfów” trwa
niezmiennie, choć pozbawiona pożywki; i dlatego wreszcie, że nie kończy się
nawet po śmierci.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Geralt i Yennefer odchodzą bowiem
z tego świata i trafiają do pachnącego jabłkami Avalonu, by być razem przez
całą wieczność. Ich związek uzyskuje tym samym pełne autorskie poparcie.
Ckliwość spod znaku Oczko uderza ponownie, i ponownie chyba mam czuć
słodko-gorzkie wzruszenie. Problematyczna miłość Geralta i Yennefer została
wybielona z wszelkich podtekstów toksycznych i sadomasochistycznych, i zarazem
wyprana z wszelkich cech indywidualnych. Relacja dwóch osób, które będąc razem,
potrafiły się tylko unieszczęśliwiać, nagle staje się romantycznym wzorcem,
które Sapkowski przecież tak lubi wyśmiewać.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Tę bladą i naiwną wizję ratuje
tylko moja złośliwa hipoteza, zgodnie z którą Yennefer i Geralt tak naprawdę
trafili do piekła. W końcu za życia mimo swojej deklaratywnej miłości nie byli
w stanie wytrzymać ze sobą głupich kilku miesięcy... a teraz będą musieli
spędzić razem całą wieczność.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><b>Oscar za najlepszą postać żeńską</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Yennefer, szczególnie pod sam
koniec sagi (dopóki nie połączy się z Geraltem, oczywista), staje się postacią
znacznie ciekawszą niż Geralt. Większość jednak postaci kobiecych, które
przewijają się przez karty kolejnych książek, nie może pomarzyć o tak
interesującej konstrukcji. Kobiety jako ogół wpisują się w fantastyczny ideał
istoty pięknej (i dbającej o linię – dlatego właśnie dwie powabne zarrakiańskie
wojowniczki powstrzymują się od jedzenia, choć jednocześnie nie stronią od
żłopania hektolitrów piwska) i zawsze chętnej (tu na pierwszy plan wybija się
absurdalne przyjęcie, na którym wszystkie [wszystkie!!!] czarodziejki próbują
uwieść Geralta). Mimo że Sapkowski tworzy całą tajną organizację czarodziejek,
które zamierzają po kryjomu rządzić światem, to skupia się przede wszystkim na
opisywaniu ubrań i biżuterii każdej z nich, z pietyzmem dorównującym tylko
pieczołowitości opisu wykwintnych posiłków. Głupio się przyznać, ale połowa z
tych niby sprytnych, niby silnych czarodziejskich osobowości zlała mi się w
głowie w bezkształtną, pozbawioną twarzy masę wydekoltowanych sukni i
diamentowych kolii – archetyp kobiety silnej swoją seksualnością.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Bo najczęściej właśnie dzięki
swojej seksualności kobieta może być silna: tajemnicza i uwodzicielska,
podstępna i niezrozumiała, pociągająco inna. Obca.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Dlatego tak bardzo lubię Milvę –
postać zupełnie drugoplanową, która odgrywa jakąś rolę właściwie tylko w
„Chrzcie ognia”, trzecim tomie sagi, a piątym całego cyklu. Milva jest
łuczniczką, mówi jakąś przestarzałą gwarą i twardo stąpa po ziemi, przywołując
do porządku kompanię facetów, z których większość stanowczo za bardzo lubi
ględzić. Narracja nie powraca w kółko do jej wyglądu albo zapachu, skupiając
się zamiast tego na tym, co Milva ma do powiedzenia albo co przeżyła. To między
innymi dzięki niej „Chrzest ognia” jest jedną z przyjemniejszych części cyklu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">I mając w rękach taki skarb,
Sapkowski go moim zdaniem zmarnował. Ostatnia ważna rzecz, jaka spotyka Milvę,
ma miejsce pod koniec „Chrztu ognia”. Dokonuje ona wtedy doniosłego moralnego
wyboru – który zaraz zostaje niestety unieważniony przez przejazd bezlitosnego
walca imperatywu fabularnego – i przez następne dwa tomy orbituje wokół
Geralta, zachowując wprawdzie cudownie cięty język, ale tracąc nieco ze swojej
głębi. Wygląda to tak, jakby autor nie za bardzo wiedział, co z nią dalej
zrobić. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Do ostatnich chwil nie opuszczała
mnie nadzieja, że Milva będzie jeszcze miała swój moment, jakieś chwalebne
zwieńczenie swojego własnego pobocznego wąteczku. Niestety, zamiast tego Milva
zostaje podle uśmiercona wraz z kilkoma innymi postaciami znacznie ciekawszymi
niż Geralt.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Ale mimo wszystko cieszę się, że
Sapkowski ją stworzył.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Specjalne wyróżnienie wędruje do
czarodziejki Tissai de Vries: ze swoją surowością i pedantyzmem graniczącym z
zaburzeniem obsesyjno-kompulsywnym wyróżnia się ona na tle innych czarodziejek,
które wyglądają, jakby wyszły spod jednej sztancy.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Tissaię też Sapkowski bezlitośnie
zarzyna.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><b>Ciri: od obiecującej postaci do Mary Sue i Graala</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Na tym podtytule można by
właściwie zakończyć, bo streszcza całą drogę, jaką przebywa Ciri w cyklu
wiedźmińskim.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Na początku jest wrzaskliwym
dzieciakiem i zmusza Geralta, żeby się nią zaopiekował. Gorliwie uczy się
walki, z dziecięcym idealizmem (który Geralt smętnie próbuje zgasić) zapowiada
walkę w obronie dobra przeciwko złu, jest przedsiębiorcza i bezczelna, ufna i
ciekawska, i generalnie stanowi postać znacznie ciekawszą niż wymięty Geralt.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Jednocześnie jednak od samego
początku w jej postaci pojawiają się niepokojące rysy. Z początku się ich nie
dostrzega; potem się je lekceważy; wreszcie jednak, kiedy rysy staną się
wyrwami i dojdzie do ostatecznej katastrofy, człowiek zwraca się myślą wstecz i
sam siebie pyta: „Czemu wcześniej nie zauważyłem, do czego to wszystko
zmierza?”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Ciri jest królewną w przebraniu.
Wielu jest takich, którzy chcieliby dostać ją w swoje łapy i wykorzystać w
politycznych zagrywkach. Ciri miewa wizje przyszłości. Ciri ma sny o czarnym
rycerzu, który wywiózł ją z masakrowanego miasta, a potem zrobił jej coś
strasznego, czego ona nie pamięta. Ciri przykłada się do wiedźmińskich ćwiczeń
i opanowuje znakomicie sztukę władania bronią białą. Ciri jest uzdolniona
magicznie i dzięki szkoleniu Yennefer osiąga jaką taką biegłość również w
czarach. Ciri niby nie jest ładna, ale świątynny skryba z miejsca się w niej
zakochuje. Ciri jest potomkinią elfów. Ciri jest potomkinią całego rodu o
wyjątkowo potężnych zdolnościach magicznych. Ciri jest ostatnim ogniwem
eugenicznego eksperymentu, mającego na celu stworzenie mesjasza, który ocali
świat przed epoką lodowcową. Ciri jest posiadaczką magicznej macicy, z której
wyjdzie ww. mesjasz, i to dlatego wielu jest takich, którzy chcieliby dostać ją
w swoje łapy i wykorzystać w eugenicznych zagrywkach. Ciri wzbudziła
uwielbienie niezliczonych hord miłośników, którzy teraz gotowi są oddać życie
za jej sprawę. CIRI JEST PANIĄ ŚWIATÓW I POTRAFI PODRÓŻOWAĆ W CZASIE I
PRZESTRZENI.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Sapkowski obdarza ją kolejnymi
fantastycznymi umiejętnościami i kolejnymi zakochanymi w niej NPC-ami. Można
powiedzieć, że Ciri na to zasługuje, bo swoje musi przecierpieć. Tylko że jej
osiągnięcia rzadko sprawiają wrażenie czegoś, co Ciri zdobyła swoją krwawicą; o
wiele częściej są jej zsyłane hojną ręką autora. Nie zawsze, przyznaję; są
momenty, w których Ciri działa, i to skutecznie i efektownie zarazem. O wiele
częściej jednak zostaje zredukowana do roli magicznej macicy, a cała jej wartość
sprowadza się do jej wyjątkowego, potężnego genomu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Swoistym nadirem cyklu jest tu
początek „Pani jeziora”, ostatniego tomu. Ciri trafia do krainy elfów i
wreszcie poznaje prawdę o swoim skomplikowanym rodowodzie i magicznej macicy, a
dodatkowo dostaje ofertę nie do odrzucenia: pozostanie w krainie elfów, dopóki
nie urodzi jej królowi dziecka – wszechpotężnego mesjasza.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">I przyjmuje tę ofertę.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Nie po to nawet, by zyskać na
czasie, uśpić czujność elfów i odkryć alternatywną drogę ucieczki. Nie, Ciri
godzi się na ofertę elfów całkowicie szczerze, przyjmuje stuprocentowo bierną
postawę, a przed zapłodnieniem chroni ją tylko wstręt króla elfów przed
kopulacją z osobą o tak wysokiej zawartości genów ludzkich.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Z krainy elfów Ciri wymyka się
tylko dzięki nagłej interwencji jednorożców, skonfliktowanych z elfami. To
jednorożce nawiązują z nią kontakt i to jednorożce zdradzają jej sposób na
ucieczkę. Szczęśliwie Ciri ma przynajmniej okazję stoczyć podczas tej ucieczki
efektowną walkę na miecze, ale zanim to nastąpi, wykazuje się
przedsiębiorczością zwiędłej pietruszki albo, nie przymierzając, Geralta.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Ciri zresztą wyraźnie zajmuje
miejsce Geralta w sadze, stając się nowym centrum, nowym pępkiem świata, nową
miarą wszechrzeczy, w odniesieniu do której określają się wszystkie inne
postaci. W pewnym momencie staje się to wręcz groteskowe: okazuje się na
przykład, że czarny rycerz, który wywiózł ją z masakrowanego miasta, a o którym
Ciri śniła koszmary, to zakochany w niej do szaleństwa młodzieniaszek imieniem Cahir.
Zakochał się w niej właśnie wtedy, kiedy wywiózł ją, półprzytomną, z miasta, po
czym stwierdził, że koniecznie musi ją umyć i zdjął z niej ubranie. Miał około
dwudziestu lat, ona około dwunastu, i jej dopiero sposobiące się do dojrzewania
ciałko wywarło na niego przemożny wpływ, który przez kolejne lata kierował
wszystkimi jego krokami.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Na marginesie tylko zaznaczę, że
jedyna sytuacja, w której Cahir byłby zmuszony rozebrać Ciri do mycia, to
awaria zwieraczy pod wpływem strachu, a to nie nastraja zbyt romantycznie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Trzeba jednak przyznać, że w
przeciwieństwie do Geralta, Ciri przebywa coś w rodzaju drogi od A do B,
polegającej głównie na zgnojeniu młodzieńczego idealizmu. Nie do końca wierzę
we wszystkie zakręty tej drogi, momentami odnoszę wrażenie, że Sapkowski wiedzę
o psychologii dorastających dziewcząt czerpie przede wszystkim od <a href="http://straszna-nisza.blogspot.com/2017/01/kocham-basnie-nienawidze-bettelheima.html" target="_blank">Bettelheima</a>,
ale ogólnie rzecz biorąc można dostrzec w postaci Ciri pewien zamysł: bolesna
utrata dzieciństwa, cynizm jako metoda obrony przed okrucieństwem świata, krwawa
rozprawa z wrogami, stanięcie na własnych nogach i zjednoczenie z rodziną.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Nad tym wszystkim majaczy jednak
mroczny cień przepowiedni o nadchodzącej epoce lodowcowej. Ciri – albo jej
dziecko – jest jedyną osobą zdolną uratować świat przed tą groźbą. Do ostatnich
stron można się zastanawiać, jak ten wątek się zakończy. Czy Ciri zaakceptuje
rolę wyznaczoną jej przez proroctwo i ocali świat? Czy poświęci się dla
ludzkości, od której doznała tylu cierpień, ale która ma przecież w sobie
również dobro? Czy może plunie w twarz przeznaczeniu i wybierze własną ścieżkę,
świadoma, że być może skazuje cały świat na długie zimy, karczmy na Bałtyku i
lodowiec pchający głazy narzutowe? Jaką decyzję podejmie Ciri?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Nie wiem. Do tej pory nie wiem.
Bo wątek epoki lodowcowej w pewnym momencie się po prostu rozmywa. Ciri z
pomocą jednorożca wysyła Yennefer i Geralta do piekła w Avalonie, a sama teleportuje
się do świata króla Artura i opowiada swoje przygody Galahadowi (jak można
przypuszczać, nie do końca zgodnie z prawdą). Galahad uważa ją za wróżkę i cały
czas naprasza się o seks, Ciri najpierw go gasi, ale potem stwierdza, że w
sumie jest całkiem niebrzydki i ręka w rękę odjeżdżają w stronę zachodzącego
słońca.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Tak jest. Ciri właśnie wypięła
się na cały świat, któremu grozi wieczna zmarzlina, na rzecz figli z dopiero co
poznanym rycerzykiem, o którym nie wiemy dosłownie nic oprócz tego, że jest
naiwny i wrażliwy na niewieście wdzięki. Nie rozumie do końca opowieści Ciri;
ba, nie rozumie nawet do końca, kim ona jest, idealizując ją do samego końca
jako istotę nadprzyrodzoną. Trudno to uznać za kwalifikacje do odegrania wobec
Ciri roli bezpiecznej przystani po rozlicznych traumach i wstrząsach, a co
dopiero równorzędnego partnera. Jedyne, co przemawia na korzyść Galahada, to jego
wcale przyjemna facjata. Taki jest ostatni dar zesłany heroinie przez zawsze
szczodrego autora.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Ostatni akord historii Ciri jest
więc wysoce niesatysfakcjonujący. A jeszcze fałszywiej brzmi, jeśli człowiek
zda sobie sprawę, co Sapkowski chciał przez ten ostatni akord powiedzieć:</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Ciri to Graal.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><b>Lecząca <i>vulva</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Nie przypadkiem przecież
rycerzem, którego spotyka Ciri, jest właśnie Galahad, najczystszy z rycerzy, od
urodzenia przeznaczony do odnalezienia Graala. W tej interpretacji upewnił mnie
wspominany już esej Sapkowskiego „Świat króla Artura”, który zresztą uważam za
mocno zideologizowany i miejscami wręcz bałamutny.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Jednym z tematów poruszanych w
tym eseju jest oczywiście Graal, który Sapkowski interpretuje – za książką
Jessie Weston z 1920 r. – jako oczywistego spadkobiercę magicznych kociołków z mitologii celtyckiej. Co prawda napomyka też, że w jednej z wersji
opowieści o Percevalu rolę Graala pełni z odciętą głową Brana Błogosławionego,
ale już w następnym akapicie z niezachwianą pewnością stwierdza, że Graal jest
tak naprawdę symbolem kobiety. „Aby ją odnaleźć i zdobyć, aby ją zrozumieć,
warto poświęcić sporo czasu i wysiłku” – pisze Sapkowski, w żaden sposób nie
wyjaśniając, jak się to ma do świętego przedmiotu czci, jakim była ponoć głowa Brana.
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Ta inspirowana Weston i „Białą
boginią” Gravesa interpretacja opanowuje również historię o<span> </span>Balinie, który zadał królowi Pellamowi ranę
świętą włócznią, ściągając katastrofę na całą krainę, którą zażegnać może
jedynie uzdrowienie króla przy pomocy Graala. Ku mojemu wielkiemu bólowi,
Sapkowski robi z Balina jednowymiarowego zbrodniarza. Ani słówkiem nie wspomina
o prześladującym rycerza fatum, skupiając się zamiast tego na tym, by świętą
włócznię zrównać z oczywistym symbolem fallicznym. Zamiast na tym poprzestać,
dodaje, że „leczący Graal to <i>vulva</i>”.
Pomińmy fakt, że pięknie redukuje to kobietę, której „warto poświęcić sporo
czasu i wysiłku”, do jej narządów płciowych. Warto zamiast tego doprowadzić
myśl Sapkowskiego do logicznego wniosku, który brzmi: opowieść o Graalu jest
potępieniem męskiego homoseksualizmu. No bo jeśli włócznia jest symbolem
fallicznym, to Pellam zostaje raniony przez Balina penisem – i właśnie to
smutne wydarzenie prowadzi do niedołężności samego króla i katastrofy całej
jego krainy. Uleczyć go może tylko stosunek z kobietą. Trudno o czytelniejszą
przestrogę przed zgubnymi skutkami sodomii.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">A zatem kobieta to Graal.
Cieszcie się, kobiety – chociaż czy rzeczywiście jest z czego? Kobietom należy
się cześć i szacunek („warto poświęcić sporo czasu i wysiłku, by je zdobyć”)
przede wszystkim z powodu ich powiązań z celtycką Wielką Boginią, z racji
posiadania leczącej <i>vulvy </i>oraz
cyklicznie złuszczanej śluzówki macicy. Sapkowski napomyka wprawdzie dość
mętnie, że w społeczeństwie celtyckim kobiety odgrywały ogromną rolę, ale tak
naprawdę kobieta jest głównie czymś, do czego się dąży (jak do Graala), czego
się pragnie (tak, jak Merlin pragnął Nimue), czymś, co budzi poruszający do
głębi duszy zachwyt i inspiruje (tak jak Beatrycze zainspirowała Dantego).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Wszystko to Sapkowski rzewnie
podsumowuje cytatem z Lechonia: „Jest tylko Beatrycze. I właśnie jej nie ma”.
Oczywiście, że nie ma. W tym obrazie, niby skoncentrowanym na kobiecie, jest
tylko mężczyzna, jego pragnienia i jego wyobrażenie o kobiecie, jej ubóstwienie
i zarazem uprzedmiotowienie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Kiedy Galahad spotyka Ciri,
odnajduje swojego Graala. Co odnajduje Ciri? Coś, czego wcale nie szukała,
chyba żeby uznać Galahada za zwieńczenie bardzo pobocznego wątku zaciekawienia
Ciri sprawami seksualności. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Jeśli ktoś uważa, że zbyt daleko
idę z interpretacją Ciri jako Graala, to istnieje sposób na jej potwierdzenie
prostszy niż czytanie całego eseju „Świat króla Artura”. Wystarczy przejrzeć
opowiadanie „Coś się kończy, coś się zaczyna”, czyli coś w rodzaju fan fiction,
które Sapkowski napisał do własnej sagi. Tam również Ciri spotyka Galahada
(choć w innych okolicznościach), tam również z miejsca się w sobie zakochuje, i
tam padają znamienne słowa:</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>Galahad ponownie pomyślał, marszcząc czoło.</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>- A Graal? - spytał wreszcie. - Co z Graalem?</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>- Co to jest Graal?</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>- Coś, czego się szuka - Galahad uniósł na poetę swoje rozmarzone oczy.
- Coś, co jest najważniejsze. Coś, bez czego życie traci sens. Coś, bez czego
jest się niepełnym, niedokończonym, niedoskonałym. </i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>Poeta wydął wargi i spojrzał na rycerza swym słynnym spojrzeniem,
wzrokiem, w którym wyniosłość mieszała się z wesołą życzliwością.</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>- Cały wieczór - powiedział - siedziałeś obok twego Graala, matołku.</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">To właśnie dostajemy zamiast
decyzji Ciri w sprawie epoki lodowcowej. Z działającej postaci bohaterka staje
się nie tylko <a href="http://straszna-nisza.blogspot.com/2017/04/swietokradztwo-czyli-krytyka-wiedzmina.html" target="_blank">nieruchomym poruszycielem na wzór Geralta</a>, ale po prostu obiektem, nagrodą dla Galahada, którego czytelnik nie zdążył nawet dobrze
poznać. Co więcej, jest obiektem tajemniczym i niezrozumiałym, bo przecież
właśnie powinny być kobiety w porządnym wątku miłosnym – tajemnicze,
niezrozumiałe i pociągająco obce. I taka właśnie powinna być według
Sapkowskiego miłość – nagła, irracjonalna, zrodzona w nagłym błysku.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Co trochę się kłóci z deklarowaną przez Sapkowskiego mądrością, że na
zrozumienie kobiety warto poświęcić trochę czasu i wysiłku.</span></span>OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-61998677311294393722017-04-08T10:10:00.000-07:002017-04-08T10:10:28.995-07:00ŚWIĘTOKRADZTWO! czyli Krytyka „Wiedźmina” – część I: Protagonista – srogi woj, filozof i bęcwał<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if !mso]><img src="https://img1.blogblog.com/img/video_object.png" style="background-color: #b2b2b2; " class="BLOGGER-object-element tr_noresize tr_placeholder" id="ieooui" data-original-id="ieooui" />
<style>
st1\:*{behavior:url(#ieooui) }
</style>
<![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Strzeżcie się swoich kuzynów, bo
są to istoty fałszywe i podstępne. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Jak uczą starożytni autorzy,
kuzyni zwykli podkradać nam ciastka, zrzucać na nas winę za psoty, które sami
popełnili, a także spiskować, zrzucać nas z tronów i zamykać w ciemnych,
wilgotnych lochach.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Mogą również powiedzieć – tak jak
mnie to powiedział mój kuzyn – „Jak chcesz przeczytać «Wiedźmina», to zacznij
od «Krwi elfów» i nie przejmuj się, że jest podpisana jako trzeci tom. Dwa
pierwsze to takie opowiadania, które nie są ważne i nie mają żadnego związku z
tym, co dzieje się później”. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Dobrze wam radzę, jeśli jeszcze
nie czytaliście tych książek: NIE ZACZYNAJCIE „WIEDŹMINA” OD „KRWI ELFÓW”.
Zacznijcie od którejkolwiek innej części, byle nie od „Krwi elfów”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Ze wszystkich książek „Krew
elfów” to najgorsza książka, żeby od niej zaczynać. Sam wiedźmin prawie w niej
nie występuje, mnóstwo jest za to jakiejś Ciri, jakiejś Triss, jakichś innych
postaci wplątanych w wielkie polityczne spiski między wielkimi politycznymi
graczami. Narrator cały czas robi aluzje do jakichś wcześniejszych wydarzeń, o
których nic nie wiem, a co gorsza poza tymi aluzjami właściwie niewiele się w
książce dzieje. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Mam wrażenie, że wepchnięto mnie
w sam środek jakiegoś przyjęcia klubu ponuraków, na którym wszyscy świetnie się
znają i albo ponuro i solidarnie milczą, albo ponuro i solidarnie wspominają
wspólne przeżycia z młodości. Ja zaś kręcę się nieśmiało na obrzeżach tej
grupki wtajemniczonych, podsłuchuję nieprzeznaczone dla moich uszu rozmowy,
usiłuję zrozumieć relacje łączące nieznajomych i nawet chyłkiem robię sobie
notatki, ale z coraz mniejszym zapałem, bo w głowie rodzi mi się potworna myśl:
co mnie właściwie ci ludzie obchodzą? Przecież ja nic o nich nie wiem. Co mnie
obchodzą ich rozterki, których korzeni i podłoża nie znam, co mnie obchodzi
przyszłość, którą im przepowiedziano, co mnie obchodzi, że ktoś na nich dybie?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Może gdyby dano mi wcześniej
przeczytać dwie książki opowiadań, które pozwoliłyby mi się z nimi zaznajomić i
oswoić...</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">A zatem pokornie cofam się do
„Ostatniego życzenia” i czytam cały cykl zgodnie z numeracją, jak matematyka
przykazuje, aż do „Pani Jeziora”. I oto, po blisko ośmiu miesiącach od
wyruszenia, staję u kresu tej drogi, czując brzemię doświadczenia, które muszę
ubrać w słowa, by przestało tak bardzo mi ciążyć. Muszę sobie przepracować
„Wiedźmina” z uwagą równą tej poświęconej „<a href="http://straszna-nisza.blogspot.com/2016/12/kobieta-na-dworze-krola-artura.html" target="_blank">Mgłom Avalonu</a>”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>Co mi się podoba w „Wiedźminie”</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Tytuł posta prawdopodobnie już
mnie zdradził. „Wiedźmin” nie wzbudził mojego zachwytu, i gdyby nie sława tych
książek, moja przygoda z nimi zakończyłaby się prawdopodobnie na tomach
opowiadań.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Może jest to wina mojej
przekornej, przewrotnej natury. Bardzo często książki chwalone i żywo polecane przez
innych okazują się dla mnie gorzkim rozczarowaniem. Tak było z „Metrem 2033”, które wydało mi się
niespójnym zlepkiem potencjalnie ciekawych pomysłów (ściągniętych zresztą przez
autora od innych os<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">ó</span>b) z równie niespójnym zlepkiem stereotypów zamiast
głównego bohatera. Tak też było z „Grą o tron” – mam tu na myśli pierwszy tom
książkowej „Pieśni lodu i ognia”, który mając za protagonistę osobnika tak
nieciekawego i ociężałego umysłowo, że do dziś bardzo dojrzale przezywam go Nud
Smark, wydał mi się niczym więcej jak rozwleczonym na kilkaset stron prologiem
i zniechęcił mnie do dalszej lektury.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">I tak też było z „Wiedźminem”.
Muszę jednak poczynić zastrzeżenie: nie uważam, by były to złe książki. Są one
tylko – jakkolwiek by to brzmiało – niekompatybilne ze mną. Mimo to jestem w
stanie zrozumieć ich powab, a to znacznie więcej, niż mogę powiedzieć o takich
rozreklamowanych gniotach jak „<a href="http://straszna-nisza.blogspot.com/2016/08/czym-do-cholery-jest-kobieca-wrazliwosc.html" target="_blank">Korona śniegu i krwi</a>” czy wyżej wspomniane
„Metro 2033”.
Dlatego na samym wstępie tych bolesnych rozważań zaznaczę, co mi się w
„Wiedźminie” podoba.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><i>Język</i>. Trzeba Sapkowskiemu przyznać, że nad tym panuje po
mistrzowsku. Potrafi znaleźć odpowiednio barwne słowa, zbudować kunsztowny
opis, nasycić dialog sarkastycznymi ripostami, naśladować i parodiować
najróżniejsze style.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><i>Humor. </i>Kiedy Sapkowski zamierza być zabawny, to zazwyczaj
rzeczywiście jest. Dwa pierwsze życzenia, które musi spełnić dżin w „Ostatnim
życzeniu”, są wyśmienite. Ironiczne sformułowania, którymi przesycona jest
narracja, to majstersztyk. Wypowiedzi Milvy, którymi narrator wydaje się z
przymrużeniem oka krytykować własną opowieść („Gadacie tak mądrze, że aż łeb
kręgiem wiruje. A przecie i tak wszystkie te mądrości koło tego się kręcą, co u
baby pod kiecką. Filozofy zasrane”) to jeden z jaśniejszych punktów końcowych
części cyklu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><i>Aluzje i nawiązania.</i> Sapkowski bardzo zręcznie miesza w swoim
intertekstualnym kociołku. Jego prześmiewcze reinterpretacje baśni i podań –
zarówno tych najbardziej znanych, jak „Królewna Śnieżka”, jak i mniej, jak
„Hans, mój jeż” i „Królewna-strzyga” – muszą zainteresować kogoś takiego jak
ja, kto uwielbia śledzić wędrówki i przekształcenia różnych wątków i motywów.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><i>Sceny walk.</i> Bardzo zgrabne, bardzo krwiste, chociaż nie rozumiem
tych wszystkich nazw pozycji.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><i>Niziołki</i>. W wielu przykładach fantastyki wzorowanej na Tolkienie
można znaleźć odpowiedniki elfów i krasnoludów, ale z hobbitami jest już
gorzej. Niziołki w cyklu o wiedźminie stanowitą znakomitą trawestację
tolkienowskich, łącząc czupurność i zaradność z typową sapkowską szczyptą
cynizmu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><i>Kombos, czyli niziołki + scena walki.</i> Prawdopodobnie najlepszy
kawałek „Pani jeziora” to ten, w którym wredni rabusie sromotnie przegrywają z
wioską niziołków i zostają rozniesieni na widłach i sekatorach ogrodowych.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><i>Opowiadanie „Coś więcej” na zakończenie tomu „Miecz przeznaczenia”</i>.
Moim zdaniem szczytowe osiągnięcie cyklu. Moment, w którym wydaje się, że
Geralt dojrzewa, wyrasta ponad dotychczasowe ramy swojej postaci, osiąga coś w
rodzaju konkluzji swojego duchowego rozwoju, stabilizuje swoje relacje z innymi
ludźmi (przede wszystkim płci żeńskiej)
i zamyka wielce irytujący wątek miłosny. Niestety, wszystkie te dobre rzeczy
zostaną zaprzepaszczone w dalszych książkach.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Jak tak się na to patrzy, to
całkiem sporo jest elementów, które mi się podobały. A mimo to ogół cyklu nie
budzi mojego zachwytu, tak jakby był nieprzegryzioną sałatką owocową – dużo
pysznych składników, które jednak nie tworzą harmonijnej całości. Zawsze jest
coś, co zgrzyta. I kiedy zaczynam się zastanawiać, co to takiego, nachodzi mnie
myśl wręcz obrazoburcza:</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Najsłabszym ogniwem „Wiedźmina”
jest sam wiedźmin.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>„Wiedźmin nie jest rębajłą pokroju Conana”</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Tako rzecze pierwsze zdanie
blurba z tyłu „Ostatniego życzenia”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Teoretykom literatury znany jest
tak zwany „paradoks OZM”, który głosi, że im bardziej protagonista pragnie
odróżnić się od Conana, tym bardziej jest do niego podobny:</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-3NnSDde60q4/WOkYj0pKd2I/AAAAAAAAAgQ/sDtsRXrYd_YoFPn1tpcL585b0BIR2egFQCLcB/s1600/conan%2Bvs%2Bwied%25C5%25BAmin2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-3NnSDde60q4/WOkYj0pKd2I/AAAAAAAAAgQ/sDtsRXrYd_YoFPn1tpcL585b0BIR2egFQCLcB/s320/conan%2Bvs%2Bwied%25C5%25BAmin2.jpg" width="272" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tak czy siak chodzi o miecz.</td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span id="goog_262146109"></span><span id="goog_262146110"></span><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><a href="https://straszna-nisza.blogspot.com/2016/07/wesoa-rozpierducha-rozterki-ducha-conan.html" target="_blank">Tutaj</a> można przeczytać sobie moje
refleksje sprzed kilku miesięcy o zaskakujących podobieństwach między Conanem
Barbarzyńcą a Białym Wilkiem. Białowłosy wojownik wymyka się prostym podziałom
tradycyjnej moralności, nie znosi być od kogokolwiek zależny i generalnie gardzi
całym światem za jego fałszywość, obłudę i nikczemność, tak różne od jego bezpośredniości.
Nienawidzi brutalnej przemocy – a mimo to, gdy przychodzi co do czego, stosuje
metody jak najbardziej conanowskie, czyli ordynarną rzeź. Zaiste, przedziwną
postać stworzył Michael Moorcock.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Zaraz, zaraz, Moorcock? Przecież
miała być mowa o Sapkowskim.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">A jednak powyższy opis – łącznie
z posępną ksywką i kolorem włosów bohatera – równie dobrze pasuje do Elryka z
Melnibone stworzonego przez Moorcocka, jak i do Geralta z Rivii. Obu też
cechuje moralne pęknięcie, swego rodzaju hipokryzja, która niekoniecznie wynika
ze świadomego zamysłu twórcy, co z bardziej prozaicznych przyczyn pisania
kolejnych przygód danego bohatera bez uprzednio określonego planu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">O Elryku nie będę się w tym
miejscu rozpisywać. Spróbuję za to jakoś ubrać w słowa moralność wyznawaną
przez Geralta.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">1) Ludzie są źli i ja też jestem
zły. Ale ja przynajmniej wiem, że jestem zły, co czyni ze mnie Sokratesa. To
daje mi prawo, żeby spoglądać na innych ludzi odrobinę z góry – z malutkiego,
obrzydliwego podium świadomości własnej nikczemności.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">2) Nie będę się mieszał do
polityki ani w ogóle do cudzych sporów. Dlatego kiedy karawana krasnoludów
będzie chciała mnie wynająć jako ochroniarza do walki z całkiem realnym i
niebędącym zgoła wymysłem ludzkiej propagandy zagrożeniem elfiej partyzantki,
uniosę się honorem i będę sprzedawał Ciri głodne kawałki o tym, że trzeba być
niezależnym i kierować się sumieniem. Głodne kawałki zostaną wprawdzie
unieważnione przez atak rzeczonej elfiej partyzantki, w trakcie którego będę
musiał zrobić właśnie to, przed czym się wzdragałem – tj. uciec się do przemocy
w obronie krasnoludzkiej karawany – ale kto by się przy tym przejmował.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">3) Jestem inny od wszystkich.
Ludzie widzą we mnie potwora i ogólnie są nietolerancyjni. Według nich
inny=gorszy, ale ja wiem, że inny=lepszy, co pozwala mi spoglądać na innych
ludzi odrobinę z góry etc., zob. pkt 1). Oprócz tego daje mi to moralne prawo
do warczenia na ludzi, którzy mnie akceptują, jak np. Jaskier. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">4) „Jeżeli mam wybierać pomiędzy
jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale” – złota myśl z opowiadania
„Mniejsze zło”. Mam wszystko w odwłoku, głoszę absolutny nihilizm i relatywizm,
a działać zaczynam dopiero przymuszony okolicznościami. Oszczędzę sobie w ten
sposób męki podjęcia świadomej decyzji. Zob. też pkt 2).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">5) Nie będę niczyim sędzią. Nie
ja decyduję, kto ma zginąć, a kto żyć.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">I na tym punkcie 5) muszę się
zatrzymać, bo właśnie na jego przykładzie wykazać można mimowolną hipokryzję
Geralta. W tym celu musimy cofnąć się do zamierzchłych czasów, w których
Sapkowski napisał pierwsze opowiadanie o wiedźminie, zwane po prostu
„Wiedźmin”. Tam naszego bohatera nie dręczą żadne rozterki. Zabić
zaczepiających go w karczmie brzydali to dla niego jak splunąć. Dokonać
mentalnego gwałtu na strażniku, który przyszedł wezwać go do pałacu, to pestka.
Na deser bez mrugnięcia okiem rzuca na pożarcie strzydze możnego tłuściocha.
Grzechem tłuściocha są typowe dworskie intrygi (a zatem coś, co Geralta w ogóle
nie powinno obchodzić) i wypowiedziana w gniewie klątwa, w której sprawczą moc
można powątpiewać.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Geralt w „Wiedźminie” to
pozbawiony jakichkolwiek wątpliwości zabójca, gotowy dążyć po trupach do celu.
Nie wzdraga się przed samosądem. Kieruje się bardziej interesownością i
insynktem przetrwania niż moralnością. I jako bohater jednorazowego opowiadania
doskonale spełnia swoje zadanie, ale jego mroczny wizerunek byłby jednak najpewniej
całkowicie niestrawny w perspektywie dłuższej serii. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Dlatego należało go zmiękczyć,
wygładzić ostro kanty, wszczepić mu filozoficzne refleksje, opór przed
zabijaniem i chroniczny ból istnienia. Problem jednak w tym, że wszystkie jego
rozważania i wątpliwości, wszystkie pouczenia, których nie szczędzi innym
postaciom [wywyższony przez świadomość własnej słabości moralnej, zob. pkt 1)
powyżej], wszystkie wahania i niepokoje brzmią fałszywie w moich uszach, które
wciąż pamiętają zimny ton tamtego pierwszego opowiadania.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Nawet i bez tego jednak Geralt
wiecznie stoi w rozkroku między oportunistycznym podejściem pod tytułem „nie
dbam o nic większego niż własna osoba, względnie najwęższy możliwy krąg
bliskich znajomych” a obroną uciśnionych, do której popycha go nazbyt już
natarczywe dziamgolenie sumienia w sytuacjach ekstremalnych. I ta jego
chwiejność nie byłaby jeszcze taka zła, gdyby nie to, że Geralt nie wychodzi
poza ten etap przez siedem książek. Poza krótką sekwencją w „Coś więcej” nie
przebywa żadnej wewnętrznej przemiany. Pod koniec „Pani jeziora” jest tak samo
mądry, jak był w „Mniejszym złu” u progu pierwszego tomu opowiadań. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Próbuję wyznaczyć jego duchową
ścieżkę, jakieś przejście od A do B, ale nie potrafię. Może Sapkowski był
zdania, że „A” jest już wystarczająco dobre – może właśnie dlatego Geralt
porusza się wiecznie po maleńkim kółku między cynicznym marazmem a bezinteresownym
działaniem. Z tego maleńkiego kółka wyrywa go dopiero śmierć.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>Nieruchomy poruszyciel</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Jeden ze słynniejszych cytatów z
cyklu o wiedźminie to „Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Generalnie nie cenię za bardzo
słynnych cytatów z cyklu o wiedźminie. Wyżej przytoczony fragment z „Mniejszego
zła” sprawia wręcz, że żółć rzuca mi się na mózg, i ogólnie odnoszę wrażenie,
że ilekroć Sapkowski wpada w ton głęboki i filozoficzny, to jest jak Rzędzian,
który próbuje grać Katona. Ale cytat o mieczu przeznaczenia jest dobry – ba,
jest jednym z powodów, dla których końcówka tomu opowiadań zatytułowanego
właśnie „Miecz przeznaczenia” jest według mnie zenitem cyklu. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Tyle że Geralt nigdy tak naprawdę
nie staje się ostrzem. Nigdy nie przyjmuje naprawdę aktywnej postawy. Wiecznie
tylko reaguje – a to na otrzymane zlecenie, a to na atak opryszków, a to na
niecne plany wrogów. Wzdraga się przed czynnym działaniem nawet w sprawie tak
błahej jak dopchnięcie się do stołu z jedzeniem.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Chwilami degeneruje się wręcz do
postaci skrajnie biernego bęcwała, który mruga niemrawo, kiedy wszystkie
czarownice na wielkim balu próbują go poderwać, albo pod wpływem czułej kobiety
i beztroskich pierwszopoziomowych questów w Toussaint całkiem zapomina o
poszukiwaniu niby ukochanej Ciri, której grozi niebezpieczeństwo. Ten ostatni
przypadek jest tym bardziej irytujący, że cała towarzysząca mu szajka postaci
pobocznych mówi mu wprost, że gnuśnieje i lekceważy ważną misję, ale Geralt
całkowicie ignoruje te napomnienia. Do wznowienia poszukiwań przekonują go nie
logiczne i rzeczowe argumenty przyjaciół, tylko widok zupełnie obcych kupców,
którzy nie przerywają interesów mimo zimowych warunków pogodowych.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Poruszony jakże emocjonalnym
przykładem kupców, Geralt powraca wreszcie do fabuły, odnajduje Ciri, odnajduje
Yennefer, zabija masę ludzi – żeby w ostatniej chwili poddać się cesarzowi
Nilfgaardu. Więcej nawet, oddaje cesarzowi Ciri. Rezygnuje. Nie ma siły ani
odwagi, żeby walczyć do końca. Za możliwość ostatniego seksu z Yennefer i mętną
obietnicę dobrego traktowania dla Ciri zgadza się popełnić samobójstwo.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Może dla niektórych czytelników
to złożenie broni jest oznaką stoickiej siły ducha, może czyni z Geralta
uosobienie rzymskich cnót, jakąś mieszankę Petroniusza i Seneki. Może i na mnie
zrobiłoby takie właśnie wrażenie – gdyby nie to, że wiedźmin rozporządza tu nie
tylko własnym życiem, i nawet nie tylko życiem Yennefer, która zgadza się
umrzeć razem z nim, lecz również życiem Ciri, której cesarz potrzebuje jako
samicy rozpłodowej (a sytuacja staje się tym obrzydliwsza, że związek między
cesarzem a Ciri byłby w najwyższym stopniu kazirodczym).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Przed iście szczurzym losem ocala
go umiejętność specjalna „Głupi ma zawsze szczęście”, która powoduje, że cesarz
po prostu odjeżdża, rezygnując z Ciri, chociaż próbował dopaść ją przez pięć
książek. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Tak jak rozliczne kobiety ciągną
do Geralta jak muchy do miodu, choć on palcem nawet nie kiwnie, by je do siebie
przekonać, tak i cesarz zostaje porażony sokratejską (zob. pkt 1 powyżej)
duchowością wiedźmina. Wyłącznie szczęśliwy obrót fabuły składa to ostatnie
zwycięstwo prosto do rączek Geralta – rączek, które nie są nawet błagalnie
wyciągnięte, tylko złożone z rezygnacją na kolanach.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Już w niesławnej „Krwi elfów”
uderzyło, mnie że chociaż Geralt bynajmniej nie zabiega o niczyją uwagę, to wszystko
kręci się wokół niego. W „Krwi elfów” jest zasadniczo wielkim nieobecnym, ale
inne postaci definiują się przez swój stosunek do niego. Triss marzy o
wznowieniu romansu z nim, informując czytelnika, że dla każdej czarodziejki
dotyk wiedźmina jest wielce podniecający, bo naładowany magią. Yennefer i Ciri
najpierw się nie cierpią, rozdzielone zazdrością o Geralta, ale potem nawiązuje
się między nimi głęboka więź, zrodzona z miłości obu do wiedźmina. Geralt jest
praprzyczyną wszystkiego, nieruchomym poruszycielem.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Narzekam, ale może właśnie w tej
bierności tkwi siła Geralta. Może dlatego ludzie lubią te książki – bo Geralt
może być jednocześnie krwawym zabijaką i subtelnym filozofem. Może popełniać
akty przemocy, a zarazem nie ponosić za nie odpowiedzialności, bo zmuszony do
nich został przez okoliczności. Może być zgorzkniałym i doświadczonym przez
życie cynikiem, cedzącym sarkastyczne riposty, a jednocześnie kierować się od
czasu do czasu idealistycznymi porywami serca. Może być mimowolnym Casanovą
budzącym pożądanie żeńskich legionów, ale też czułym kochankiem wielbiącym
jedyną-jedyną Yennefer.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Może o to właśnie chodziło
Sapkowskiego: stworzyć Everymana, który będzie tym, co w danej chwili czytelnik
zapragnie w nim widzieć. Kiedy trzeba, będzie Conanem – niepowstrzymanym w
walce i niezrównanym w łożu, a przy tym tak cudownie odmiennym od całego tego
zepsutego, zdegenerowanego świata. Ale jednocześnie wcale nie będzie rębajłą
pokroju Conana, bo ma sumienie i snuje głębokie refleksje. Niby nie jest
idealny, więc można się z nim utożsamić – ale jest przecież wyraźnie lepszy niż
nietolerancyjni kapłani, krwiożerczy żołdacy i prymitywni plebejusze, których
spotyka na swojej drodze. A skoro on jest lepszy, to my, którzy się z nim
utożsamiamy, też czujemy się lepsi, i razem z nim gramolimy się na sokratejskie
podium.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Ja jednak czuję, że muszę zejść
głębiej. Po wiwisekcji Geralta pora na kolejny wielki temat cyklu o wiedźminie:
miłość i kobiety, ze specjalnym aneksem poświęconym Ciri. A potem... potem
chyba przyjdzie czas na strukturę cyklu i metafikcję.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">W końcu mam obsesję na punkcie
<a href="http://straszna-nisza.blogspot.com/search/label/metafikcja" target="_blank">metafikcji</a>.</span></span></div>
OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-80805714567166210862017-03-18T08:46:00.000-07:002017-03-18T08:46:01.966-07:00Czy świat potrzebował sequela "Nędzników"? Nie. - "Kozeta. Czas iluzji" (François Cérésa)<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]--><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Ta książka
dokonała rzeczy wielkiej, choć mało chwalebnej, prowadząc mnie przez całą
sinusoidę uczuć. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-6lQwvKU3_ak/WM1VJndlkgI/AAAAAAAAAfk/Pu739uOO4LIFI1KTa7iOvQ9Bo47SSynUgCLcB/s1600/cosette.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-6lQwvKU3_ak/WM1VJndlkgI/AAAAAAAAAfk/Pu739uOO4LIFI1KTa7iOvQ9Bo47SSynUgCLcB/s320/cosette.jpg" width="199" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jestem skokiem na kasę! Kup mnie!</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Na początku
wzbudziła moją odrazę i pogardę. Sequele generalnie budzą we mnie takie
uczucia. Szczególnie jeśli opierają się na zohydzeniu głównego amanta oryginału
i gloryfikacji antagonisty. Tak było choćby z niesławną kontynuacją musicalu
„Upiór w operze” i tak też jest i tutaj. Marius z kochającego męża przeistacza
się w zgorzkniałego i cynicznego dandysa, który upija się i ma kochankę... Nie,
wróć. Słowo „przeistacza się” jest niewłaściwe, ponieważ zakłada jakiś proces.
Tymczasem u Cérésy żadnego procesu nie ma. Już na samym początku książki,
zaledwie parę miesięcy po śmierci Jeana Valjeana, małżeństwo Mariusa i Kozety
jest w stanie absolutnego rozkładu. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Tu zresztą
widać doskonale immanentnie obraźliwą cechę wszelkich sequeli. Prawda, że w
„Nędznikach” Marius był bufonem, który nie wpadł na to, że zamiast kupować
mięso z kością i pierwszego dnia zjadać mięso, drugiego tłuszcz, a trzeciego
lizać kości, mógłby na tym mięsie ugotować zupę na cały tydzień. Ale pod koniec
książki jest mądrzejszy, niż był na początku. Przebył jakąś drogę i dotarł do
swojej osobistej mety. Jego sytuacja się ustabilizowała, jego historia dobiegła
końca.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Więc żeby
można było ciągnąć ją dalej, trzeba wszystko rozwalić. Dużo sequeli tak robi –
żeby stworzyć sobie jakiekolwiek pole do manewru, unieważnia konkluzję
oryginalnego utworu i tym samym, w moim odczuciu, pokazuje środkowy palec
pierwotnej historii. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Wróćmy jednak
do książki Cérésy. Byliśmy przy mojej odrazie i pogardzie, jaką wzbudziło
niemal kreskówkowe oczernienie postaci Mariusa, wyniesienie Kozety niemal na
ołtarz wszelkich cnót (coś, co Victorowi Hugo mogło ujść na sucho, bo pisał w
XIX w., a poza tym zawarł w swojej książce masę świetnych rzeczy, które
równoważyły jej słabości) oraz wskrzeszenie Javerta, który teraz pomyka po
Paryżu pod pseudonimem Verjat i zasadniczo zbija bąki. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Tymczasem pod
powierzchnią nużących dekadenckich imprez kluje się arcyskomplikowany spisek z
udziałem garbusa oraz nieśmiertelnego Thénardiera. Chyba mają oni na celu
pozbycie się Mariusa, żeby następnie ożenić Kozetę z dandysem, którego garbus
jest kamerdynerem, przy czym dandys jest tego spisku nieświadomy. Żeby bardziej
skomplikować sprawę, zamiast po prostu stuknąć Mariusa i wrzucić trupa do
rzeki, to podają mu narkotyk i przebierają za złoczyńcę o ksywie Jezus, przez
co Marius alias Jezus trafia do kolonii karnej w Toulon, gdzie dostaje ten sam
numer co Jean Valjean, ponieważ symbol.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">W tym momencie
moje uczucia wobec książki zaczęły ewoluować. Z jednej strony pojawiło się
znużenie i obojętność. Kozeta jest przekonana, że Marius nie żyje, a ponieważ
czytelnik wie, że to nieprawda, to trudno się przejąć jej cierpieniami. Z
drugiej strony przeżycia Mariusa w kolonii karnej, opisy okropnych warunków, w
których trzymani są niektórzy więźniowie, wszechobecnej przemocy i brutalności,
ale i jaśniejszych stron więziennego życia, solidarności i rodzących się przyjaźni,
a nade wszystko rozwój postaci Mariusa, który nie załamuje rąk, tylko cały czas
planuje ucieczkę z kolonii – to wszystko zrodziło we mnie zainteresowanie, a
nawet pewnego rodzaju uznanie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Przestało mi
nawet tak bardzo przeszkadzać, że całkiem zręczne kawałki przerywa od czasu do
czasu grafomańska pseudofilozofia. Oto na przykład w opis rozpaczy Mariusa
wdziera się nagle stwierdzenie, że przechylił głowę na bok i przybrał wyraz
ekstatycznego i udręczonego Chrystusa wedle El Greco – opis, który kojarzy mi
się odparcie z kwiatkami z „Na ustach grzechu” Magdaleny Samozwaniec. Albo
Kozeta mówi, że musi wyprowadzić się z domu, w którym mieszkała z Mariusem,
ponieważ „wspomnienia słodkich chwil, jakie tam razem spędzili, wirują jej w
głowie jak szarpane wichrem ziarnka piasku. Te ziarnka piasku to moje
wspomnienia”, co jest z pewnością najgorszym cytatem o piasku od czasów „Ataku
klonów”. Od czasu do czasu postaci dostają też napadu niespodziewanej głupoty,
żeby tylko fabuła mogła się potoczyć tak, jak autor sobie tego życzy.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">To wszystko
jednak były grzechy do wybaczenia, szczególnie że Verjat wreszcie zaczął coś
robić, zamiast tylko jeść pomarańcze i przemawiać do Kozety mądrymi aforyzmami
rodem z „Forresta Gumpa”. Marius próbuje się wydostać z kolonii, Verjat próbuje
przeniknąć tajemnicę jego rzekomej śmierci, akcja się rozwija, wydaje się, że
wszystko zmierza do satysfakcjonującego zakończenia, moje zadowolenie rośnie,
aż tu nagle...</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Aż tu nagle
książka się kończy. Czy raczej urywa, praktycznie <i>in medias res</i>. Bo to jest dopiero pierwsza część, a jest jeszcze
druga.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">I wcale mnie
nie ciekawi, co zawiera. Cała pobłażliwość dla tej książki wyparowała. Została
tylko odraza i pogarda – w ten sposób wróciliśmy do punktu wyjścia, tworząc
piękną klamrę kompozycyjną.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Nie wiem, czy
mogę nazwać tę książkę rozczarowaniem, skoro od początku trudno było spodziewać
się o niej czegokolwiek dobrego. Przecież pod pewnymi względami okazała się
lepsza od moich ponurych oczekiwań. A mimo to mnie rozczarowała – ponieważ mnie
okłamała, i to w sposób podwójny.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Pierwsze
kłamstwo kryje się już w tytule. „Kozeta” nie jest bynajmniej książką o
Kozecie. Kozeta ledwo co robi, a jeśli już się pojawia, to jest albo
niemożebnie nudna, albo irytująca. Postacią, o której tak naprawdę jest ta
powieść i która przechodzi jakiś rozwój, jakąś wewnętrzną drogę (aczkolwiek wyboistą,
krętą i pełną przestojów) jest Marius. W tym względzie można rzec, że sequel
pozostał wierny oryginałowi, bo u Victora Hugo też wszystko kręciło się wokół
Mariusa. Victor Hugo częściowo wzorował przeżycia Mariusa na własnych. </span><span style="font-size: large;">François Cérésa też się chyba z nim utożsamia, bo z wielkim zacięciem opisuje, jak to zmężniał w kolonii karnej.</span></span><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]--><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Drugie
kłamstwo polega na tym, że „Kozeta” w żaden sposób nie ostrzegła mnie, że jest
zaledwie początkiem historii i że nie mam co oczekiwać jakiegokolwiek
satysfakcjonującego rozwiązania w tej książce.</span></span></div>
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Dwa kłamstwa, spowodowane najpewniej tym, że książka pt. „Marius.
Pierwsza część miernego sequela do «Nędzników»” sprzedałaby się znacznie
gorzej. Tak czy inaczej są to miałkie popłuczyny po Hugo, doprawione jakim takim researchem o Francji lat 30. XIX w. i paroma niezłymi kawałkami, które jednak nie są w stanie uratować całości.</span></span><br />
<br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"> Na drugą część z pewnością nie będę już tracić czasu.</span></span>OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-8969040625596940372017-03-14T11:41:00.000-07:002017-03-14T11:41:35.523-07:00Płeć białą, bohatyry, wojny i miłości śpiewać będę - "Orland szalony", Ludovico Ariosto (tłum. Piotr Kochanowski)<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Oblecze się we
zbroję i konia wywiedzie</span></span></i></div>
<i>
</i><div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">I do lasa w
gęstwinę co nawiętszą jedzie,</span></span></i></div>
<i>
</i><div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">I jeśli kogo
niemasz, w koło się obziera</span></span></i></div>
<i>
</i><div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">I strasznym
wyciem bramę żalowi otwiera.</span></span></i></div>
<i>
</i><div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">...</span></span></i></div>
<i>
</i><div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">„Nie jestem
tem, czem się zdam z twarzy: już nieżywy,</span></span></i></div>
<i>
</i><div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Już dawno jest
pod ziemią Orland nieszczęśliwy”.</span></span></i></div>
<i>
</i><div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<i>
</i><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">...z tego
przykładu daje się przestroga miłośnikom, aby to pewnie wiedzieli, że miłość
barziej pochodzi z rozsądku i z obierania, aniźli z jakiego niebieskiego
przeznaczenia.</span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Są książki,
których korzenie tkwią w tylu wcześniejszych utworach i które same sięgają
mackami swoich wpływów do takiej mnogości późniejszych, jak to się ładnie
nazywa, „tekstów kultury”, że kiedy próbuje się to ogarnąć takim dyletanckim
umysłem jak mój, natrafia się w pierwszej chwili na mur własnej bezsilności. A
przecież już sam „Orland szalony” jest gigantycznym przedsięwzięciem złożonym z
46 pieśni (każda po ok. 100 strof), pisanym przez Ariosta przez dwadzieścia lat
z okładem. Byłoby dłużej, gdyby nie to, że dalsze szlifowanie tekstu przerwała
Ariostowi śmierć w 1533 roku.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-guZpuVwrydo/WMgoZ7fq95I/AAAAAAAAAdQ/kQmpZIebuiQMfsYPMPSmCa7lAxQ6wOgVgCLcB/s1600/Ludovico_Ariosto_2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-guZpuVwrydo/WMgoZ7fq95I/AAAAAAAAAdQ/kQmpZIebuiQMfsYPMPSmCa7lAxQ6wOgVgCLcB/s320/Ludovico_Ariosto_2.jpg" width="263" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ten obraz namalowany przez Tycjana często podawany jest za portret Ariosta. Podobno jednak nim nie jest. Moja teoria jest taka, że Ariosto schował się w tym gigantycznym rękawie.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Jak wszyscy
wiemy ze szkoły, Karol Wielki walczył z Saracenami, a najdzielniejszym z jego
rycerzy był hrabia Roland. Roland był tak mężny, że w obliczu przeważającej
siły wroga nie chciał wezwać posiłków i w związku z tym – wpierw rozsiekawszy
nieprzeliczone rzesze wrogów – poniósł śmierć w wąwozie Roncevaux. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-H9v876anJJM/WMgpdGzsmDI/AAAAAAAAAdU/ngFK9y7OKlcvioTq9cfFO2_eG3WONPYBgCLcB/s1600/Mort_de_Roland.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="262" src="https://3.bp.blogspot.com/-H9v876anJJM/WMgpdGzsmDI/AAAAAAAAAdU/ngFK9y7OKlcvioTq9cfFO2_eG3WONPYBgCLcB/s320/Mort_de_Roland.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Brawo, Rolandzie. Szczere gratulacje. (<a href="http://expositions.bnf.fr/fouquet/grand/f011.htm" target="_blank">Źródło</a>)</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Na długo przed
tym jednak zakochał się bez pamięci w bosko pięknej Angelice (jak widać z
imienia, księżniczce chińskiej). Jak do tego zakochania doszło, można
przeczytać w poemacie „Orlando innamorato” Boiarda, zawiedzie się jednak ten,
kto będzie oczekiwać happy endu tej miłości. I wcale nie z powodu śmierci
Orlanda – już raczej śmierci samego Boiarda, przez co poemat pozostał
nieukończony.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">W tym właśnie
miejscu do akcji wkracza Ludovico Ariosto, humanista, dyplomata, podopieczny
kardynała Hipolita d’Este i niezły szelma, który ukrywał przed światem swoje
małżeństwo, żeby nie stracić dochodów z kościelnych beneficjów.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Ariosto
postanowił dokończyć to, co Boiardo tak śmiało rozpoczął, i tak właśnie powstał
„Orland szalony”, monumentalne dzieło, w którym Orland jest tylko jednym z bardzo, bardzo licznych bohaterów. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-QvQgon9zmsw/WMgqQg4UzuI/AAAAAAAAAdc/8T1d8GBtANYxNo-5-T6Lg0sY29VhgFe8wCLcB/s1600/OperaArteImmagineHigh-10.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="217" src="https://3.bp.blogspot.com/-QvQgon9zmsw/WMgqQg4UzuI/AAAAAAAAAdc/8T1d8GBtANYxNo-5-T6Lg0sY29VhgFe8wCLcB/s320/OperaArteImmagineHigh-10.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ferrant szuka swojego hełmu w stawie, kiedy nagle zjawia mu się widmo Argalii, do którego ten hełm wcześniej należał (malował Giuseppe Cades).</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Ci liczni bohaterowie to zarówno chrześcijańscy rycerze Karola
Wielkiego, jak i Saraceni. Po stronie tych ostatnich walczy też na przykład
król Serykany („krainy gdzieś za Indiami, w Chinach leżącej”) oraz Tatar
Mandrykard – ten przysiągł, że nie będzie walczył mieczem, póki nie dostanie
tego, którym niegdyś walczył Hektor (ten z "Iliady"), a który obecnie należy do Orlanda. Są
wśród rycerzy i dwie wojujące kobiety: Bradamante wzdychająca za ukochanym i
Marfiza łapiąca za broń przy byle okazji. Jest i mag Malagizy, który dzięki
księgom ma władzę nad diabłami. Doprawdy, długo by jeszcze można było
wymieniać!</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-zQBZxSTkYEk/WMgrWgTAsMI/AAAAAAAAAdg/9P8IAy-35q0n2yXhKOMGJAnxekvtdN1owCLcB/s1600/BRADAMANTE.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://4.bp.blogspot.com/-zQBZxSTkYEk/WMgrWgTAsMI/AAAAAAAAAdg/9P8IAy-35q0n2yXhKOMGJAnxekvtdN1owCLcB/s400/BRADAMANTE.jpg" width="212" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Bradamante właśnie pognębiła maga Atlanta, który uwięził jej ukochanego Rugiera (chociaż zrobił to tylko po to, żeby ustrzec go od śmierci w bitwie. Rugier jest zapewne gdzieś wśród tych smerfów biegających w prawym górnym rogu. (Malował Giuseppe Cades).</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Wszyscy ci
rycerze od czasu do czasu stoczą jakąś straszliwą bitwę, w której trup ściele
się gęsto i krew leje się strumieniami, zaś w chwilach wolnych jeżdżą sobie po
świecie i:</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">walczą z magami latającymi na hipogryfach, </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">ratują dziewice złożone w
ofierze morskim potworom, </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<br /><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><img border="0" height="196" src="https://4.bp.blogspot.com/-63wxWqLlVVQ/WMgtf_CoQeI/AAAAAAAAAdw/3oEThN9AJhMdtTrfhn5GZUr1TPFGeku2QCLcB/s320/OperaArteImmagineLow-7.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;" width="320" /></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Rugier uratuje Angelikę, ale "orki" nie zabije. Dokona tego dopiero Orland, spuszczając się na linie wgłąb jej gardzieli i kłując ją od środka. (Filippo Napoletano)</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">zabijają olbrzymów, którzy zrastają się nawet po
rozczłonkowaniu, </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">dadzą się uwieść czarownicom,</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-Suc4iwpTMP4/WMguABOhVBI/AAAAAAAAAd0/Rl9N79DAEmk2bVltioZkQOIhjICcEzFjgCLcB/s1600/OperaArteImmagineHigh-4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="298" src="https://2.bp.blogspot.com/-Suc4iwpTMP4/WMguABOhVBI/AAAAAAAAAd0/Rl9N79DAEmk2bVltioZkQOIhjICcEzFjgCLcB/s320/OperaArteImmagineHigh-4.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Alcyna opętała Rugiera i skłoniła go, by porzucił zbroję na rzecz czerwonego szlafroka. Hańba! (Rutilio Manetti)</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">odznaczają się na
turniejach, </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">słuchają przepowiedni Merlina, </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">przepędzają harpie dręczące
etiopskiego króla, </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-vAvhLdLkNSo/WMgvGWgv1MI/AAAAAAAAAd4/vNDJcRAsXJQCIYLR3-HWwlWTDXCw9CZ7ACLcB/s1600/IllustrazioneImmagineHigh-32.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="172" src="https://3.bp.blogspot.com/-vAvhLdLkNSo/WMgvGWgv1MI/AAAAAAAAAd4/vNDJcRAsXJQCIYLR3-HWwlWTDXCw9CZ7ACLcB/s320/IllustrazioneImmagineHigh-32.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Astolf przegania harpie prosto do piekła (drzeworyt z wydania Zoppina).</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">czynią spustoszenie na wyspie Amazonek, </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">przez pomyłkę
ścinają głowy kobietom, których pożądają </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-_SE9tVrnxzc/WMgvch3MM_I/AAAAAAAAAeA/KStd9UeiNnkQYAj3VEImacMvLlctUOGuwCLcB/s1600/OperaArteImmagineHigh-95.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="236" src="https://4.bp.blogspot.com/-_SE9tVrnxzc/WMgvch3MM_I/AAAAAAAAAeA/KStd9UeiNnkQYAj3VEImacMvLlctUOGuwCLcB/s400/OperaArteImmagineHigh-95.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Obrazek 1: Rodomont uprowadza Izabellę (która jest w żałobie po śmierci ukochanego Zerbina). Przy okazji zabija pustelnika (w tekście rzucił nim trzysta metrów dalej). Obrazek 2: Izabella wmawia Rodomontowi, że szykuje magiczną miksturę, dzięki której żadne żelazo nie będzie się go imać. Rodomont upija się po raz pierwszy w życiu. Obrazek 3: Izabella posmarowała się trefną miksturą i namówiła Rodomonta, by wypróbował na niej swój miecz. W ten sposób umknęła jego żądzy i poszła prosto do nieba XD</td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">i mają wiele innych pociesznych
przygód, opisanych zgodnie ze stosowaną już przez Chrétiena de Troyes techniką <i>entrelacement</i>, czyli przeplatania się wątków
i przeskakiwania od jednego bohatera do drugiego.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Wszystko to
okraszone jest jeszcze interwencjami samego Boga, który posyła Michała
Archanioła na poszukiwanie Niezgody, żeby zesłać ją na Saracenów (Niezgoda
znajduje się, ku zaskoczeniu Michała, w klasztorze, gdzie spodziewał się raczej
zastać Milczenie), oraz peanami Ariosta na cześć rodu d’Este, dzięki którym
miał co jeść. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-19g1QmnPtTE/WMgwdR2l_OI/AAAAAAAAAeE/n4kXvzvnwGEj-_NgAVQGvJvaEzOGlQS7wCLcB/s1600/OperaArteImmagineHigh-135.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="230" src="https://4.bp.blogspot.com/-19g1QmnPtTE/WMgwdR2l_OI/AAAAAAAAAeE/n4kXvzvnwGEj-_NgAVQGvJvaEzOGlQS7wCLcB/s320/OperaArteImmagineHigh-135.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jurny Rygier chce nagrody za uratowanie Angeliki przed morskim potworem. Będzie musiał obejść się smakiem, bo Angelika zaraz użyje magicznego pierścienia, dzięki któremu stanie się niewidzialna i mu ucieknie. (Malował Montelatici Francesco, zwany Cecco Bravo).</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"> <table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-_kCgq3oULUk/WMgxZ99bGYI/AAAAAAAAAeI/KRzaj0JOmWgSQ19JaXyJgcbhQwBh3MYwwCLcB/s1600/Giuseppe-Bergomi-Angelica-che-fugge.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="215" src="https://2.bp.blogspot.com/-_kCgq3oULUk/WMgxZ99bGYI/AAAAAAAAAeI/KRzaj0JOmWgSQ19JaXyJgcbhQwBh3MYwwCLcB/s320/Giuseppe-Bergomi-Angelica-che-fugge.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tu właśnie ucieka. (Giuseppe Bergomi)</td></tr>
</tbody></table>
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Orland wędruje
i bohateruje jak wszyscy. Zamiast siedzieć przy Karolu Wielkim (czy też Karle,
jak nazywa go polski tłumacz) szuka ukochanej Angeliki. Nie jest w tym
odosobiony; chińską księżniczkę posiąść pragnie u Ariosta właściwie każdy
zdrowy na ciele mężczyzna, a nawet i ci, którym zdrowia nie starcza (jak pewien
lubieżny pustelnik). </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-P6AvoHCuKkU/WMgxuW3XGbI/AAAAAAAAAeM/jCv-NW6o_O8J7WZGT-NhCnIk4szvHhztQCLcB/s1600/Peter_Paul_Rubens_-_The_Hermit_and_the_Sleeping_Angelica_-_WGA20418.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="228" src="https://1.bp.blogspot.com/-P6AvoHCuKkU/WMgxuW3XGbI/AAAAAAAAAeM/jCv-NW6o_O8J7WZGT-NhCnIk4szvHhztQCLcB/s320/Peter_Paul_Rubens_-_The_Hermit_and_the_Sleeping_Angelica_-_WGA20418.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jako zboczeniec Rubens wybrał oczywiście ten motyw z "Orlanda". Nota bene w książce Angelice wcale nie jest do śmiechu.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"> Angelika zaś nie chce żadnego z nich i bez przerwy ucieka,
aż do czasu, gdy zakocha się w saraceńskim wojowniku o anielskiej urodzie,
Medorze.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-cnJfAamwWcE/WMgyFWiWD7I/AAAAAAAAAeQ/Qx5F8RoiFxAJyelg19pz4TOqg2O06LPrgCLcB/s1600/OperaArteImmagineHigh-5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="287" src="https://2.bp.blogspot.com/-cnJfAamwWcE/WMgyFWiWD7I/AAAAAAAAAeQ/Qx5F8RoiFxAJyelg19pz4TOqg2O06LPrgCLcB/s320/OperaArteImmagineHigh-5.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Angelika przy pomocy ziół leczy rany Medora. W rogu mało subtelny amorek już mierzy w jej serce. (Matteo Rosselli).</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Bardzo dużo
jest obrazów inspirowanych miłością Angeliki i Medora – może dlatego, że temat
ten stanowi dobrą wymówkę, by przedstawić sielankową scenerię i ludzi na
golasa. To, jak kochankowie wypisują swoje imiona na drzewach, dowodzi
natomiast, że wandalizm istniał zawsze.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"> <table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-ghUx7BdPxkE/WMgzekrfY2I/AAAAAAAAAec/7lVDGLiKa4gp7vhgSDg33Mbw5GhzCKB7gCLcB/s1600/OperaArteImmagineHigh-68.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="237" src="https://1.bp.blogspot.com/-ghUx7BdPxkE/WMgzekrfY2I/AAAAAAAAAec/7lVDGLiKa4gp7vhgSDg33Mbw5GhzCKB7gCLcB/s320/OperaArteImmagineHigh-68.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nie wiem, co zamierza zrobić putto w lewym dolnym rogu. (malował anonim).</td></tr>
</tbody></table>
</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"> Te właśnie
napisy napotyka na swej drodze Orland. Zrozpaczony i upokorzony tym, że
Angelika zamiast niego wybrała jakiegoś saraceńskiego kmiotka, traci rozum,
zdziera z siebie zbroję i tocząc pianę z ust, wyrywa drzewa z korzeniami, urywa
ludziom głowy i kończyny oraz wlecze za sobą zajeżdżonego na śmierć konia.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-jauaektYxns/WMg0FBRN7hI/AAAAAAAAAek/bql2bW6J9kIIICAQ59uBsI6QNOJ4svnSQCLcB/s1600/OperaArteImmagineHigh-142.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-jauaektYxns/WMg0FBRN7hI/AAAAAAAAAek/bql2bW6J9kIIICAQ59uBsI6QNOJ4svnSQCLcB/s320/OperaArteImmagineHigh-142.jpg" width="246" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Orland dowiaduje się, że Angelika oddała bransoletkę od niego wieśniaczce. Cierpi. (Benjamin West).</td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"> <table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-Okj8hz5l_p0/WMg0AkFUQyI/AAAAAAAAAeg/1XaoEil6WtIvpYrol_F9ZiYmcz4GXzbJwCEw/s1600/ariosto5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="218" src="https://1.bp.blogspot.com/-Okj8hz5l_p0/WMg0AkFUQyI/AAAAAAAAAeg/1XaoEil6WtIvpYrol_F9ZiYmcz4GXzbJwCEw/s320/ariosto5.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A tutaj już oszalał. (Arnold Bocklin).</td></tr>
</tbody></table>
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Trzeba będzie,
by inny rycerz, Astolf, w towarzystwie św. Jana wsiadł do płonącego wozu, który
swego czasu zabrał do nieba Eliasza, i poleciał aż na Księżyc, gdzie oprócz
krzątających się Parek i rzeki zapomnienia znaleźć można wszystko, co się
zgubiło. Jest tam również rozum Orlanda w starannie podpisanej butelce, który
następnie Astolf musi zaaplikować szaleńcowi drogą inhalacji przez nos, w ten
sposób przywracając mu zmysły.</span></span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-YQPZVbbsgTY/WMg1XjtnSXI/AAAAAAAAAeo/qHI4MZjClKQ1JQ9qTixgWNFJ6mzko0kSACLcB/s1600/OperaArteImmagineHigh-160.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="143" src="https://2.bp.blogspot.com/-YQPZVbbsgTY/WMg1XjtnSXI/AAAAAAAAAeo/qHI4MZjClKQ1JQ9qTixgWNFJ6mzko0kSACLcB/s320/OperaArteImmagineHigh-160.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Astolfo leci na księżyc. (malował Vincenzo De Barberis).</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">I to
streszczenie wątku Orlanda chyba najlepiej opisuje całe dzieło: cudowny,
feeryczny kocioł wątków antycznych, arturiańskich i karolińskich, opisanych z
ironiczną wręcz swadą i przesadą. Nie ma tu miejsca na półśrodki. Kiedy
Izabella opłakuje zabitego Zerbina, to robi wszystko, by umrzeć wkrótce po ukochanym. Kiedy Saracen Rodomont wpada
do oblężonego Paryża, to w pojedynkę morduje pół populacji i burzy ćwierć
zabudowań. Kiedy Marfiza się wścieka, bo jakiś rycerz miał czelność wyśmiać
brzydotę podróżującej z nią staruszki, to w trymiga zrzuca go z konia (a potem
każe towarzyszce pokonanego zamienić się na ubrania z wyśmianą staruszką). </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-nWDTLdW8YCc/WMg13FMbvrI/AAAAAAAAAe0/JWBVMe6ohnY1b_ojGrhONCWU_AoogHtdgCLcB/s1600/740px-Eug%25C3%25A8ne_Delacroix_-_Marphise_-_Walters_3710.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="323" src="https://2.bp.blogspot.com/-nWDTLdW8YCc/WMg13FMbvrI/AAAAAAAAAe0/JWBVMe6ohnY1b_ojGrhONCWU_AoogHtdgCLcB/s400/740px-Eug%25C3%25A8ne_Delacroix_-_Marphise_-_Walters_3710.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Marfiza zwycięska. Każdy pretekst do namalowania gołej kobiety jest dobry. (Eugene Delacroix).</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">I nadludzkie
wyczyny, i aż nazbyt ludzkie słabostki Ariosto traktuje z lekkim dystansem, z
przymrużeniem oka, które jednak nigdy nie prowadzi do otwartej drwiny czy parodii.
To nie jest „Don Kichot”. W „Orlandzie” kryje się wręcz odrobina nostalgii za
czasami rycerskiej chwały.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">To były bowiem
czasy sprzed wynalezienia broni palnej (którą Ariosto wprost nazywa największym
nieszczęściem ludzkości, a przeciwko jej twórcy – nikczemnikowi gorszemu od
Judasza – wygłasza całą tyradę). </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">To były czasy,
gdy Syryjczycy nosili zupełnie takie same zbroje jak rycerstwo zachodnie, bo
Ziemia Święta była przecież w rękach chrześcijańskich (nie to co teraz, kiedy
europejscy książęta żrą się między sobą, zamiast swoje militarne wysiłki
obrócić na zbożny cel). </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">To były czasy,
gdy kobiety mogły swobodnie podróżować bez eskorty, a w dodatku zdarzały się
wśród nich takie perły odwagi jak Bradamante i Marfiza oraz takie wzory
wierności i szlachetności jak Olimpia czy Izabella (chociaż kobiety zawsze są wspaniałe,
mimo wstrętnych pomówień różnych mizoginów, a niektóre z nich stanowią
niedościgłe ideały we wszystkich dziedzinach, słyszysz, Izabello d’Este?
Słyszysz? Nazwałem jedną z postaci na twoją cześć, chyba zasłużyłem na
protekcję?).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-M32YJewOze4/WMg2SjyF6OI/AAAAAAAAAe4/Xy93Q0E2B-8lyQugARTE98qozvzgCZgWwCLcB/s1600/OperaArteImmagineHigh-15.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-M32YJewOze4/WMg2SjyF6OI/AAAAAAAAAe4/Xy93Q0E2B-8lyQugARTE98qozvzgCZgWwCLcB/s320/OperaArteImmagineHigh-15.jpg" width="153" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Olimpia porzucona przez niecnego Birena, dla którego całe jej królestwo poszło na zatracenie. (Giuseppe Cades).</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Czarująca jest
nieskrępowana baśniowość. Czarujące są wszystkie moralizujące wstawki, które we
współczesnym utworze byłyby nie do zniesienia – nie wyobrażam sobie książki, w
której każdy rozdział rozpoczyna się od noty zatytułowanej „Alegorie”, w której
autor objaśnia z powagą, że na przykładzie postaci X widać, że cnotę nawet we
wrogu należy miłować albo że Bóg zawsze mści złamane przysięgi.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Prawda, są w „Orlandzie”
również epizody, które budzą mieszane uczucia. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-UjBHl1YZ954/WMg2sPcrjsI/AAAAAAAAAe8/J5_bd8VrpRAMRsFelhh_40jAIJMbBfgSQCLcB/s1600/OperaArteImmagineHigh-13.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="247" src="https://3.bp.blogspot.com/-UjBHl1YZ954/WMg2sPcrjsI/AAAAAAAAAe8/J5_bd8VrpRAMRsFelhh_40jAIJMbBfgSQCLcB/s320/OperaArteImmagineHigh-13.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Fiordispina zakochuje się w Bradamancie, po czym orientuje się, że to kobieta. Bradamante nie jest zainteresowana, ale ma bardzo podobnego brata Ricciarda, który usłyszawszy całą historię, jedzie do Fiordispiny. Podaje się za własną siostrę i twierdzi, że nimfa dorobiła mu penisa. Fiordispina jest uszczęśliwiona. (malował Guido Reni).</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Prawda, że polskie tłumaczenie
Piotra Kochanowskiego (bratanka Jana K.) najpewniej nie dorasta do pięt
oryginałowi. Prawda, że peany na cześć Estów to wedle współczesnej miary
zwykłe lizusostwo, niedopuszczalne w epoce, gdy uważa się, że artysta powinien
być niezależny i służyć wyłącznie sztuce. Prawda, że pogłębione portrety
psychologiczne to nie ten adres.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-csqbdEheNn8/WMg3tOhHJSI/AAAAAAAAAfA/cKXausdmniE6BjI2y_ugWsuK_xxtkxejACLcB/s1600/bradamante%2Bi%2Bmelissa.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-csqbdEheNn8/WMg3tOhHJSI/AAAAAAAAAfA/cKXausdmniE6BjI2y_ugWsuK_xxtkxejACLcB/s320/bradamante%2Bi%2Bmelissa.jpg" width="236" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wiedźma Melissa pokazuje Bradamancie widma jej potomków z rodu Este (rysował anonim).</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Patrzę z
intelektualnych wyżyn swojej zarozumiałej epoki i dziwię się: to na początku
XVI wieku, gdy nikt nie słyszał o politycznej poprawności, Saraceni mogli być
heroiczni, honorowi i piękni, mimo wiary w „fałszywego Mahometa”? To wtedy były
postacie walecznych kobiet ciekawsze niż w sporej części współczesnego
popularnego fantasy? To wtedy byli tacy narratorzy, żartobliwi i
(auto)ironiczni, ale gdy trzeba, potrafiący zagrać na prawdziwych,
dramatycznych uczuciach? Były takie historie, które oślepiają blaskiem, a
mimochodem i z wdziękiem potrafią dać do myślenia, przede wszystkim o
stosunkach damsko-męskich?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">I wreszcie
dochodzę do wniosku oczywistego, choć tak często przeze mnie zapominanego:
dobra literatura była zawsze. Nie jest wymysłem wieku XX ani nawet XIX.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">I to jest
wspaniałe. Wspaniałe jest to, że Ariosto napisał swojego „Orlando furioso”.
Wspaniałe jest to, że Piotr Kochanowski go przetłumaczył, a Jan Czubek wydał w
całości w 1905 r. Wspaniałe jest wreszcie to, że poemat zainspirował tylu
innych artystów – przede wszystkim Händla, którego opery „Ariodante”, „Alcina”
i „Orlando” w ogóle nakłoniły mnie do przeczytania książki. Zwłaszcza „Ariodante”,
który przez całą ponurą zimę był promyczkiem utrzymującym mnie przy życiu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Trudno było
wybrać jakiś zgrabny cytat na zakończenie, bo „Orlando szalony” niemal cały się
składa ze zgrabnych cytatów, więc po długich deliberacjach dam fragment
filipiki przeciwko broni palnej:</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>Jakoś, o niecnotliwy, przeklęty wymyśle,</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>Nalazł miejsce w człowieczem sercu i umyśle?</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>Przez cię rycerska sława i chwała spodlała,</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>Przez cię każda przewaga beze czci została;</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>Przez cię dzielność w swej słusznej cenie
nie zostawa,</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>Przez cię się za dobrego często zły udawa.</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>Męstwo więcej na place przez cię – żal się,
Boże! – </i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>I serce śmiałe stanąć na próbie nie może</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>[...]</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>Przeto i teraz twierdzę, com rzekł, że od
wieka</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>Gorszego i sroższego nie było człowieka</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>Nad tego, który naprzód wymyślił swą głową</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>Przeklętą broń i srogą strzelbę piorunową.</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>I ja tak o niem trzymać i rozumieć muszę,</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>Że Bóg jego przeklętą, potępioną duszę</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>W piekle nagłębiej zawarł z Judaszem, gdzie
za tę</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>Subtelność swoję godną odbiera zapłatę.</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Święte słowa.</span></span><br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-sipN55OujWE/WMg4NXoWG4I/AAAAAAAAAfE/vhctu9L97uUZ4-J9AS7hcMBjXDATDcBoACLcB/s1600/ariosto7.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-sipN55OujWE/WMg4NXoWG4I/AAAAAAAAAfE/vhctu9L97uUZ4-J9AS7hcMBjXDATDcBoACLcB/s320/ariosto7.jpg" width="256" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Pora na dobranoc, bo już księżyc świeci. (Gustave Dore).</td></tr>
</tbody></table>
OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-15911699878668630252017-02-19T22:50:00.000-08:002017-02-19T22:50:04.465-08:00Walentynkowa lista 5 najgorszych scen erotycznych w książkach<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if !mso]><img src="https://img1.blogblog.com/img/video_object.png" style="background-color: #b2b2b2; " class="BLOGGER-object-element tr_noresize tr_placeholder" id="ieooui" data-original-id="ieooui" />
<style>
st1\:*{behavior:url(#ieooui) }
</style>
<![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]--><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Z okazji
niedawnego Święta Producentów i Dystrybutorów Przedmiotów z Serduszkami –
znanego powszechnie jako Walentynki™ – naszła mnie chęć na tematyczne ćwiczenie
intelektualne. Tak właśnie powstała poniższa krótka lista 5 najgorszych scen
erotycznych w książkach, przy czym przez „najgorsze” należy oczywiście rozumieć
„takie, które mnie się nie podobają i akurat przyszły mi do głowy”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Zanim przejdę
do sedna, jeszcze jedno ogłoszenie: nie ma na mojej liście „50 twarzy Greya”
ani żadnego innego okazu świeżo wyłonionego gatunku „powieści erotycznej”, a to
z dwóch powodów: po pierwsze fragmentami powieści pani E.L. James można by
zapewne zapełnić całą listę, a po drugie wymagałoby to ode mnie przeczytania
któregoś z tych tworów, czego do tej pory szczęśliwie udało mi się ustrzec.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>Jeszcze parę słów o
kryteriach</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Zacytuję tu
wywiad z pewnym znanym układaczem list (ZUL-em).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">„<b>Dziennikarz:<i>
</i></b>Co robisz, aby nadać swoim listom pozór obiektywności?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>ZUL: </b>Wymyślam kryteria”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Podążając za
tym zacnym przykładem, przedstawiam własne kryteria.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-uUDmknWXWK0/WKoCey6EzsI/AAAAAAAAAcE/1SSLzb-S-j4LUI_IRATBUeuLA5gIXux5wCLcB/s1600/i-vtech-karuzela-do-lozeczka-60313.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="165" src="https://1.bp.blogspot.com/-uUDmknWXWK0/WKoCey6EzsI/AAAAAAAAAcE/1SSLzb-S-j4LUI_IRATBUeuLA5gIXux5wCLcB/s200/i-vtech-karuzela-do-lozeczka-60313.jpg" width="200" /></a><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>Kryterium nr 1: Kontekst.</b> Czy scena
erotyczna jest potrzebna dla fabuły, czy też stanowi dozwolony od lat 18
odpowiednik karuzeli do łóżeczka<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">? Innymi słowy, czy jest tanim zagraniem mającym zwabić czytelnika poprzez zagranie na jego </span>instynktach?</span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>Kryterium nr 2: Styl. </b>Czy scena
erotyczna jest napisana w sposób
obrzydliwy/obraźliwy/głupi/przegadany/jakikolwiek inny, który nie odpowiada
OZM?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>Kryterium nr 3, które pokrywa się częściowo
z dwoma poprzednimi, ale jednak musi zostać wydzielone, chociaż właściwie
przeczy samej idei obiektywnych kryteriów: Moje osobiste odczucie. </b>Czy
pierwszą reakcją na scenę erotyczną jest śmiech/wytrzeszcz oczu/wykrzywienie
warg/ciche przekleństwo/głośne „co to ma być”? </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Wyjaśniwszy
sobie te sprawy, możemy ruszać w wesoły, walentynkowy rajd.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="color: #ea9999;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>Miejsce 5: Saga o Ludziach Lodu, Margit
Sandemo (tom 46, Woda zła)</b></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Ach, Saga o
Ludziach Lodu. Ważna cegiełka zarówno w historii literatury, jak i mojego
rozwoju intelektualnego. Zdaje mi się, że ten liczący 47 tomów behemot,
opowiadający dzieje kolejnych pokoleń rodu zmagającego się ze swoim Złym
Protoplastą, położył podwaliny pod popularność skandynawskich sag (mam na myśli
oczywiście te urocze toaletowe książeczki, które można zakupić w kiosku, a nie
jakieś tam Sagi o Egilu czy innym Njalu). Również dzięki Sadze o Ludziach Lodu
wiem, że Oslo kiedyś nazywało się Christiania.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Ale przecież
nie dla faktów historycznych czytało się Sagę, lecz dla „momentów”, których w
47 tomach znalazło się całkiem sporo. W końcu kolejne pokolenia Ludzi Lodu musiały
w jakiś sposób powstawać.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Sceny
erotyczne u Sandemo są różnej jakości, jak przystało na tak obszerny korpus. Na
miejsce na mojej liście zasłużył pewien rozdzialik z przedostatniego tomu,
kiedy walka bohaterów ze Złym Protoplastą (zwanym wdzięcznie Tengelem Złym)
zmierza ku końcowi. Niestety, bohaterowie napotykają na swojej drodze bardzo
wąskie przejście, zatarasowane przy pomocy dziewczęcia. Ściśle rzecz biorąc,
nagiego, nieśmiertelnego dziewczęcia przykutego do skały przez ostatnie
siedemset lat. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-nky-dh1fkoI/WKnKXR5EEUI/AAAAAAAAAas/xH-gWyBMHY4h6SBNwehKOEv4oW3pA5aJgCLcB/s1600/5%252Cwykrojniki-sizzix-tim-holtz-klucz-i-klodka%252Csiz657213.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-nky-dh1fkoI/WKnKXR5EEUI/AAAAAAAAAas/xH-gWyBMHY4h6SBNwehKOEv4oW3pA5aJgCLcB/s200/5%252Cwykrojniki-sizzix-tim-holtz-klucz-i-klodka%252Csiz657213.jpg" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: xx-small;"><a href="http://www.artpasje.pl/produkt,wykrojniki-sizzix-tim-holtz-klucz-i-klodka,5411.html" target="_blank">Źródło</a></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>-Skoro
nie istnieją żadne zaklęcia ani formuły, którymi można by się tu posłużyć, to
pozostaje tylko jedno pytanie. Takie mianowicie, że jeśli dziewicze ciało Tiili
jest swoistym zamkiem, to czy Tengel Zły jest do niego jedynym kluczem?</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Jak widać,
scena spełnia kryterium nr 1: seks jest niezbędnym elementem fabuły, ponieważ
tylko dzięki niemu bohaterowie będą mogli przejść dalej.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Tylko że jest
to bardzo, no wiecie, głupie. A sama scena z każdym zdaniem staje się coraz
bardziej żenująca.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Tiili
miała teraz oczy otwarte. Patrzyła na niego pytająco, kiedy odpinał pas.</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Marco
dygotał na całym ciele. To zadanie przerastało jego siły. Naprawdę nie
wiedział, jak sobie z nim poradzi. Dlaczego właśnie jego wybrali? To nie w
porządku z ich strony.</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Ale
natychmiast, gdy mu to przyszło do głowy, uświadomił sobie ku swemu wielkiemu
zdziwieniu, że nigdy by nie pozwolił uczynić tego nikomu innemu. Czułość dla
Małego Kwiatuszka wzrastała w nim z każdą chwilą.</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>-Jesteście
tacy piękni, panie-powiedziała zdumiona.-Prawie tak samo jak mój brat. On też
był taki ciemny i przystojny, ale niepodobny do was.</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Myślę, że
kiedy dziewczyna mówi do faceta w takich okolicznościach, że przypomina jej
brata, to chyba nie jest dobry znak.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>-Tiili...
to cię będzie trochę bolało. Wierz mi, ja nie chciałbym robić ci krzywdy, ale
muszę. Bo chyba lepiej, żebym ja spróbował, niż żeby on... ten zły człowiek.</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Sandemo
desperacko próbuje wyrugować z tej sceny wszelki pretekstowy, pornosowaty
wydźwięk, wmawiając nam, że dwie osoby, które poznały się dziesięć minut temu –
z czego jedna przez ostatnie siedem stuleci wisiała w wejściu do skalnego
tunelu – dopełniają aktu czułego i pełnego miłości.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Żebym
tak miał choć troszkę więcej czasu, żebym mógł ją przygotować, wzbudzić w niej
pragnienie... A tak wszystko wydaje się takie brutalne, takie... odarte z
uczuć!</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Tiili
była bardzo drobna i szczuplutka. Będzie odczuwać ból, żebym nie wiem jak był
ostrożny, myślał Marco zmartwiony. Przytulił twarz do jej policzka, jedną ręką
obejmował jej plecy, a drugą nieskończenie delikatnie pieścił skórę. Powoli,
powoli odnajdywał drogę do niej. Nie miał żadnych problemów, choć nigdy
przedtem nie zbliżył się tak bardzo do żadnej kobiety. Ale Tiili była niezwykle
pociągająca...</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Przylgnęła
do niego tak naturalnie, że aż go to zdziwiło, nagle jej drobne ciało
przeniknął dreszcz, z gardła wydobył się zdławiony jęk i... było po wszystkim.</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Pieczęć
została złamana.</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/--cHybaPwNQo/WKnKq6YnYrI/AAAAAAAAAaw/P7slBLXDJTYpJUJTESZw0yXmihMLJSfKQCLcB/s1600/mis_fantazy_zlamana_pieczec.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://4.bp.blogspot.com/--cHybaPwNQo/WKnKq6YnYrI/AAAAAAAAAaw/P7slBLXDJTYpJUJTESZw0yXmihMLJSfKQCLcB/s1600/mis_fantazy_zlamana_pieczec.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Biedny miś. (<a href="https://mediarodzina.pl/prod/251/Mis-Fantazy--Zlamana-Pieczec--8-" target="_blank">Źródło</a>)</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Niestety,
pierwsza próba z użyciem wytrycha Marca się nie powiodła i Tiili dalej jest
przykuta do skały. Marco jednak się nie poddaje.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>-Czy
zniosłabyś jeszcze jedną próbę, Tiili?</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>-Jeśli
ty nie masz nic przeciwko temu.</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>-Jeśli
ja nie mam nic przeciwko? <u>Dziecko najdroższe</u>, gdybyś wiedziała, jak
musiałem nad sobą panować, żeby nie posunąć się dalej!</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Po
raz pierwszy dostrzegł cień nieśmiałego uśmiechu, nie wyraźniejszy niż
drgnienie skrzydełka motyla, na jej udręczonej buzi.</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>-<u>A
więc... lubisz mnie trochę?</u></i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i><u>-Tiili,
mówiłem ci o mojej długiej samotności. Nikt nigdy nie był mi bliższy niż ty,
choć znamy się tak krótko.</u> Więc pozwolisz mi?</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Przełknęła
ślinę i skinęła głową.</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Podkreślone są
te zdania, które wywołały u mnie histeryczny śmiech. Najpierw „przypominasz mi
mojego brata”, teraz „dziecko najdroższe” – nieprzyjemne skojarzenia mnożą się
jak króliki. Zaraz potem zaś następuje dialog, który pod<span id="goog_948341432"></span><span id="goog_948341433"></span>nosi licznik zażenowania
o 5.000.000 punktów.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Kiedy
wziął ją po raz drugi, nie spuściła wzroku jak poprzednio. Patrzyła na niego
przez cały czas i po krótkim grymasie bólu na jej twarzy pojawiło się jakieś
wewnętrzne światło. Marco uśmiechał się do niej czule, a ona odpowiadała mu tak
samo. I właśnie wtedy odczuwali ogromną wspólnotę. Zostali do tego zbliżenia
zmuszeni przez okoliczności, ale teraz oboje mu ulegli, stali się jednością. I
była to ich tajemnica. Nikt oprócz nich o tym nie wiedział.</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Marco
stwierdził, że będzie to bardzo krótki akt. Wciągnął głęboko powietrze, oczy mu
pociemniały, oplótł ją ramionami i przytulił mocno do siebie, jakby wciąż
jeszcze znajdowała się zbyt daleko. Jej ręce były przykute do skały, lecz
oparła czoło o jego ramię, by okazać mu oddanie, i wtedy ciałem Marca
wstrząsnął dreszcz najgłębszej rozkoszy.</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Kiedy
znowu mógł oddychać normalnie, poczuł ręce Tiili na szyi; jej stopy opierały
się o skalisty grunt. Stała na czubkach palców, ale stała.</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Tiili
była wolna!</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Sam opis jest
bardzo ogólnikowy i bardzo delikatny, pełen konwencjonalnych, bezpiecznych
sformułowań o wewnętrznym świetle, stawaniu się jednością, dreszczach rozkoszy
etc. Gdyby nie idiotyczny kontekst „złamanej pieczęci”, nie byłoby się do czego
przyczepić. Ten kontekst jednak istnieje, istnieją również wywołujące lekki
kwaśny posmak na języku zwroty „brat” i „dziecko”. Choćby Sandemo owinęła całą
scenę w tysiąc różowych welonów i obwarowała ją kolejnymi zapewnieniami o
głębokiej duchowej wspólnocie uczestników, nic nie zmieni faktu, że jest ona
pretekstowa, oparta na wydumanych podstawach i... no wiecie... pozwólcie, że
się powtórzę: głupia.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="color: #ea9999;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>Miejsce 4: „Samozwaniec tom 1”, Jacek Komuda</b></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Komudę nazwano
nowym Sienkiewiczem, tak jak każdego autora powieści historycznych, który
odniósł sukces. Cykl „Samozwaniec” opowiada o wyprawie na Moskwę celem
posadzenia na tronie Dymitra, jak tytuł wskazuje, Samozwańca. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Jest więcej
tomów „Samozwańca”, ale udało mi się zmęczyć tylko pierwszy. Powody były dwa.
Po pierwsze, cała książka jest jednym wielkim popisem elokwencji i wiedzy
historycznej Komudy. I trzeba autorowi przyznać, że stylistyczne wygibasy
wykonuje nader zręcznie, a i wiedzy o epoce, którą opisuje, też można mu
pozazdrościć. Rzecz jednak w tym, że iście barokowo-sarmacki słowotok hamuje
narrację do tego stopnia, że do końca pierwszego tomu polskie wojsko doprawdy
długą ma jeszcze drogę do Moskwy. Przykładem tej ozdobnej rozwlekłości jest
poniższa scena, która i tak została przeze mnie okrutnie poprzycinana.
Przeczytajcie ją, a powiem wam, jaki był drugi powód, który zniechęcił mnie do
Komudy.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Poczuł
jej wargi wędrujące od jego ust aż na dół i<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-Ifq_myJtLeg/WKnL5AVVgdI/AAAAAAAAAa4/FEZby79o1I0b5yOjQSswYKeBAqMS_gbJgCLcB/s1600/images.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://4.bp.blogspot.com/-Ifq_myJtLeg/WKnL5AVVgdI/AAAAAAAAAa4/FEZby79o1I0b5yOjQSswYKeBAqMS_gbJgCLcB/s1600/images.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: xx-small;"><a href="http://www.reusableart.com/horse-images-11.html" target="_blank"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Źródło</span></a></span></td></tr>
</tbody></table>
sam porwał za obfite krągłości
jabłek Wenery, a potem – za nadobny gaiczek skrywany pod suknią i spódnicą,
otaczający źród<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">e</span>łko gotowe napoić spragnionego konika.</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Szybko
pomogła mu pozbyć się własnego stroju, który krępował jej ruchy i niejeden raz
bywał przyczyną męskiej złości i irytacji. W owych czasach bowiem nie
wystarczyło pozyskać przychylności niewiasty, lecz trzeba ją było jeszcze
zdobyć jak twierdzę, obłuskując z sukni, spódnicy, stanika i fortugałów, jak
ziemny zamek z beluard i kawalierów; pozostawiając na miłośnicy jedynie kanaki i
obręcze, to jest naszyjniki i pasy zdobione srebrem i perłami, niczym na nagim
ciele perskiej nałożnicy.</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Dlatego
niecierpliwy pan Nieborski na ten przykład nie bawił się nigdy w żadne
oblężenia, ale zdobywał niewiasty szturmem, podchodząc do forteczki Amora
tajnym podkopem. Czyli po prostu obracając nadobne amoraty tyłem do przodu i
zadzierając suknię na obręczach do góry, a potem szturmując niewieście wdzięki
z pochyloną kopią. Wszelako poniechał tego, gdy kiedyś trafił mu się złamany
fortugał, które przebiwszy płótno spódnicy, pozostawił na jego rzyci ślady jak
od pchnięcia pohańskiego koncerza.</i></b></span></span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-XfbZeh06644/WKnMICN4mEI/AAAAAAAAAa8/8S2tdtToNuM1P_QvPYeD6xH7Fv3bPzlNACLcB/s1600/horse_15.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="221" src="https://2.bp.blogspot.com/-XfbZeh06644/WKnMICN4mEI/AAAAAAAAAa8/8S2tdtToNuM1P_QvPYeD6xH7Fv3bPzlNACLcB/s320/horse_15.png" width="320" /></a></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Ale
to wszystko było już nieważne. Teraz liczyło się tylko ciało, dłonie i usta
metresy, która rozpalała w panu stolnikowicu żar namiętności. Wkrótce pieściła
ustami jego rumaka do chwili, gdy dumnie stanął dęba, a pan Dydyński przesuwał
dłońmi po jej plecach i karku, a nade wszystko po pieszczonej i uciesznej
łączce, z której ciekł słodki niczym miód, pocieszny nektar miłości. [...]
Koszula, której nie zdjęła, zsunęła się w dół, więc Dydyński zadarł ją siłą w
górę, pieścił i ściskał parę uroczych piersi, galopujących nad nim jak arabskie
klacze. Ciągle nie widział oblicza bachantki, nie znał jej imienia. Cóż jednak
byłoby jej po najpiękniejszej twarzy (zwłaszcza że i tak było ciemno choć oko
wykol), co po pięknym oku – przesłoniętym powiekami i rzęsami długimi niczym
najcieńsza muślinowa zapona – gdyby stolnikowiec nie czuł wyraźnie uścisk<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">ó</span>w
owej rzeczy w kroku. [...] Jednak nawet zapamiętawszy się w miłosnym obłędzie,
nie mógł pominąć milczeniem innych powabów dziewczęcia. [...] Ramiona jak
rozfiglowane koźlęta, a cycki niczym... bębny – <table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-UZiKUvEVJH4/WKnMdnNtb4I/AAAAAAAAAbE/S_9RnAa-KKkPkjT0JGLUEOjLcNkdXkYhACLcB/s1600/2006kidsPlay.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="210" src="https://2.bp.blogspot.com/-UZiKUvEVJH4/WKnMdnNtb4I/AAAAAAAAAbE/S_9RnAa-KKkPkjT0JGLUEOjLcNkdXkYhACLcB/s320/2006kidsPlay.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Dostrzegam uderzające podobieństwo do ramion (<a href="http://riversdell.com/category/farm/goats/goat-kids/page/2/" target="_blank">Źródło</a>)<i><b><br /></b></i></span></td></tr>
</tbody></table>
które to określenie wydawało
się panu Jackowi dziwnie prostackie, wręcz hajduckie. Jednak w takiej chwili i
w takim położeniu nie bardzo miał czas ani ochotę, aby wymyślać jakieś inne, o
wiele gładsze porównania. Albowiem myśli zajęte miał tylko tym, aby posyłać do
celu coraz celniejsze strzały Kupidyna. To było bowiem niczym gonitwa konno do
pierścienia, a jak podawały stare przepisy: komu by w galopie kopia z rąk
wypadła, albo się o ziemię ułamała, ten tracił razy wszystkie i nic zgoła do
gonitwy nie miał. [...]</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">I to jeszcze
nie koniec. Fabularnie jest to ledwie epizodzik, ale nadmuchany bardziej niż
kiełbasa za 4 złote. Scena ciągnie się, ciągnie się i ciągnie, i nie może się
skończyć. Narrator puszy się niczym paw, rozpościerając ogon kolejnych
rozbuchanych porównań i kolejnych klimatycznych anegdotek, byle tylko udowodnić
jurność Dydyńskiego i własną zręczność <span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">gawędziarską</span>.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Scena jest
zatem mocno przeszarżowana, ale kto wie, może w innej książce <span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">nie byłaby taka zła</span>. W „Samozwańcu” gwoździem do trumny jest kontekst. Kiedy już
Dydyński dowiedzie swojej męskości – i to nie dwa razy i nie trzy – wyrzuca
„bachantkę” nago z komnaty, ponieważ więcej nie chce nią sobie zawracać głowy,
a poza tym przysłała ją do niego Maryna Mniszchówna, aby go obserwować.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Maryna
Mniszchówna, którą niektórzy pamiętają z lekcji historii jako tę, która w
kolejnych Dymitrach rozpoznawała swojego męża, jest jedyną kobiecą postacią w
„Samozwańcu”, która jako sprytna intrygantka z początku wydaje się czymś więcej
niż tylko obiektem seksualnym. Wśród tłumów metres, markietanek i prostytutek,
tudzież rzeczy i sytuacji porównywanych do obcowania z tymiż, wydaje się chwalebnym
wyjątkiem. Nawet ona musi mieć chropawy głos – „Jak ladacznica, pomyślał w
głębi ducha Dydyński. Ale taki kontrast u jaśnie oświeconej panny tylko dodawał
jej uroku. I czynił ją nie tylko bogatą, ale bardziej ponętną partią”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Od wszystkich
lubieżnych panien jest jeszcze jeden wyjątek, a mianowicie ukochana
Dydyńskiego, która w książce pojawia się tylko w jego wspomnieniach, a
przedstawiana jest tam jako eteryczny anioł i nieledwie Madonna.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Po osadzeniu w
tym kontekście powyższa scena – fabularnie wątpliwa, stylistycznie przegadana –
staje się kolejną cegiełką do przesycającej „Samozwańca” mizoginii* i dlatego
właśnie znalazła się na tej liście.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">*Nie należę do
osób, które łatwo szafują zarzutem mizoginii. Nie twierdzę nawet, że Komuda
jest mizoginem. Twierdzę natomiast, że jego książka jest mizoginistyczna.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="color: #ea9999;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>Miejsce 3: „Czas pogardy”, Andrzej
Sapkowski</b></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">W sumie
większość scen erotycznych z udziałem Ciri w tzw. sadze o wiedźminie budzi we
mnie uczucia mocno mieszane, przeważnie wyrażające się wywracaniem oczami.
Pierwsza z nich jednak, do której dochodzi pod koniec tomu „Czas pogardy”,
wywołała reakcję nieco żywszą.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Z uwagi na
kryterium nr 1, trzeba mi pokrótce przedstawić kontekst. Ciri jest w stanie
ciężkim po parodniowej przeprawie przez pustynię i brutalnym potraktowaniu
przez łowców ludzi. Czuje się zagubiona, osamotniona i bez mała zrozpaczona,
wobec czego z chęcią przystaje do grupy młodych rozbójników zwanych Szczurami.
Ponieważ dopiero co pomogła jednemu ze Szczurów w ucieczce od wyżej
wymienionych łowców, Szczur ów, imieniem Kayleigh, pragnie jej podziękować,
świadcząc usługę seksualną. Ciri jest przerażona, czytelnik w związku z tym
trochę też, ale na szczęście Kayleigh zostaje odpędzony przez inną członkinię
szajki, zwaną Mistle. A potem dzieje się to:</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Mistle
była ciepła, pachniała żywicą i dymem. Jej dłoń była mniejsza od dłoni
Kayleigha, delikatniejsza, miększa. Przyjemniejsza. <u>Ale dotyk wyprężył Ciri
ponownie, ponownie skrępował całe ciało lękiem i wstrętem, zwarł szczęki i
zdusił gardło.</u> Mistle przywarła do niej, przytulając opiekuńczo i szepcząc
uspokajająco, ale w tym samym czasie jej drobna dłoń nieustająco pełzła jak
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-LpBpF94N55k/WKnM81I-YlI/AAAAAAAAAbM/RCJf71H6PBcOT6HDDdnzh6C37sGzas0RgCLcB/s1600/%25C5%259Blimak.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="200" src="https://3.bp.blogspot.com/-LpBpF94N55k/WKnM81I-YlI/AAAAAAAAAbM/RCJf71H6PBcOT6HDDdnzh6C37sGzas0RgCLcB/s200/%25C5%259Blimak.jpg" style="cursor: move;" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://phenomena.nationalgeographic.com/2015/06/30/what-do-snails-think-about-when-having-sex/" target="_blank"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Źródło<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">, w<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> którym jest więcej o scenach erotycznych wśród ślimaków</span></span></span></a></td></tr>
</tbody></table>
</i></b><b><i>ciepły ślimaczek, spokojny, pewny, zdecydowany, świadom drogi i celu. Ciri
poczuła, jak żelazne cęgi wstrętu i strachu rozwierają się, zwalniają chwyt,
poczuła, jak wymyka się z ich uścisku i opada w dół, głęboko, coraz gł<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">ę</span>biej, w
cieplutkie i mokre bajoro <u>rezygnacji i bezsilnej uległości</u>. <u>Obrzydliwie
i upokarzająco</u> przyjemnej uległości.</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>Zgwałcenie</b> – zmuszenie drugiej osoby do
obcowania płciowego, poddania się innej czynności seksualnej lub wykonania
takiej czynności przez jedną lub wiele osób, posługujących się siłą fizyczną,
przymusem, <u>nadużyciem władzy</u>, <u>podstępem</u> lub <u>wykorzystujących
niemożność wyrażenia świadomej zgody</u> przez daną osobę (źródło definicji:
Wikipedia, rzecz jasna).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Ciri jest
młodsza od Mistle i ma w sposób oczywisty słabszą pozycję w grupie, ponieważ
dopiero co dołączyła do Szczurów. Jej zdolność do wyrażenia świadomej zgody lub
niezgody doznała poważnego uszczernku pod wpływem niedawnych traumatycznych przeżyć.
Można nawet powiedzieć, że Mistle najpierw zdobyła sobie zaufanie Ciri,
spławiając Kayleigha, a chwilę potem wykorzystała to zaufanie. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Ciri najpierw
reaguje strachem i wstrętem, potem rezygnacją, a na koniec czuje obrzydzenie i
upokorzenie. To, że Sapkowski pisze o cieplutkim bajorze i przyjemnej
uległości, jest dokładnie tym, samym, co głodne kawałki Marca z „Sagi o
Ludziach Lodu” o tym, że nikt nie był mu tak bliski jak Tiili: listkiem figowym
mającym przykryć, że z całą tą sytuacją jest coś bardzo nie w porządku. O ile
jednak w „Sadze o Ludziach Lodu” cały kontekst był tak kretyński, że scena
mogła budzić tylko histeryczny śmiech, o tyle tutaj czuję raczej gniew.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Ta scena
miałaby sens, gdyby Szczury były naprawdę dzikimi dziećmi, których relacje,
obrzędy wtajemniczenia i rozładowywanie napięć w grupie opierają się na
podobnych zasadach co u szympansów bonobo. I choć w pierwszej chwili, po
propozycji Kayleigha i akcji Mistle, takie można odnieść wrażenie, to w
późniejszych tomach nic podobnego nie ma miejsca. Co więcej, powyższa scena
jest początkiem wspaniałego związku Ciri i Mistle, pełnego wzajemnej czułości i
przywiązania.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Czy ta scena
jest fabularnie potrzebna? Relacja między Ciri a Mistle (która zresztą
pozostaje w kolejnych tomach na trzecim planie) naprawdę mogła była zostać
zapoczątkowana w lepszy sposób. Być może Sapkowski po prostu bardzo chciał
dokonać inicjacji seksualnej Ciri, ponieważ rozdział wcześniej dokonał już jej
metaforycznego rozdziewiczenia: Ciri używa tam zakazanej magii ognia, a
towarzyszące temu doznania, koncentrujące się na strefach erogennych, nie
pozostawiają wątpliwości co do symbolizmu całej sceny. Sapkowski chciał zatem –
wedle mojej wydumanej i pozbawionej jakichkolwiek namacalnych podstaw hipotezy
– po metaforycznym rozdziewiczeniu dokonać rozdziewiczenia faktycznego, ale
dokonanie tego przy pomocy męskiego członka – na przykład Kayleigha – za bardzo
by jednak pachniało gwałtem. W związku z tym na scenę weszła Mistle, której
dłoń była „delikatniejsza, miększa”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">A może
Sapkowski miał zupełnie inne intencje. Wszystko jedno. Wyszło obrzydliwie.
Jedyną zaletą tej sceny jest to, że jest miłosiernie krótka.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="color: #ea9999;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>Miejsce 2: „Pomnik cesarzowej Achai, tom I”,
Andrzej Ziemiański</b></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Długo trwało
moje wahanie co do umieszczenia na tej liście dzieła Ziemiańskiego, bo to
trochę ta sama kategoria zjawisk co „50 twarzy Greya” – wiadomo, że jest złe i
nie ma co o tym dyskutować. Ale scena, którą zamierzam Wam przedstawić, ładnie
komponuje się z resztą listy, która przecież ma pokazać, na ile sposobów można skrewić
przy pisaniu scen erotycznych. Ziemiański wprowadza tu zupełnie nową jakość.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Kontekstem
jest tu całkowicie zbędny epizod, w którym Shen, młoda żołnierka, zostaje wbrew
swojej woli zaprowadzona do burdelu przez koleżankę, która obiecuje jej, że nie
stanie się tam nic, czego by nie chciała. I zaczyna się:</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>-Nie
rozbierajcie mnie do golasa! Miało być przecież tak, że nic się nie stanie
wbrew mojej woli!</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>-Ależ
oczywiście, kochanie. Z tym tylko, że ty sama nie uświadamiasz sobie po prostu
głębokiego pragnienia bycia nagą teraz.-Nuk sapała z wysiłku.-Pomagamy twoim
życzeniom jeszcze niewyrażonym.</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>[...]</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Odsunął
się, żeby mogła się położyć. A ona zerknęła w dół. Nie! Jego penis sterczał jak
włócznia. Zamknęła desperacko oczy. Zrobiła gest, jakby chciała odepchnąć to...
coś. Jemu najwyraźnij spodobała się reakcja dziewczyny. Nie sądziła, że tak
łatwo się podda. Dała się położyć na plecach, jakby bezwolna, przepełniona
strachem, że jego włócznia zaraz znajdzie się gdzieś w środku niej.</i></b></span></span><br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-UynSQLBjLzM/WKnNm74J-2I/AAAAAAAAAbU/r1hWs8sRcskXHjdcIhMT1miFZeZusg0KwCLcB/s1600/Wlocznia_Cold_Steel_95FS.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="250" src="https://3.bp.blogspot.com/-UynSQLBjLzM/WKnNm74J-2I/AAAAAAAAAbU/r1hWs8sRcskXHjdcIhMT1miFZeZusg0KwCLcB/s320/Wlocznia_Cold_Steel_95FS.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: xx-small;"><a href="https://www.militaria.pl/cold_steel/wlocznia_cold_steel_assegai_short_shaft_spear_95fs_kl_p22039.xml" target="_blank">Źródło</a></span></td></tr>
</tbody></table>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>I
nagle zrozumiała, że musi przestać przejmować się faktem, iż jest dziewicą. Że
czas zrezygnować z romantycznych wyobrażeń o miłości skonsumowanej po
przepięknym ślubie. I gdzie to miałoby się wydarzyć? W wojsku? W ogniu dział i
karabinów? Pojęła, że Nuk była jej prawdziwą przyjaciółką, a sposób, który
wymyśliła, jest najlepszy z możliwych.</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Wstyd
gdzieś umknął, a strach ustąpił miejsca ciekawości i fascynacji. Spokojnie, w
łóżku krzywda się nie dzieje, wszystkie kobiety na świecie przez to przechodzą
i jakoś żyją. Chłopak naprawdę potrafił być delikatny. I miał wyczucie.
Westchnęła gwałtownie, kiedy w nią wszedł. A potem poddała się z całym zaufaniem
wszystkiemu, co robił. Przyjemność. To nie miłość. To przyjemność, za to
skondensowana.</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Mam pomidorowe
wyzwanie dla wszystkich czytających te słowa: powiedzcie „Nie! Jego penis
sterczał jak włócznia”, nie śmiejąc się przy tym.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Prawdę mówiąc,
przy pierwszej lekturze ogarnął mnie lęk przed idiotycznie kwiecistym językiem,
jakąś powtórką z Komudy albo czymś równie mętnym i rozpasanym co kolejna
pozycja na mojej liście. Ale Komuda ma jednak większy zasób słownictwa niż
Ziemiański i potrafi konstruować dłuższe zdania; może zresztą lepiej, że
Ziemiański się bardziej nie wysilał, bo efekt mógł być doprawdy straszny.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Ciekawe jest
jednak to, jak sucho Ziemiański opisuje cały stosunek. Po autorze, który stroi
żołnierki w kuse mundury i robi swoim postaciom tatuaże na pośladkach,
spodziewać by się można większego rozpasania.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Opowiem Wam
pewną anegdotę. Dawno, dawno temu otchłanie Internetu wypluły w moją stroną
pewien komiks dostępny w dwóch wersjach – jednej od lat 18 i drugiej
ocenzurowanej. Jedna z występujących tam postaci miała do klatki piersiowej
przyczepione dwa sterczące i dosyć nieatrakcyjne balony, przewyższające rozmiarami
głowę przeciętnego człowieka. Ponieważ postać ta była wilkołakiem, to często
biegała nago z tymi balonami, na których mogłaby sobie oprzeć podbródek.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Jedyną różnicą
między „pełną” i „ocenzurowaną” wersją komiksu było to, że w tej pierwszej
balony miały sutki, a w drugiej nie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">I „Achaja”
jest trochę takim obłudnym balonem bez sutka.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Drugą ciekawą
rzeczą jest rezygnacja Shen (to samo uczucie, które dopiero co widzieliśmy u
Ciri) – „wszystkie kobiety na świecie przez to przechodzą i jakoś żyją”. Raz
kozie śmierć, niech się dzieja wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba. Myślę,
że Ziemiański znakomicie oddaje tu uczucia, jakie powinny towarzyszyć kobiecie
podczas seksu. Wypełnia mnie podziw dla jego znajomości kobiecej psychiki i
bardzo chcę wiedzieć, gdzie można dojść do takiego mistrzostwa.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="color: #ea9999;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">I wreszcie...</span></b></span></span></span><br />
<span style="color: #ea9999;"><br /></span>
<span style="color: #ea9999;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Długo oczekiwane...</span></b></span></span></span><br />
<span style="color: #ea9999;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> </span> </b></span></span></span><br />
<span style="color: #ea9999;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>Miejsce 1: „Korona śniegu i krwi”, Elżbieta
Cherezińska</b></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Czyli znowu
coś, co na tym blogu <a href="https://straszna-nisza.blogspot.com/2016/08/czym-do-cholery-jest-kobieca-wrazliwosc" target="_blank">już się pojawiło</a><b> </b>i
wobec czego moja niechęć jest znana. Przypomnę, że „Korona śniegu i krwi” to
powieść historyczna z czasów rozbicia dzielnicowego. Cherezińska, tak jak
Komuda, również była nazywana nowym Sienkiewiczem, a właściwie Sienkiewiczem w
spódnicy. Chwalono ją również za świetną męską prozę połączoną z kobiecą
wrażliwością. Nigdzie w książkach Cherezińskiej nie ma tej kobiecej wrażliwości
tyle, co w scenach erotycznych, których w „Koronie śniegu i krwi” może być
nawet więcej niż w całej „Sadze o Ludziach Lodu”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Wybór
najgorszej z tych scen był bardzo trudny. Przez jakiś czas moim faworytem było „pożarł
ją jak ociekającą sokiem dojrzałą gruszkę” – prześliczne zdanko przywodzące na
myśl rozdzialik z „Na ustach grzechu” Magdaleny Samozwaniec, w którym hrabina
Wampyr zostaje pożarta przez czarnoskórego lokaja na moście w Wenecji.
Ostatecznie jednak zwyciężyć musiała poniższa scena między głównym bohaterem,
Przemysłem II, i jego żoną Lukardis, która akurat tego dnia założyła suknię ze
swoim rodowym turem.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Odsuwał
jej suknie, jakby chciał ją wygarnąć z nich. Niecierpliwy, nieustępliwie
nieznośny. Twardy, ostry, żądający posłuchu. Zakłuło ją, </i></b></span></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i><a href="https://4.bp.blogspot.com/-VUwxvpmh8Mc/WKnOg2oRZWI/AAAAAAAAAbc/xJPTg_VPwkQ5CB0QynWeud2usFDYfJqPwCLcB/s1600/miecz.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="117" src="https://4.bp.blogspot.com/-VUwxvpmh8Mc/WKnOg2oRZWI/AAAAAAAAAbc/xJPTg_VPwkQ5CB0QynWeud2usFDYfJqPwCLcB/s200/miecz.png" width="200" /></a></i></b></span></span></div>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>jakby delikatne
podwoje łona przebił tępym mieczem. Syknęła, nie usłyszał jej. Miażdżył jej
drobny brzuch swymi</i></b> <b><i>naprężonymi biodrami, udami kleszczył,
więził i zamykał. Osaczył ją, nie miała żadnej ucieczki. Wszędzie był tylko on
i on. A przecież mogła uciec, mogła się nie dać, wymknąć. Wystarczyło zamknąć
oczy i już była drzewem,<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-OxX9CZrZfVg/WKoDKIel9JI/AAAAAAAAAcI/rfl0LCaIZs41P2FGv78UaXGhnHcsQcvJACLcB/s1600/rosa.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="132" src="https://4.bp.blogspot.com/-OxX9CZrZfVg/WKoDKIel9JI/AAAAAAAAAcI/rfl0LCaIZs41P2FGv78UaXGhnHcsQcvJACLcB/s200/rosa.jpg" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: xx-small;"><a href="http://www.pxleyes.com/blog/2011/10/untouched-nature-50-delightful-photographs-of-petals-and-leaves/" target="_blank"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Źródło</span></a></span></td></tr>
</tbody></table>
liściem w korytarzu wiatru, gałązką lekką, rosą na
pąku. Ale on niczym wielki kot wbiegł po nią na czubek drzewa, chwycił w zęby,
i zniósł do swego legowiska. Nie chciała tego, ale poddała się mu. Upolował ją.
Wypłynęła niczym żółtko z rozbitego pazurem jajka, a on łapczywie ją zlizał.
Nakarmiony, a wciąż nie syty. <table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-Q8bITwHAF40/WKoDsn45kUI/AAAAAAAAAcM/wRvjdDdNHqg8QFUArDCp9JreAG18pe5vACLcB/s1600/mangusta.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="200" src="https://3.bp.blogspot.com/-Q8bITwHAF40/WKoDsn45kUI/AAAAAAAAAcM/wRvjdDdNHqg8QFUArDCp9JreAG18pe5vACLcB/s200/mangusta.jpg" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: xx-small;"><a href="http://www.daktaribushschool.org/news/itemlist/tag/Mongoose" target="_blank"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Ź</span>ródło</span></a></span></td></tr>
</tbody></table>
</i></b><b><i>Szukał, znajdował i brał. Drapieżnik, który zapolował
na wszystko. Aż zapamiętał się i przekroczył granice. Z pazurami rzucił się na
strzegącego jej piersi tura. I tur ryknął, a Lukardis krzyknęła:</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>-Pomocy!</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><i>Kotary
łoża rozsunęły się, a na pomoc rzuciła się wilczyca. W głębi komnaty zakrzyczał
rajski ptak.</i></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">A na zewnątrz
wybuchły fajerwerki i pokazał się Mroczny Znak.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Nieznośnie
grafomański styl, absurdalne porównania (żółtko z jajka zasługuje na pierwsze
miejsce na podium), niezręczności typu „zapolował na wszystko” albo „miażdżył
jej brzuch swymi biodrami” (dobrze, że nie cudzymi) – to wszystko załatwia
kryterium nr 2 na amen. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Czy scena jest
potrzebna fabularnie? Cóż, najpierw trzeba by przeniknąć, co jest fabułą „Korony
śniegu i krwi”. Jeśli uznać, że dążenie Przemysła do królewskiej korony, to
nie, ta scena jest absolutnie zbędna. Nigdy później nie zostaje wspomniana. A
to chyba znaczy, że spokojnie mogła była zostać wycięta.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Ale najlepsze –
czy raczej najgorsze – jest to, że ja po prostu nie mam pojęcia, co się w tej
scenie właściwie dzieje. Mimo że mam do dyspozycji całą książkę, wiem, skąd się
wziął rajski ptak w komnacie, wiem, że herby u Cherezińskiej z niewiadomych
przyczyn są ożywione, wiem, że „wilczyca” to prawdopodobnie służka Lukardis –
niby wilkołaczyca, w dodatku opętana przez jakiegoś innego upiora – to nie
wiem, co się właśnie wydarzyło. A ponieważ rozdział kończy się dokładnie w tym
miejscu, to nie wiem, czy „wilczyca” ściągnęła Przemysła z żony. Nie wiem,
czemu rajski ptak zakrzyczał. Czy ta scena miała mieć gwałcicielski podtekst?
Czy miała pokazać, że Lukardis pod wpływem wilkołaczej służki jest niedobra i
nie kocha już męża? Gdzie był Gondor, gdy upadła Zachodnia Bruzda? Dlaczego
ogórek nie śpiewa? Być albo nie być?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Tyle pytań, a
tak mało odpowiedzi.</span></span></div>
OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-39989615616945100342017-02-11T05:28:00.001-08:002017-02-11T05:28:32.053-08:00Rycerskie brudnopisy - The Acts of King Arthur and His Noble Knights, John Steinbeck<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-zmxDDWtJjpY/WJ8QPPATQ8I/AAAAAAAAAZ8/VX2xD6r5pfcTraGHS89e7cey57k2eReUwCLcB/s1600/20170209_154359.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-zmxDDWtJjpY/WJ8QPPATQ8I/AAAAAAAAAZ8/VX2xD6r5pfcTraGHS89e7cey57k2eReUwCLcB/s320/20170209_154359.jpg" width="209" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Długie, długie
było moje wahanie przed lekturą tej książki – a to dlatego, że Steinbeck (ten
noblista od „Myszy i ludzi” oraz „Gron gniewu”, czyli rzeczy, z których znam
tylko tytuły) jej nie ukończył. Gwoli ścisłości, męczył się z nią przez parę
lat, potem ją zarzucił, a potem umarł, wpisując się tym w wielką tradycję
zapoczątkowaną przez Chrétiena de Troyes, który również nie ukończył ani „Rycerza
z wózka”, ani „Opowieści o Graalu”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Przeważnie się
wzdragam przed wydawaniem książek, których autorzy wydawać nie chcieli – jakichś
wygrzebanych z dna szuflad brudnopisów, pierwszych młodzieńczych prób albo, nie
daj Boże, prywatnych dzienników – bo wydaje mi się to w pewnych sensie
naruszaniem prywatności pisarza i nieszanowaniem jego woli. Skoro on sam był
zdania, że coś nie nadaje się do publikacji, to widocznie się nie nadawało. W
końcu jednak przeważyło moje upodobanie do wszystkiego, co wiąże się z królem
Arturem (może z wyjątkiem serialu BBC „Merlin”).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Chociaż była
jeszcze jedna rzecz, która kazała mi się zawahać.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-Ruf_6cq-zq0/WJ8QT4_oPpI/AAAAAAAAAaA/CDzn-CCnY3Y3q-tyOmneYa5xo65upgHdACLcB/s1600/paolini.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="74" src="https://1.bp.blogspot.com/-Ruf_6cq-zq0/WJ8QT4_oPpI/AAAAAAAAAaA/CDzn-CCnY3Y3q-tyOmneYa5xo65upgHdACLcB/s320/paolini.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Z jakiegoś
powodu wydawca uznał, że niedokończony brudnopis Steinbecka wymaga przedmowy
napisanej przez Paoliniego, autora o smoczym jeźdźcu <s>Luke’u Skywalkerze</s>
Eragonie, który walczy ze złym Imperium. Książki te są w najlepszym razie
przeciętne, co nie przeszkadza Wydawnictwu Mag w kółko robić ich nowe wydania,
również w twardych oprawach i w podziale jednego grubego tomu serii, w którym
nic się nie dzieje, na dwa trochę mniej grube tomy, w których nic się nie
dzieje. Być może wydawca Steinbecka myślał, że nazwisko Paoliniego przyciągnie
młodych czytelników; prawda jest jednak taka, że książka ta może być
interesująca chyba tylko dla miłośników Steinbecka i/lub legend arturiańskich,
pragnących zobaczyć, jak pisarz próbował sobie poradzić z tą tematyką.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Efekt jest interesujący,
choć trudno byłoby nazwać go satysfakcjonującym. Steinbeck rozpoczął prace nad
książką, pragnąc właściwie przepisać swoją ukochaną „Le Morte d’Arthur” we współczesnej
angielszczyźnie. Pierwsze rozdziały – o Uterze Pendragonie, o zdobyciu tronu
przez Artura i moim ulubionym <a href="http://straszna-nisza.blogspot.com/2016/09/balina-sie-boj-bo-to-straszny-zboj.html" target="_blank">Balinie </a>– są właściwie niewiele więcej niż transkrypcją,
względnie parafrazą, Malory’ego. Potem, gdy Steinbeck przechodzi do śmierci
Merlina i spisku<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-w5sjQ_ic2M0/WJ8QpV7m-_I/AAAAAAAAAaI/6r0CadkFq-4adyP19UN7EKoGlTlR3B3lQCLcB/s1600/20170209_154429.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-w5sjQ_ic2M0/WJ8QpV7m-_I/AAAAAAAAAaI/6r0CadkFq-4adyP19UN7EKoGlTlR3B3lQCLcB/s320/20170209_154429.jpg" width="186" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ale obrazki są ładne.</td></tr>
</tbody></table>
Morgany na życie Artura, w dotychczasową dosyć sztywną
narrację zaczynają wkradać się myśli i komentarze, które są już jego własne. Na
sam koniec zaś następują dwie długie opowieści – pierwsza o Gawenie, Marhołcie
i Iwenie, druga o Lancelocie – w których Steinbeck całkowicie wyzbywa się
gorsetu marki Malory i zaczyna na własną rękę rozpracowywać ideał rycerza i
związane z nim sensy. Turnieje i walki przetyka przy tym opisami codziennego
życia i długimi rozmowami, którym daleko wprawdzie do potoczności – zbyt są na
to staranne, zbyt wyrafinowane – lecz nie są to już również ściśle powiązane z
akcją dialogi średniowiecznych romansów. Nieraz ocierają się wręcz o
filozoficzne dysputy, a często bohaterowie rozważają wprost, co to znaczy być
rycerzem lub damą. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-4AxL5VGsi8Q/WJ8QeOsEMsI/AAAAAAAAAaE/HdhpROas34cZ4pgr9IAUYu1f0AqDdxZVgCLcB/s1600/20170209_154421.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-4AxL5VGsi8Q/WJ8QeOsEMsI/AAAAAAAAAaE/HdhpROas34cZ4pgr9IAUYu1f0AqDdxZVgCLcB/s320/20170209_154421.jpg" width="180" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">To właśnie Lancelot, choć tarczę ma nieortodoksyjną.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Szczególnie
wyraźne jest to w opowieści o Lancelocie, która rozpoczyna się obrazem smutnej
dekadencji na dworze Artura: oto młodzież w czasie pokoju gnuśnieje, zapomina o
męstwie i chwale, i wyśmiewa się z takich bohaterów jak Lancelot (Chrétien de
Troyes powiedziałby o nich zapewne: <i>chevaliers
recréants</i>). Rycerski ideał odchodzi do przeszłości jeszcze w czasach
Artura, już wtedy stając się przedmiotem nostalgii. Lancelot jest reliktem,
ostoją szlachetnej, wręcz naiwnej prostoty; ale rycerskość, choć przecież jest
całym jego życiem, w pewnej chwili nawet jego zaczyna nużyć, gdy kolejne
napotykane po drodze dziewice żądają jego pomocy, wymuszają na nim obietnice, a
wreszcie podstępem wabią go w pułapkę. Kiedy zaś wraca z długiej wędrówki na
dwór Artura, wpada w jeszcze straszliwszy potrzask miłości do Ginewry.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Osobliwa jest
ta ambiwalencja rycerskości – ideału z jednej strony wspaniałego i
szlachetnego, z drugiej boleśnie nieprzystającego do nazbyt skomplikowanej
rzeczywistości, z trzeciej wreszcie prowadzącego do postępków wcale nie tak
szlachetnych, jak wtedy, gdy Marhołt z wielkim żalem zabija olbrzyma, opisanego
jak wielkie, niepełnosprawne umysłowo dziecko, które nie zdaje sobie sprawy ze
szkód, których jest przyczyną.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Znużenie
rycerstwem, wyrzuty sumienia z powodu zabicia potwora – jakaż to różnica w
porównaniu z początkowym zamiarem Steinbecka, by po Bożemu przepisywać Malory’ego,
niczego nie wygładzając i nie upiększając, nie próbując prostować pokrętnej i
moralnie dwuznacznej historii małżeństwa Utera i Igreny.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Paolini
oczywiście w przedmowie zobowiązany był piać z zachwytu nad książką.
Najpoważniejsze zarzuty, jakie śmiał wobec niej wysunąć, to początkowe zbyt
niewolnicze trzymanie się Malory’ego oraz anachronizmy i nieścisłości historyczne,
co w przypadku wszelkich utworów związanych z królem Arturem wydaje mi się
przewinieniem niewielkiej wagi (chyba że utwór kreuje się na powieść
historyczną, ale to temat na inną porę). Poza tym jednak Paolini puentuje swoją
przedmowę stwierdzeniem, że książka stanowi wyborny wstęp do legendy
arturiańskiej i że on sam żałuje, iż nie miał okazji przeczytać jej w wieku
pacholęcym. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">A ja się z nim
nie zgadzam. Jak mówię – książka jest interesująca jako ślad twórczej pracy
Steinbecka i jego zmagań z legendami arturiańskimi (zwłaszcza że na końcu wydawca
zamieścił fragmenty jego listów, ale nie satysfakcjonująca jako utwór
artystyczny. Paradoksalnie większą wartość ma sam rozdział o Lancelocie
traktowany odrębnie niż w połączeniu z resztą opowieści, w której staje się
tylko jednym z luźno powiązanych ze sobą szkiców. Widać, że jest to brudnopis.
Można w nim znaleźć intrygujące pomysły, piękny język, zapadające w pamięć
obrazy, ale całości brakuje nadrzędnego zamysłu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Mógł to być
jeden z powodów, dla których Steinbeck porzucił tę książkę. Nie powiem, że nie żałuję.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-3ahb3HKtVLU/WJ8RKN8N2sI/AAAAAAAAAaY/B_botrylo1kdf4Qn0V0W4B5zqoK34jgGQCLcB/s1600/20170209_154447.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-3ahb3HKtVLU/WJ8RKN8N2sI/AAAAAAAAAaY/B_botrylo1kdf4Qn0V0W4B5zqoK34jgGQCLcB/s320/20170209_154447.jpg" width="193" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Balin 4ever.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-32548828634695853752017-01-28T05:39:00.000-08:002017-01-28T05:39:06.914-08:00"Mam wrażenie, że zstąpiłem do królestwa wapnia" - "Generał martwej armii", Ismail Kadare (tłum. z francuskiego przekładu Maria i Cezary Gawrysiowie)<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Albania jest
to kraj, który ma prawie dziesięć razy więcej mieszkańców niż Islandia, a mimo
to trendotwórcze centrum współczesnego świata widzi w nim głównie położoną na
krańcach cywilizację kryjówkę dla pozbawionych ciał czarnoksiężników tudzież
legendarnych artefaktów.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-8zCB8kW5BxM/WIyesVHkEhI/AAAAAAAAAZU/JuiX9uCY85YC5v9_j0aNq3w1c-jEz-WJwCLcB/s1600/20170128_142938.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-8zCB8kW5BxM/WIyesVHkEhI/AAAAAAAAAZU/JuiX9uCY85YC5v9_j0aNq3w1c-jEz-WJwCLcB/s320/20170128_142938.jpg" width="201" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Albania jest
również krajem, który wydał znakomitego pisarza Ismaila Kadarego. Nazywam go
znakomitym, choć znam zaledwie dwie jego książki: „Krew za krew”, dzięki której
mój ignorancki, zaściankowy móżdżek dowiedział się o albańskiej tradycji
wendetty, oraz „Generała martwej armii”, dzięki której mój ignorancki,
zaściankowy móżdżek dowiedział się, że podczas drugiej wojny światowej w
Albanii byli Włosi.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Tytułowy
generał to właśnie Włoch, który dwadzieścia lat po wojnie został wysłany, by
zabrać szczątki swoich poległych rodaków, pochowanych przy drogach i pod
oborami, gdzie popadło. Albańczycy są dla niego obcy; więcej nawet, podskórnie
nadal są wrogami, mimo że wojna dawno się skończyła. Chciałby czuć do nich
podszyte pogardą pobłażanie, jakie dla zagubionych wśród błot i gór dzikusów
żywi przedstawiciel cywilizacji – a on przecież jest przedstawicielem
cywilizacji, tej cywilizacji wspartej na „Iliadzie” i „Antygonie”, zdolnej
dopasować bezimienne zwłoki do nazwiska na liście i zapakować je do porządnego
worka firmy „Olimpia”. Chciałby widzieć w swoim zadaniu szlachetne dzieło,
które pozwoli przywrócić bohaterów na łono ojczyzny.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Ale bohaterów
nie ma, jest za to zamordowana prostytutka z armijnego domu publicznego, jest dezerter,
po którym został dziennik, i okrutny najeźdźca, po którym zostały spalone
wioski. A przede wszystkim jest śmierć. Jest wielka martwa armia, za którą
generał musi wziąć odpowiedzialność, ponieważ jest generałem i nie wolno mu być
nikim innym jak tylko generałem (nigdy nie poznajemy jego imienia).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Jest to
przejmująca opowieść o osamotnieniu, ale też znacznie więcej – opowieść o
wojnie, która nie kończy się wraz z podpisaniem rozejmu, ale trwa we
wspomnieniach i w bardziej namacalnych skutkach. Jest to również osobliwe
spojrzenie Kadarego z zewnątrz na własną kulturę, wyobcowanie swojskości
(dzięki któremu paradoksalnie albańskość wypada znacznie lepiej niż
cywilizowana włoskość).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">A „Krew za
krew” jest jeszcze lepsza.</span></span></div>
OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-3585879080494658002017-01-15T04:32:00.002-08:002017-01-15T04:32:55.286-08:00Attyla był Węgrem - "Byłem niewolnikiem Hunów", Géza Gárdonyi (tłum. Andrzej Sieroszewski)<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Człek mądry
podąża za pająkami. W tych bowiem bibliotecznych niszach, gdzie gnieżdżą się
najobficiej, niespodziewanie można natknąć się na prawdziwe skarby (czasami też
na bezwartościowe śmiecie, oczywiście, ale po cóż wspominać rzeczy
nieprzyjemne).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-tZ7VXEPGTpc/WHtrFSdNaeI/AAAAAAAAAY8/oGBJLxB-AIM1DTb36jlIMTFzpgre838ugCLcB/s1600/20170103_124748.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-tZ7VXEPGTpc/WHtrFSdNaeI/AAAAAAAAAY8/oGBJLxB-AIM1DTb36jlIMTFzpgre838ugCLcB/s320/20170103_124748.jpg" width="217" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Takim
zaskakującym skarbem okazała się węgierska powieść „Byłem niewolnikiem Hunów”
Gézy Gárdonyiego, opowiadająca historię bizantyńskiego niewolnika Zety, który
dobrowolnie idzie na służbę u Hunów w nadziei, że zdoła zdobyć serce niedostępnej
Hunki Emöke. </span></span></div>
<br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Przez pierwszą
połowę książki Zeta był głównie bohaterem mdłego romansu i jednym z mniej
ciekawych elementów powieści, przypominając niesławnego <a href="http://straszna-nisza.blogspot.com/2016/09/pierog-leniwy-antiochia-i-krzyzowcy.html" target="_blank">leniwego pieroga</a> z "Knights of the Cross". Przyćmiewał go chociażby obraz życia Hunów – na pozór
brutalnych, kochających wojnę dzikusów, w rzeczywistości zaś ludzi twardych,
niepozbawionych sprytu, ale też sprawiedliwych i honorowych (w końcu są dla </span></span><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Gárdonyiego takimi pra-Węgrami)</span></span>. Znamienna jest
scena, w której Zeta opowiada Hunkom, że z powodu nędzy jego własny ojciec
sprzedał go w niewolę; Hunki są oburzone i zapowiadają z satysfakcją, że Attyla
zrobi porządek z tą hańbą, jaką stał się dla świata Rzym. Attyla to
rzeczywiście Bicz Boży, budzący jednocześnie grozę i podziw, a przy tym władca
wielkiego imperium i wytrawny polityk, którego Rzymianie lekceważą jako
barbarzyńcę, lecz który jednocześnie budzi w nich paniczny strach.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">I kiedy
zdawało mi się, że książka odkryła już przede mną wszystkie karty, zaczęła się
prawdziwa zabawa: bitwa na Polach Katalaunijskich, w której Zeta uczestniczy
jako giermek.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Powiem krótko:
„Byłem niewolnikiem Hunów” zawiera jeden z najlepszych opisów bitew, z jakimi
zdarzyło mi się spotkać. Gorączka i ślepy szał, jakie ogarniają częstokroć
ciamajdowatego dotąd Zetę, są opisane po mistrzowsku, jeszcze lepsze jest zaś
to, co następuje potem, kiedy ranny Zeta budzi się na pobojowisku,
przygnieciony koniem i potwornie spragniony, i długo czeka na pomoc tych, którzy
przyjdą pozbierać zwłoki.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Przytłaczające
poczucie opuszczenia i beznadziejnego zabłąkania, które będzie już dominować właściwie do
samego końca książki, jest uchwycone tak znakomicie, że w pełni rekompensuje
dosyć sztampowy wątek romansowy i ofermowate początki Zety. Nie dziwi mnie więc
wcale, że książka jest ponoć nadal (po ponad stu latach od wydania) jedną z
najpopularniejszych powieści historycznych na Węgrzech, a sam Gàrdonyi uważał
ją za swoje najlepsze dzieło.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Tym razem
pająki mnie nie zawiodły.</span></span></div>
OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-80916316007885548102017-01-08T04:37:00.000-08:002017-01-08T04:37:11.541-08:00Gdzie okiem sięgnąć, tylko złudzenia - "Srebrne orły", Teodor Parnicki<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Przez dobrą
godzinę po zamknięciu tej książki prześladowała mnie myśl: o czym właściwie ona
była?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Nie o
początkach państwa polskiego, mimo że pojawia się tam i geniusz polityki
Bolesław Chrobry, i zafascynowana nim ambitna Rycheza, i opat tyniecki Aron.
Ten ostatni, nawiasem mówiąc, wiedziony piórem Parnickiego nieco się
pospieszył, ponieważ opactwo tynieckie zostało założone najprawdopodobniej
dopiero przez Kazimierza Odnowiciela, jeśli nie Bolesława Szczodrego.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-WG8gVCzgdX8/WHIyJfUPaDI/AAAAAAAAAYU/Ipeocd15cz4vI0cl18m3NMeEoOaehebXACLcB/s1600/20170103_124726.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="242" src="https://1.bp.blogspot.com/-WG8gVCzgdX8/WHIyJfUPaDI/AAAAAAAAAYU/Ipeocd15cz4vI0cl18m3NMeEoOaehebXACLcB/s320/20170103_124726.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"> </span></span><div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Tu jednak Aron
jest opatem w Tyńcu już za Bolesława Chrobrego. Zanim nim jednak został,
przewędrował całą Europę – a czytelnik razem z nim, ponieważ to właśnie Aron
jest, przynajmniej pozornie, głównym bohaterem „Srebrnych orłów”. Jako młodziutki
mnich przybywa z Wysp Brytyjskich do Rzymu: teoretycznie duchowej stolicy
świata chrześcijańskiego, w praktyce miasta rozdzieranego konfliktami, gdzie na
każdym kroku wyczuwalna jest bluźniercza, pogańska przeszłość i tradycja
republiki, ta ostatnia co prawda zdegenerowana do postaci bardziej
przypominającej anarchię. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">W Rzymie
właśnie przebywa pewien niezrównoważony, okrutny, kapryśny młodzik, upojony
snami o wielkości. Nazywa się Otto, niedawno mianował pierwszym patrycjuszem
słowiańskiego księcia Bolesława i snuje wielkie plany stworzenia nowego,
chrześcijańskiego cesarstwa, w które mało kto wierzy oprócz niego. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Więc może
„Srebrne orły” są książką o Ottonie i o jego zuchwałej wizji? Może o papieżu
Sylwestrze, Gerbercie z Aurillac, którego uczoność narażała na podejrzenia o
czary? Może o plątaninie politycznych intryg, które knują italscy wielmoże i
miasta, niemieccy panowie, agenci Bizancjum i wysłannicy Stefana węgierskiego,
a które Aron – nasz bohater, nasze okno na świat przedstawiony – zrozumie długo
po czasie?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">A może o
fałszywości kobiet, o zdradliwym powabie ich wdzięków? Przyjaciel Arona żyje
wyłącznie miłością do Teodory Stefanii, łudząc się, że ona odwzajemnia jego
uczucia, nawet gdy zostaje kochanką Ottona. Ta sama Teodora Stefania –
uosobienie samolubnej, mściwej, wielbiącej samą siebie rzymskości – doprowadzi
Ottona do zguby. Rycheza może zrobić to samo z Mieszkiem, swoim mężem.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">„Srebrne orły”
z pewnością mają w sobie to wszystko i więcej jeszcze – dla mnie jednak jest to
przede wszystkim opowieść o złudzeniach, które kierują ludzkimi poczynaniami i
które często okazują się zgubne.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Złudzeniem
okazuje się miłość, władza i panowanie, niezależność; złudzeniem jest możliwość uszczęśliwienia uprowadzonych chrześcijan, którzy po wyzwoleniu przez Arona z muzułmańskiej niewoli wpadają w stokroć gorsze poddaństwo; wielkim złudzeniem jest
ottońska wizja zjednoczonego chrześcijaństwa, w którym pierwszym patrycjuszem i
następcą cesarza może być wielki Bolesław. Ale wielkość Bolesława – według
Parnickiego – polega na tym właśnie, że on nie ulega temu złudzeniu. Jest
pragmatykiem, nie wizjonerem. Srebrne orły stają się jego własnym znakiem, a nie
pięknym, lecz bezużytecznym symbolem cesarskiego patrycjusza.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Ale Rycheza
nie chce się z tym pogodzić. Ona oddana jest pięknej, bezużytecznej wizji całą
duszą i sercem – i kto wie, jaki wpływ może wywrzeć na podatnego Mieszka?</span></span></div>
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Dużo można by pewnie zarzucić „Srebrnym orłom”, jeśli chodzi o wierność
ustaleniom historyków. Jest to jednak książka piękna, co mile mnie zaskoczyło,
bo moje dotychczasowe doświadczenia z Parnickim wspominam raczej niemiło. Jest
to powiesć o niesamowitej atmosferze, pełna malowniczych i poruszających wyobraźnię
opisów, a przy tym znakomicie skonstruowana, czego dowodzi choćby to, że
pozostaje ciekawa, mimo że głównym bohaterem jest byle pionek, przez większość
czasu kompletnie nieświadom prawdziwego znaczenia zdarzeń, których jest
świadkiem. Mało który pisarz potrafiłby tego dokonać – za to chwała
Parnickiemu. </span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Jeśli będziecie mieć okazję, przeczytajcie "Srebrne orły", zwłaszcza że niedawno zostały na nowo wydane. Naprawdę warto.</span></span>OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-55798416431680791992017-01-04T07:34:00.000-08:002017-01-04T07:34:05.407-08:00Kocham baśnie, nienawidzę Bettelheima („Cudowne i pożyteczne”, tłum. Danuta Danek)<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Ktokolwiek
interesował się choć trochę baśniami, z pewnością słyszał to nazwisko.
Bettelheim i jego klasyczna już książka „Cudowne i pożyteczne: o znaczeniach i
wartościach baśni” (1976) pojawia się w niemal każdym artykule o literaturze
dziecięcej. Ilekroć napomknę komuś w miarę oczytanemu, że lubię baśnie,
natychmiast pada pytanie: „A Bettelheima znasz?”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Skąd we mnie
ta złość, zapytacie. Czy to nie dobrze, że znany i uznany psycholog dziecięcy
napisał taką wspaniałą książkę, w której wykłada, że baśnie są niezbędne do
prawidłowego rozwoju dziecka? Czy to nie dobrze, że przeanalizował baśnie i
udowodnił, że są wyrazem kluczowych procesów psychologicznych? Czy to nie dobrze,
że wreszcie można zamknąć usta ludziom krytykującym baśnie za bezwartościowy
eskapizm?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Bettelheim
pisze, że postaci z baśni zapewniają dzieciom oparcie i pomagają im kształtować
własne zachowanie. Tworzą mityczne ramy, w które dziecko może wpisać swój świat
i swoją tożsamość, porządkując poznawczy chaos. Dodają otuchy. Tak pisze
Bettelheim. Czy to nie piękne, nie rozumne? Więc czemu tak zgrzytasz zębami,
OZM? Czemu się tak złościsz?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Bo oto, co
pisze Bettelheim o „Żabim królu”:</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">„Psychoanaliza
ukazuje wprawdzie, że popęd seksuwalny wpływa na nasze życie począwszy od
najwcześniejszego okresu, ale istnieje ogromna różnica między sposobami jego
przejawiania się u dziecka i u osoby dorosłej. Żaba jest zwierzęciem, której
najpierw, we wczesnej fazie życia, przybiera postać kijanki – zupełnie odmienną
od postaci dorosłego okazu. Dlatego ten symbol dziedziny płci oddziaływa
dwojako na nieświadomość dziecka. Po pierwsze, pomaga mu zaakceptować formy
życia seksualnego, które właściwe są jego wiekowi. Po drugie przygotowuje
dziecko do tego, że w miarę dorastania, dla własnej pomyślności, będzie musiało
formy te przekształcić. [...] Dziecko odczuwa przedświadome podobieństwo między
wrażeniami, jakie wywołuje dotknięcie żaby – wilgotnej i lepkiej, a doznaniami,
jakie budzą w nim własne organy seksualne. Fakt, że żaba pod wpływem pobudzenia
nadyma się, powiększa swą objętość, wywołuje skojarzenia (które również są
nieświadome) ze zdolnością męskiego członka do erekcji”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-wrMBKv6B45o/WG0VJWYFr8I/AAAAAAAAAX0/fSwTua7pg3sNvmVI3EOWJQlieJUpaYn0ACLcB/s1600/%25C5%25BCaba.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://2.bp.blogspot.com/-wrMBKv6B45o/WG0VJWYFr8I/AAAAAAAAAX0/fSwTua7pg3sNvmVI3EOWJQlieJUpaYn0ACLcB/s320/%25C5%25BCaba.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">To ja - twoje genitalia!</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"> Analiza każdej
z baśni prędzej czy później zboczy na fazę edypalną i płciowość. Powiem prosto
z mostu: nie wierzę we freudowską psychoanalizę, jaką serwuje Bettelheim. Jest
ona dla mnie konstruktem, którym można sobie tłumaczyć niektóre, ale nie
wszystkie przypadki. Być może odkrywa pewną cząstkę prawdy o pewnych ludziach.
Ale sprowadzanie każdego wewnętrznego konfliktu człowieka do sfery płciowości
ma dla mnie tyle sensu, co utyskiwania pewnej pani w świątecznych „Wysokich
Obcasach” na dominujący paradygmat erekcyjno-falliczny w przestrzeni miejskiej
(czyt. „dużą ilość wysokich wieżowców”).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Psychoanaliza
jest wygodnym rusztowaniem dla snucia myśli. Jest znakomitym punktem wyjścia
dla dowcipów. Ale nie jest dla mnie prawdą, i dlatego nieustające pienia nad
geniuszem Bettelheima, który tak zgrabnie ujął nieprzebrane bogactwo baśni w
ramy tej pseudonauki, są dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Czasami nawet
zastanawiam się, czy ludzie, którzy chwalą „Cudowne i pożyteczne”, przeczytali
coś oprócz wstępu, w którym freudyzm aż tak nie rzuca się w oczy.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-vf4Y3_dIIac/WG0VVCC7ClI/AAAAAAAAAX4/tM9ThfuaXMky3AITvfgZLq8dHFA2MST-QCLcB/s1600/20170104_162235.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="166" src="https://2.bp.blogspot.com/-vf4Y3_dIIac/WG0VVCC7ClI/AAAAAAAAAX4/tM9ThfuaXMky3AITvfgZLq8dHFA2MST-QCLcB/s200/20170104_162235.jpg" width="200" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Baśnie są dla
mnie ważne. Są cudowne i pożyteczne. Są pożyteczne dlatego właśnie, że są
cudowne. Wszystkie baśnie są podobne; każda jest inna. Znane schematy
uspokajają; zmienne i barwne szczegóły oczarowują. Pewność zwycięstwa podnosi
na duchu. Prosty humor wywołuje uśmiech. Cukier krzepi.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Nie muszę
doszukiwać się w baśniach wydumanych symboli, żeby je lubić i znajdować w nich
wartość.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Znacznie
lepiej niż ja ujmuje to Robert Darnton w książce „Wielka masakra kotów”:</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">„Czarnym
charakterem w Bettelheimowskiej wersji bajki o Czerwonym Kapturku jest właśnie <i>id</i>, kierujące się zasadą przyjemności,
która sprowadza dziewczynkę na manowce, w momencie gdy jest już zbyt duża na
fiksację oralną [...] ale zbyt mała na dorosłą aktywność seksualną. <i>Id</i> jest także wilkiem, który jest również
ojcem, który jest także gajowym, który jest także ego, a jednocześnie, w jakimś
sensie, również <i>superego</i>. [...] To
zręczne wymieszanie symboli sprawia, że Czerwony Kapturek może znaleźć się w
łóżku ze swym ojcem, wilkiem, przez co dziewczynka daje upust swym edypalnym
fantazjom. Ostatecznie ocaleje dzięki ponownym narodzinom na wyższym poziomie
egzystencji, wraz z tym jak jej ojciec pojawia się ponownie jako <i>ego-superego</i>-gajowy i uwalnia ją z
brzucha ojca jako wilka-<i>id</i>, po czym
wszyscy żyją długo i szczęśliwie. [...] [Baśnie] są dla niego jak leżący płasko
na kozetce pacjeci, tkwiący w ponadczasowej teraźniejszości. Nie zastanawia się
nad ich pochodzeniem ani nie przejmuje się odmiennymi znaczeniami, jakie mogły
mieć w innych kontekstach, ponieważ zakłada, że wie, jak funkcjonuje i jak od
zawsze funkcjonowała ludzka dusza”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-WGcqEKA_S3c/WG0VdQCVQZI/AAAAAAAAAX8/3XLNmO-LQF0NQlquz0YJ1CqcHGOLTG97gCLcB/s1600/20170104_162617.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="189" src="https://3.bp.blogspot.com/-WGcqEKA_S3c/WG0VdQCVQZI/AAAAAAAAAX8/3XLNmO-LQF0NQlquz0YJ1CqcHGOLTG97gCLcB/s320/20170104_162617.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tak, popisuję się.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Ale żeby było
jeszcze śmieszniej, sam Bettelheim jest postacią co najmniej kontrowersyjną. Po
pierwsze, zarzucano mu plagiat – miał on jakoby zerżnąć niektóre fragmenty
swojej książki od innych autorów. Po drugie, mimo że był uznanym psychologiem
dziecięcym i specjalistą od autyzmu, pojawiały się doniesienia, że swoich
pacjentów bił. Po trzecie wreszcie, chociaż był dyrektorem szkoły dla dzieci z
zaburzeniami – miał doktorat z historii sztuki, nie z psychologii. Co udało mu
się zataić dzięki bałaganowi związanemu z wojną.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Niezły
autorytet.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Jakiś już czas
temu powstała w mojej głowie myśl, by coś napisać o tej obmierzłej dla mnie
personie, lecz dziś dopiero nastąpił przełom. Można to nazwać kroplą, która
przepełniła czarę goryczy.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Od pół roku
czytam sobie powolutku „Wiedźmina”. Jak być może nie wiedzą trzy inne osoby
poza mną, które nie czytały „Wiedźmina”, każdy rozdział w serii rozpoczyna się
jakimś zgrabnym ustępem, przeważnie z fikcyjnego źródła, należącego do świata
przedstawionego: a to jakaś pieśń dziadowska, a to Encyclopaedia Maxima Mundi
Effenberga i Talbota, ot, takie pseudocytaty dla ubarwienia narracji.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Dzisiaj rano
czytam sobie tom VI, „Wieżę Jaskółki”. Docieram szczęśliwie do rozdziału
drugiego i oto, co widzą moje oczy:</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">„Wkraczając w
wiek dojrzewania, młoda dziewczyna zaczyna podejmować próby penetracji dziedzin
życia uprzednio jej niedostępnych, co w baśniach symbolizuje wejście do
tajemniczej wieży i poszukiwanie ukrytej tam komnaty. Dziewczyna wspina się na
szczyt wieży, stąpając po kręconych schodach – schody w snach są symbolem
przeżycia erotycznego. Zakazana komnata, ów mały zamknięty na klucz pokój,
symbolizuje vaginę; przekręcenie klucza w zamku to symbol aktu seksualnego.</span></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Bruno
Bettelheim, <i>The Use of Enchantment, the
Meaning and Importance of Fairy Tales</i>”</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-R1aC6syzq_k/WG0Vn-PGkaI/AAAAAAAAAYA/bQtebJXidDQDO2LqRwhhkQ8Tux0ufX7VQCLcB/s1600/20161203_141004.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="261" src="https://2.bp.blogspot.com/-R1aC6syzq_k/WG0Vn-PGkaI/AAAAAAAAAYA/bQtebJXidDQDO2LqRwhhkQ8Tux0ufX7VQCLcB/s320/20161203_141004.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Wiecie, czemu
schody są symbolem przeżycia erotycznego? Bo w obu przypadkach można się
zasapać.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Cytat jest,
nawiasem mówiąc, niedokładny, ale ogólna myśl Bettelheima została zachowana. Tym
jednym akapicikiem Sapkowski zniweczył jakąkolwiek sympatię, jaką budziła we
mnie jego powieść. Zburzył też przy okazji narracyjną iluzję, przemądrzałym
głosem Bettelheima eksplicytując to, co i bez komentarza byłoby wystarczająco
jasne.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">W rozdziale,
który następuje po tym cytacie, pojawia się postać o imieniu Hotsporn. Nie chcę
wiedzieć, czy to było zamierzone. Boję się nawet zapytać wujka Google’a.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Nawiasem
mówiąc, nie rozumiem, czemu Sapkowski podał angielski tytuł książki Bettelheima,
skoro istniało już wtedy polskie tłumaczenie. Nie rozumiem też, czemu „vagina”
jest napisana przez V.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">I nie
rozumiem, dlaczego Sapkowski już drugi raz pojawia się na tym blogu w
kontekście freudowskim. To pewnie jakiś mój nieprzepracowany kompleks edypalny.</span></span></div>
OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-10247392854078555412016-12-30T04:11:00.000-08:002016-12-30T04:11:36.792-08:00Lancelot po polsku - "Fałszywa kochanka" Balzaca<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-HlTYE67L0VQ/WGZOoIoDgpI/AAAAAAAAAXk/VhlUfzvEfk4PTK-luRmCEuHXmkPUurQFACLcB/s1600/malaga.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-HlTYE67L0VQ/WGZOoIoDgpI/AAAAAAAAAXk/VhlUfzvEfk4PTK-luRmCEuHXmkPUurQFACLcB/s320/malaga.png" width="198" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Mając za sobą
wnikliwe analizy tysiącstronicowych powieści z tezą napisanych przez osoby
popierające pedofilię, mogę wreszcie podumać chwilę nad innymi rzeczami
przeczytanymi w ostatnim miesiącu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">W „Fałszywej
kochance” mój nasiąknięty legendą arturiańską umysł zaraz zaczął doszukiwać się
podobieństw do trójkąta miłosnego Artur-Ginewra-Lancelot: najlepszy przyjaciel
i ktoś w rodzaju majordomusa hrabiego Łagińskiego zakochuje się w jego żonie, a
i ona – jak się przynajmniej przez pewien czas wydaje – nie traktuje go
obojętnie. Hrabia pozostaje przy tym w błogiej nieświadomości uczuć, jakie
płoną w jego totumfackim, wierząc bezgranicznie w jego lojalność.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Nie ma zresztą
powodów, by w nią nie wierzyć. Tadeusz Pac – czy też, jak napisał sam Balzac,
Thaddée Paz – nie jest bowiem mimo wszystko Lancelotem. Taka jest w nim prawość
i szlachetność – a w pewnym sensie również lęk przed poddaniem się uczuciu i
słabość – że zrobi wszystko, byle tylko nie sprzeniewierzyć się przyjacielowi.
Postanawia więc zohydzić się w oczach ukochanej i udaje, że ma romans z
artystką cyrkową: płytką i interesowną, choć niepozbawioną pewnego czaru
Malagą, opisaną przez Balzaca z wielkim humorem. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Pac poświęca
więc własne dobre imię i wszelkie szanse na szczęście. Paradoksalnie, im
bardziej stara się odciąć od ukochanej, tym bardziej koncentruje się wyłącznie
na niej. Wydaje się, że wreszcie się od niej odcina, kiedy obwieszcza, że
wyjeżdża do Rosji – wkrótce jednak okazuje się, że tak naprawdę zapuścił korzonki
w Paryżu, by z ukrycia strzec ukochanej hrabiny. W ten sposób Pac staje się
wzorem ofiarnego, wiernego polipa, który wielbi obiekt swych uczuć z daleka,
nie oczekując niczego w zamian. Właściwie nawet boi się, że jego żądze mogłyby
zostać spełnione – o wiele bezpieczniej jest pławić się w swoim cierpieniu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">„Fałszywa
kochanka” byłaby tylko sentymentalną, słodko-gorzką, choć przyjemną powiastką,
gdyby nie dwie rzeczy. Pierwszą jest postać hrabiny, która nie jest ani
bezwolnym ptaszęciem, ani <i>femme fatale</i>,
tylko osobą zdecydowaną radzić sobie samodzielnie w życiu, bez polegania na
uległym mężu ani skompromitowanym Pacu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Drugą rzeczą
są wyborne bon-moty Balzaca na temat Polaków. Jak się można domyślić po
nazwiskach, zarówno hrabia Łagiński, jak i Pac (który zresztą też ma tytuł
hrabiego) należą do tej zacnej nacji, której przedstawiciele obdarzeni są
gorącymi i szczerymi sercami, a każdy z nich ma się za wielkiego pana. I
Łagiński, i Pac brali udział w powstaniu, przy czym Pac bił się jak Polak, jak
patriota, jak człowiek, który nie ma nic, miał zatem trzy doskonałe powody do
walki. Ogólnie rzecz biorąc – mówi Balzac – istnieją dwa rodzaje Polaków, tak
jak istnieją dwa rodzaje Angielek: Angielki są albo zachwycająco piękne, to
potwornie szpetne; hrabia Adam niestety należy do tej drugiej kategorii.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Polacy noszą
też te wszystkie trudne do zapisania i wymówienia nazwiska: Sapiéha, Radzivill, Cartoriski, Leczinski, a sam
hrabia Adam nosi drugie imię Mitgislas. „Niech nam będzie wolno” – pisze Balzac
– „pisać imiona polskie tak, jak się je wymawia, by oszczędzić czytelnikom
widoku fortyfikacji spółgłosek, jakimi słowiańska mowa osłania swoje
samogłoski, zapewne po to, by ich nie utracić, zważywszy na ich już i tak
niewielką liczbę”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">W istocie,
mało jest rzeczy równie uroczych co balzakowski dowcip.</span></span></div>
OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-3286409091945534072016-12-27T04:02:00.001-08:002016-12-27T06:23:11.814-08:00"Mgły Avalonu" i wszystkie ich grzechy<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Pierwsza część tysiącstronicowego eseju o "Mgłach Avalonu" jest <span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><a href="http://straszna-nisza.blogspot.com/2016/12/kobieta-na-dworze-krola-artura.html" target="_blank">tutaj</a>.</span></span> </span></span><br />
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Są podobno
ludzie, dla których „Mgły Avalonu” to powieść historyczna. Wszechwiedzący wujek
Google wydaje się potwierdzać, że dla sporej ilości osób prawda historyczna w
książce Bradley jest rzeczywiście zagadnieniem niemałej wagi. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-93IgPFz-058/WGJToHMbfWI/AAAAAAAAAWk/rE9bZCesL3MjVR89voAjFnWPea--iewjwCLcB/s1600/prawda%2Bo%2Bmg%25C5%2582ach%2Bo%2Bavalonu.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="145" src="https://4.bp.blogspot.com/-93IgPFz-058/WGJToHMbfWI/AAAAAAAAAWk/rE9bZCesL3MjVR89voAjFnWPea--iewjwCLcB/s640/prawda%2Bo%2Bmg%25C5%2582ach%2Bo%2Bavalonu.png" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">I rzeczywiście
– mogłoby się wydawać, że „Mgły Avalonu” mają ambicje, by opisać, jak to
naprawdę mogło być z Arturem, gdyby rzeczywiście istniał. Legenda arturiańska
zostaje wpisana w historię upadku Rzymu, chrystianizacji Brytanii i najazdów
Sasów, czyli procesy i zjawiska, które zachodziły gdzieś na przełomie piątego i
szóstego wieku. Pojawiające się w książce anachronizmy można by jednak liczyć w
dziesiątkach: oto w Hiszpanii żyją muzułmanie, a na wybrzeża Brytanii napadają
Wikingowie (i jedni, i drudzy mniej więcej 300 lat za wcześnie), mnisi
odmawiają różaniec (o 700 lat za wcześnie), budownictwo i uzbrojenie bardziej
przypomina pełnię średniowiecza, a księża głoszą wiarę bardziej przypominającą
amerykański purytanizm niż piątowieczne chrześcijaństwo. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Czerpiąc
pełnymi garściami od Geoffreya z Monmouth, Chrétiena de Troyes i Thomasa
Malory’ego, Bradley stworzyła wizję świata, który jest amalgamatem różnych
epok, fantastyczną sublimacją wyobrażeń na temat średniowiecza, a zarazem
odpowiedzią na jej osobiste tęsknoty, jak zresztą przystało na opowieść
arturiańską. Bradley nie odbiega tu od normy. O ile jednak <a href="http://straszna-nisza.blogspot.com/2016/09/w-czym-sir-lancelot-jest-podobny-do.html" target="_blank">Howard Pyle</a> i
podobni mu bajarze pławili się w nostalgii za czasami dzielnych rycerzy,
żyjących od przygody do przygody i na każdym kroku udowadniających swoją
wspaniałość, o tyle Bradley dała w „Mgłach Avalonu” upust nostalgii za epoką,
gdy nie było jeszcze opresyjnego, patriarchalnego chrześcijaństwa. Epoką, w
której kobieta była szanowana, a mądrzy druidzi nauczali tolerancji. Epoką, w
której ludzie żyli w zgodzie z naturą, wielbiąc Boginię i krocząc ścieżką
kolejnych żywotów ku osobistej doskonałości i przebóstwieniu. Epoką dobrej i
słusznej wiary, łączącej pradawne obrzędy płodności omówione (albo zmyślone) w
„Złotej gałęzi” przez Frazera z zachodnią interpretacją mądrości Wschodu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Z nostalgią
często jest zaś tak, że kieruje się ku czasom, które, tak jak złoty wiek czy
szczęśliwe dzieciństwo, istnieją wyłącznie w naszym wyobrażeniu. Albo przy
wyjściu z jaskini, skąd padają na nas ich cienie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>Ad rem, czyli przyczajony chrześcijanin,
ukryty smok</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">W „Mgłach
Avalonu” chrześcijanie – a w szczególności księża – są ograniczeni, głupi i
agresywni. Nie rozumieją, że każdy powinien mieć prawo do rytualnego seksu i
eutanazji na życzenie. W opozycji do nich są wierni wyznawcy Bogini oraz tolerancyjni
druidzi, którzy wstąpili na stopnie wtajemniczenia tak wysokie, że nie
potrzebują już żadnej religii, w związku z czym głoszą, że każdy ma prawo czcić
takich bogów, jak mu się podoba. Jakaż różnica w porównaniu do ciemnych księży,
którzy lobbują u Artura, żeby wybijał poganom zęby albo kastrował ich za udział
w orgiach przy ogniach Beltanu...</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">A nie, zaraz,
nie ma w „Mgłach Avalonu” żadnego kastrowania ani wybijania zębów, żadnego
prześladowania niewiernych. Nie ma nawet tak banalnej i dyżurnej formy
demonizacji kleru jak palenie na stosie czarownicy. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-lvXDCYNZic8/WGJXWrEx-EI/AAAAAAAAAXU/t2povn9jZuopoKbIcndr6_mkY5c679cVACLcB/s1600/czarownice.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-lvXDCYNZic8/WGJXWrEx-EI/AAAAAAAAAXU/t2povn9jZuopoKbIcndr6_mkY5c679cVACLcB/s1600/czarownice.jpg" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Z jednej strony, bardzo
mnie cieszy, że Bradley nie poszła w taką naiwną sztampę, jakiej nie uniknął
choćby Sapkowski – z drugiej jednak nie mogę nie dostrzec poważnej wady
konstrukcyjnej powieści. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Chwilami można
odnieść wrażenie, że połowa książki składa się z rozmów o tym, jacy to
chrześcijanie są źli i niedobrzy – ale co sami chrześcijanie robią, żeby na
taki osąd zasłużyć? Niewiele. <i>Mówi </i>się
nam, że są prostaczkami, którzy nie dorośli do tego, by pojąć światłe nauki
druidów o reinkarnacji. <i>Mówi </i>się, że nie
pozwalają kobietom uczyć się łaciny i gry na instrumentach.<i> Mówi </i>się, że są nietolerancyjni. Nie ma jednak ani jednej sceny, w
której któryś z przemykających na czwartym planie dworskich kapelanów wziął
udział w dyspucie ideologicznej z Morganą albo zrobił cokolwiek istotnego dla
fabuły.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Właściwie są
bardzo podobni do smoka.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-tDTTAN1_uLE/WGJUNfWROzI/AAAAAAAAAWo/bwAEP-imwGIq27vWhoiycA-qTALoaAViACLcB/s1600/smok%2Bpellinora.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://3.bp.blogspot.com/-tDTTAN1_uLE/WGJUNfWROzI/AAAAAAAAAWo/bwAEP-imwGIq27vWhoiycA-qTALoaAViACLcB/s320/smok%2Bpellinora.jpg" width="226" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Osobliwa bestia króla Pellinore'a. Ilustracja Arthura Dixona (<a href="http://d.lib.rochester.edu/camelot/image/dixon-strangest-beast-that-had-ever-been-seen" target="_blank">Źródło</a>)</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Co mam na
myśli? Występuje otóż w „Mgłach Avalonu” król Pellinore (zresztą przyszły
szwagier Lancelota), który przez pół książki opowiada wszystkim, że po jego
włościach grasuje straszny smok. Ponieważ nikt tego smoka nie widział, staje
się on przedmiotem żartów i symbolem czegoś, o czym się w kółko mówi, choć tak
naprawdę nie istnieje.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Całkiem jak ci
podli księża.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>Są równi i równiejsi</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Jak się
rzekło, największym grzechem chrześcijan, przy braku krwawych prześladowań,
jest nietolerancja wobec innych religii. Wyznawcy Bogini są o wiele bardziej
światli i przyznają każdemu prawo do wierzenia w to, co chce. Wszystkie religie
są równie dobre.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Oczywiście,
chrześcijaństwo jest dla głupków, którzy wierzą w możliwość zmartwychwstania
oraz kojące bajeczki o nagrodzie w niebie za dobre uczynki i cierpienia na
ziemi, a odrzucają mistyczną moc stosunku płciowego. Ale poza tym wszystkie
religie są równie dobre.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-aFj1JrpSZ1w/WGJVEmyfvTI/AAAAAAAAAW4/OnkEmDUeoMsGX010sALNJqNUu2A8Ip2OQCLcB/s1600/sas_bradwen.png" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="236" src="https://3.bp.blogspot.com/-aFj1JrpSZ1w/WGJVEmyfvTI/AAAAAAAAAW4/OnkEmDUeoMsGX010sALNJqNUu2A8Ip2OQCLcB/s320/sas_bradwen.png" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tak wygląda Sas (w grze komputerowej z 2000 roku).</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">No, są jeszcze
Sasi, którzy czczą swojego prymitywnego końskiego boga. Wstrętna to religia i
nie można pozwolić, aby zapanowała w Brytanii. To między innymi dlatego Avalon
postanawia wziąć rozbrat z biskupami i wspólnie wynieść na tron Artura. Nawet
chrześcijanie są lepsi niż wyznawcy saskiego boga-konia. Chociaż wszystkie
religie są równie dobre.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Trochę tu
rzecz jasna przesadzam; Sasi są obmierzłymi wrogami nie tylko ze względu na
swoje wierzenia, ale przede wszystkim dlatego, że najeżdżają Brytanię i łupią
ją z wielkim okrucieństwem. Tak się nam przynajmniej <i>mówi</i>, bo tak naprawdę Sasi są równie niewidzialni jak księża.
Słyszymy o wojnie, ale ani razu nie widzimy jej na własne oczy. Raz tylko, gdy
Morgana wędruje przez spustoszony kraj, możemy się przekonać, że rzeczywiście
trwają tu jakieś walki. Jest to dla mnie jakiś brak, chociaż zrozumiały, skoro
Bradley chciała skoncentrować się nie na wojennych wyczynach, ale na
przeżyciach kobiet i dyskusji światopoglądowej. </span></span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-YOQRT92_QcA/WGJUwCaEuDI/AAAAAAAAAWw/xe_Mwhn7zpk7EofQgL5fNlgwOm10vmQxQCLcB/s1600/sasi%2Bw%2Bmg%25C5%2582ach.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-YOQRT92_QcA/WGJUwCaEuDI/AAAAAAAAAWw/xe_Mwhn7zpk7EofQgL5fNlgwOm10vmQxQCLcB/s320/sasi%2Bw%2Bmg%25C5%2582ach.png" width="284" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Najazdy Sasów to jedna z nielicznych rzeczy, które w ekranizacji "Mgieł Avalonu" przedstawiono lepiej niż w książce.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"> Czuję lekki zawód, ale rozumiem,
że prawdziwy konflikt, napędzający fabułę, leży gdzie indziej. Ale zanim
przejdę do tego konfliktu – zanim spróbuję rozgryźć ideologiczny przekaz „Mgieł
Avalonu” – muszę rozważyć jeden epizod, w którym jak w soczewce skupiają się
ambiwalentne uczucia, jakie budzi we mnie ta książka.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>Balin raz jeszcze</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Jak niektórzy
pewnie wiedzą, <a href="http://straszna-nisza.blogspot.com/2016/09/balina-sie-boj-bo-to-straszny-zboj.html" target="_blank">Balin jest jedną z bardziej tragicznych postaci legendy arturiańskiej</a>. Intencje ma w sumie dobre rycerskie, ale grzeszy porywczością,
która prowadzi go z nieszczęścia w nieszczęście, aż do śmierci z rąk własnego
brata Balana.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-nTf5-mvVaSg/WGJVxSkFa2I/AAAAAAAAAXA/32xJnMeKX_sMQgd-FPygDiqHoC49BBNhACLcB/s1600/balin%2Bi%2Bbalan.GIF" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://3.bp.blogspot.com/-nTf5-mvVaSg/WGJVxSkFa2I/AAAAAAAAAXA/32xJnMeKX_sMQgd-FPygDiqHoC49BBNhACLcB/s320/balin%2Bi%2Bbalan.GIF" width="197" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Śmierć Balina i Balana. Nie mam pewności, czy ta scena jest choćby wspomniana w "Mgłach Avalonu". (H. J. Ford, <a href="http://d.lib.rochester.edu/camelot/image/ford-the-death-of-balin-and-balan" target="_blank">źródło</a>)</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">W „Le Morte
d’Arthur” Malory’ego upadek Balina zaczyna się w chwili, gdy na dworze Artura
zabija on Panią Jeziora. Łamie w ten sposób nie tylko prawo gościny, ale i
obowiązek rycerskości wobec dam, który zgoła nie przewiduje dekapitacji. Sam
Balin powołuje się jednak na inne prawo: obowiązek zemsty. Według jego słów
Pani Jeziora była bowiem winna śmierci jego matki.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">W „Mgłach
Avalonu” historia Balina kończy się właściwie tam, gdzie u Malory’ego się zaczęła,
to znaczy na zabiciu Pani Jeziora. Bradley jednak w bardzo interesujący sposób
rozwija wstęp do niej, pokazując, w jaki sposób Pani Jeziora – Viviana – doprowadziła
do śmierci matki Balina. Matka Balina była mianowicie ciężko chora i, bojąc się
bólu, poprosiła Vivianę o podanie jej trucizny, co Viviana skwapliwie uczyniła.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Ta eutanazja
spotyka się ze zrozumieniem, a nawet przychylnością męża chorej oraz Balana
(który w tej wersji jest synem Viviany, wychowywanym przez rodziców Balina).
Jeden tylko Balin, jako gburowaty chrześcijanin, śmie oskarżać Vivianę o
morderstwo. W przeciwieństwie do ojca i przybranego brata, on pozbawiony jest pogańskiej
mądrości, która pozwala zachować w obliczu śmierci stoicki spokój, wobec czego wrzeszczy,
płacze i miota przekleństwa i ogólnie zachowuje się w sposób mało dystyngowany,
tak by czytelnik nie miał wątpliwości, kto jest zaplutym karłem reakcji, a kto
popełnił czyn, który wcale nie jest moralnie co najmniej dwuznaczny.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">I właśnie
dlatego „Mgły Avalonu” jak żadna inna książka budzą jednocześnie moje uznanie i
dogłębną irytację. Uznanie – bo Bradley w interesujący sposób rozwija coś, co u
Malory’ego było ledwie wzmianką, wpisując całą sytuację w ludzką codzienność i
przydając jej psychologicznego prawdopodobieństwa. Irytację – bo jednocześnie
okrasza to wszystko łopatologiczną ideologią i niezrozumiałym faworyzowaniem
niektórych postaci. Przede wszystkim Viviany, której każdy czyn jest słuszny.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>Per maioram Deae gloriam</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">A co takiego
czyni Viviana, Pani Jeziora?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Po pierwsze,
najpierw wydaje swoją młodszą siostrę Igernę za Gorloisa, a później zapowiada
jej, że rozejdzie się z mężem i urodzi dziecko Uterowi Pendragonowi. Igerna się
burzy przeciwko takiemu sterowaniu jej życiem; Morgause radośnie proponuje, że
to ona urodzi dziecko Uterowi; obydwie zostają jednak skarcone za sprzeciwianie
się woli Bogini i przeznaczonemu im losowi. Na szczęście Gorlois okazuje się
zazdrosnym gwałtownikiem, zaś Uter mężczyzną, którego Igerna kochała już w
poprzednim życiu, wobec czego są sobie przeznaczeni. Nagła zmiana nastawienia
Igerny do planu Viviany zyskuje znakomite i niepodważalne uzasadnienie
fabularne. Wszystko dzieje się zgodnie z wolą Bogini.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Po drugie,
Viviana wrabia Morganę, swoją ukochaną wychowanicę, w rytualny seks z jej
własnym bratem, Arturem. Morgana jest z początku przerażona i wściekła, do tego
stopnia, że ucieka z Avalonu. Wstręt do kazirodztwa jednak okazuje się
haniebnym wpływem wychowania przez głupich chrześcijan, którzy nie rozumieją
świętości związku między bratem i siostrą, jaki praktykowali bogowie i
starożytni Egipcjanie. Po jakimś czasie Morgana stwierdza zatem, że to nie
Viviana zawiodła jej zaufanie, ale ona zawiodła zaufanie Viviany, nie chcąc
podążać wytyczonym przez Panią Jeziora planem. A był to plan zaiste świetny i
oczywiście zgodny z wolą bogini. Z jednej strony, straciwszy dziedzictwo
właśnie z Morganą, Artur miał przez całe życie być jej poddany, dzięki czemu
Morgana mogłaby zza jego ramienia kierować krajem. Z drugiej strony, owocem ich
związku miałoby być dziecię łączące w sobie królewską krew Avalonu, przyszły
dziedzic Brytanii. Tymczasem wyszedł Mordred i wszyscy wiemy, jak to się
skończyło – ale i to najwyraźniej było wolą Bogini.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-eM5Sp7drcxw/WGJWJMUiHUI/AAAAAAAAAXI/FuHnGIKRqzI2K9wgm7IdRMIN-ungin9SACLcB/s1600/mordred.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="197" src="https://1.bp.blogspot.com/-eM5Sp7drcxw/WGJWJMUiHUI/AAAAAAAAAXI/FuHnGIKRqzI2K9wgm7IdRMIN-ungin9SACLcB/s320/mordred.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Artur po lewej, Mordred po prawej. Rohatyna pośrodku (kadr z filmu Excalibur).</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Morgana
odrzuciła i manipulowanie Arturem, i mistyczną genetykę. Sprzeciwiła się woli
Viviany. Sprzeciwiła się woli Bogini. Przez długie lata miała żałować, że
opuściła Avalon, gdzie kapłanki zgodnie z wolą bogini oddają się obcym
mężczyznom w rytuałach płodności, a urodzone dziewięć miesięcy później dzieci
oddają na wychowanie obcym kobietom.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Niby to
chrześcijaństwo zniewala człowieka tysiącem ograniczeń i zakazów – ale wiara w
Boginię-Matkę, która teoretycznie powinna być przyjazna kobietom, odziera je z
intymności i życia prywatnego, a nawet z wolnej woli. Nie tylko dlatego, że
odbiera im prawo do buntu; odbiera im również możliwość popełnienia błędu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Decydując za
siostrę o jej związkach z mężczyznami, popychając wychowankę do kazirodztwa czy
podając truciznę cierpiącej kobiecie, Viviana jest całkowicie usprawiedliwiona,
ponieważ wykonuje wolę Bogini. Przygotowując tabletkę gwałtu dla Lancelota albo
przy pomocy czarów mordując swojego szwagra, Morgana jest całkowicie
usprawiedliwiona, ponieważ wykonuje wolę Bogini. Nawet na sam koniec, kiedy
królestwo Artura poszło już w całkowitą rozsypkę i wszyscy zginęli, w czym i
Morgana miała swój udział, Bradley nie pozwala jej na wyrzuty sumienia, żal czy
choćby wątpliwość. Wszystko, co można by postrzegać jako błąd albo
okrucieństwo, jest w porządku, ponieważ przyczyniło się do spełnienia woli
Bogini.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>Taki duży, taki mały, może bogiem być</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Taką religię
proponuje Bradley jako alternatywę do chrześcijaństwa: pełną manipulacji i
fatalizmu, i w dużej mierze redukującą możliwości działania kobiety do
przepełnionych symboliką stosunków płciowych. Wspomniany parokrotnie postulat
dążenia do doskonałości w kolejnych wcieleniach realizuje się w miłości do tego
samego mężczyzny w każdym życiu (jak u Igerny) albo kontrolowaniu swoich
funkcji fizjologicznych tak, by miesiączka wypadła dokładnie w nów księżyca, bo
to jest zgodne z rytmem przyrody (i wolą Bogini). </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Mętne to
zalecenia, a jeszcze mętniejsze się stają, kiedy od pierwotnych rytuałów
płodnościowych przechodzimy nagle do filozofii dorównującej wyrafinowaniem co
najmniej misteriom eleuzyjskim. Może Bradley uświadomiła sobie, jaką okropną
religię stworzyła, w pewnym momencie bowiem wydaje się nieco z niej wycofywać.
W epilogu Morgana stwierdza nie tylko, że wszystkie kłamstwa i manipulacje były
wolą Bogini, ale też że chrześcijaństwo jest w sumie spoko, dopóki mniszki
oddają cześć Maryi. Mało to przekonujący wniosek po tysiącu stron jeremiad o
tym, jakie to chrześcijaństwo jest beznadziejne. Co więcej Bradley napomyka
niejasno o tym, że każda kobieta nosi Boginię w sobie. Nie ma innej Bogini oprócz
tej, którą może się stać – do której może dojrzeć – kobieta. Jak się to ma do
Bogini, której cel uświęca środki, albo do Bogini, która dzięki koitalnym
rytuałom zapewnia płodność ziemi – nie mam zielonego pojęcia. Ideologiczna
warstwa „Mgieł Avalonu” staje się w tym momencie dla mnie takim gąszczem, że
wolę dalej weń nie brnąć.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>Dziedzictwo Bradley</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Trzeba jednak
powiedzieć, że „wewnętrzna bogini”, dla mnie tak nieprzenikniona, przeżyła
Bradley i zrobiła karierę w fenomenie ostatnich lat, jakim jest „50 twarzy
Greya”. Chociaż zasadniczo została tam zdegradowana do roli libido.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Mówiąc
poważniej, wpływ Bradley na literaturę fantasy w ogóle, a opowieści
arturiańskie w szczególności, jest z pewnością nie do przecenienia. Mimo
wszystko to nie jest <i>zła </i>książka. Taka ocena
może być zaskakująca po dwóch gigantycznych krytycznych postach, ale właśnie w
tym rzecz: gdyby ta książka była zła, nie zasłużyłaby na dwa gigantyczne posty.
Sposób, w jaki w „Mgłach Avalonu” rozwinięte i przetworzone zostały różne wątki
legendy arturiańskiej, pogłębione zostały portrety psychologiczne postaci,
opisane zostały uczucia i odmienne, rytualny stany świadomości – to wszystko
jest naprawdę dobre. Bradley tworzy jedną z ciekawszych interpretacji Lancelota,
z jakimi zdarzyło mi się spotkać. Tworzy też rewelacyjną postać sprytnej
Morgause, która pod maską jowialności skrywa bezwzględność. Znakomite są opisy
równoległych światów Avalonu i elfów, znakomity – i mrożący krew w żyłach –
jest moment, w którym Kamelot również zaczyna ześlizgiwać się w ponadczasowy
świat baśni i znikać ze świata rzeczywistego.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Ale to, co w
założeniu ma być rdzeniem „Mgieł Avalonu”, czyli manifest prokobiecy i
antyreligijny, jest niedoskonałe.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Nie każdy tak
to odczuwa, rzecz jasna. Wiara w Boginię okazała się przecież na tyle nośna, że
do „Mgieł Avalonu” Bradley wespół z Dianą L. Paxson napisała fefnaście
prequeli, takich jak „Leśny dom”, „Pani Avalonu”, „Kapłanka Avalonu”,
„Przodkowie Avalonu”, „Dziwne losy Avalonu”, „Avalona Karenina”, „Saga o
ludziach Avalonu” i tak dalej. Obraz kapłanek odprawiających rytuały przy
księżycu przesiąknął do kultury w stopniu wręcz zadziwiającym, a Morgana nie
jest już tylko jednowymiarowym czarnym charakterem.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">I na tym można
by zakończyć, gdyby nie pewne fakty z biografii Bradley. Przeważnie nie dbam o
życiorysy autorów, ale w przypadku Bradley o pewnych rzeczach nie można nie
wspomnieć.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Już po jej
śmierci córka Bradley – Moira Greyland – ujawniła, że ona i jej brat byli w
dzieciństwie w okrutny sposób molestowani przez oboje rodziców. Bradley była
przez wiele lat związana z Walterem Breenem, pedofilem i propagatarem
pederastii, który ostatecznie został skazany i umarł w więzieniu w 1993 r. Z
samych zeznań Bradley w jego procesie wynika, że nie widziała nic zdrożnego w
związkach Breena z kilkunastoletnimi chłopcami. Nie uważała dzieci za ofiary,
tylko za dobrowolnych i chętnych partnerów. Moira Greyland mówi też o swojej
„macosze”, młodej kobiecie, która była kochanką Bradley, a jednocześnie
zwracała się do niej „mamusiu”. Później twierdziła, że czuła się przez Bradley
molestowana.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">W tym momencie
zawodzą mnie słowa. Bo wiedząc o tym wszystkim, nie można już tym samym okiem
patrzeć na relację między Vivianą a Morganą, na sceny obrzędowego seksu, na dyskusyjny
stosunek do kazirodztwa – a przede wszystkim na obraz Bogini-Matki, który nabiera jeszcze bardziej ponurych tonów.
Kwestie te przestają należeć wyłącznie do sfery krytyki literackiej, a stają
się wyrazem i świadectwem rzeczywistych wydarzeń – i to bardzo smutnych.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">------------------------------------------------------</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Wyznania Moiry
Greyland można przeczytać tutaj:</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">https://askthebigot.com/2015/07/23/the-story-of-moira-greyland-guest-post/</span></span></div>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">http://deirdre.net/marion-zimmer-bradley-its-worse-than-i-knew/</span></span>OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-3159172949834830652016-12-17T10:33:00.000-08:002016-12-17T10:33:06.920-08:00Harry Potter i cyniczne żerowanie na nostalgii – Dlaczego „Przeklęte dziecko” nie powinno istnieć<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-SVZYVC8F3yw/V3PGZHb14HI/AAAAAAAAAHU/Ty7xqpafKVs0li7zPGw4j0rhnFUi8h_9ACPcB/s1600/maya.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="278" src="https://4.bp.blogspot.com/-SVZYVC8F3yw/V3PGZHb14HI/AAAAAAAAAHU/Ty7xqpafKVs0li7zPGw4j0rhnFUi8h_9ACPcB/s320/maya.png" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jurij Knorozow, badacz pisma Majów, trafnie wyraża moje odczucia.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Jeszcze kilka
miesięcy temu trudno byłoby mi uwierzyć, że coś, co swoim nazwiskiem podpisała
Rowling, okaże się równie bolesnym gniotem co „Pomnik cesarzowej Achai”.
Ziemiański przynajmniej w „Pomniku” niczego nie zepsuł – świat Achai zawsze był
beznadziejny i bez sensu. „Harry Potter” natomiast – choć niepozbawiony wad,
które starzejąc się, dostrzegam coraz wyraźniej – do tej pory pozostawał dla
mnie porządną serią, budzącą głównie miłe skojarzenia.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Tak było,
dopóki z plugawych odmętów nie wychynęła ta odrażająca bestia, którą jest
„Przeklęte dziecko”, a która może się podobać tylko jeśli ktoś ma wzrok tak
zasnuty mgłą nostalgii, że nie dostrzega, jaki radioaktywny odpad zgotowała
Rowling wraz z Tiffanym i Thorne’em. Nieśmiało zarzucać tej książce, że jest
niestety tylko scenariuszem, a nie pełnoprawną powieścią, to jak mieć za złe
Hitlerowi, że nosił wąsik, który nam się nie podoba.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><b>Mix it in the mincer and pretend it’s beef</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">„Harry Potter
i przeklęte dziecko” to katastrofa. Fabuła składa się z pomysłów przemielonych
miliony razy w fan fiction: syn Harry’ego Albus trafia do Slytherinu i
zaprzyjaźnia się ze Scorpiusem Malfoyem; bohaterowie wpadają na pomysł podróży
w czasie, żeby naprawić to, co w przeszłości nie do końca się udało; Voldemort
spłodził dziecko.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">W tych
rzadkich momentach, gdy „Przeklęte dziecko” nie zrzyna bezczelnie z fan fiction,
zaczyna bezczelnie zrzynać z poprzednich części „Harry’ego Pottera”,
rozgrzebując dawno rozwiązane konflikty i zabliźnione rany. Postaci są przy tym
absolutnie nieznośne. Myśleliście, że Harry dorósł, dojrzał, znalazł swoje
miejsce w życiu? Ależ skąd, blizna nadal go boli, a on sam jest egotycznym i
narcystycznym kretynem, który zamiast dostrzec problemy swojego syna, wiecznie
ględzi wyłącznie o sobie i śni sny o tym, jacy to Dursleyowie byli dla niego
niedobrzy (trzeba korzystać z każdej okazji, by odgrzać nieświeżego kotleta i
raz jeszcze pokazać scenę, w której Hagrid mówi „jesteś czarodziejem, Harry”).
Ron zdegenerował się do wyjątkowo żałosnego elementu komicznego, który nie wie,
za który koniec różdżki należy trzymać, na własnym ślubie był pijany, a w
jednej ze scen pyta niemal dosłownie „Ociec, prać?”. Hermiona została ministrem
magii tylko po to, żeby pokazać, jacy autorzy są postępowi; szkoda, że przy
okazji stała się wyjątkowo niekompetentną osobą, która nie potrafi poradzić
sobie ze sprawami tak trywialnymi jak zaginięcie dwóch smarkaczy i która
stosuje przemoc fizyczną wobec swojego męża. Córka Rona i Hermiony, Rose, to
nadęte monstrum, która służy wyłącznie jako dowód, że relacja Albusa i
Scorpiusa nie ma wcale podłoża erotycznego. Mimo że cały czas się przytulają i
mówią sobie rzeczy zgoła niewypowiadane między przyjaciółmi, autorzy zadbali
również o to, by wyraźnie zaznaczyć, że Scorpius jest zakochany w Rose, a i
Albus jest jak najbardziej heteroseksualny.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><b>Łopatologia stosowana</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Ilekroć
„Przeklęte dziecko” próbuje podjąć poważne, dorosłe tematy, takie jak konflikt
między nieudolnym ojcem (Harrym) a zbuntowanym synem (Albusem), robi to w
sposób idiotycznie naiwny. Jest jednak jeszcze gorzej, gdy przenosimy się do
alternatywnej rzeczywistości, w której Voldemort zwyciężył. Hogwart przemienia
się w high school, w którym drużyna futbolowa i cheerleaderki wyczekują takich
uroczystości jak Krwawy Bal albo Dzień Voldemorta, a w lochach torturuje się
szlamy. Czołowa cheerleaderka<span> </span>wypowiada
poniższe słowa: </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><b>Polly Chapman:</b> W mordę Pottera, znowu
mam krew na butach... <i>(Pochyla się i
starannie wyciera krew z butów).</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">I jest to
właściwie całkiem subtelne. Naprawdę, w tym fragmencie autorzy scenariusza
jeszcze się hamowali. Następną scenę zaczynają bowiem tak:</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>Po obu stronach pokojach wiszą ozdobione
wizerunkiem ptaka flagi Wróżebnika, przypominające faszystowskie.</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Rozumiecie?
ROZUMIECIE? FASZYSTOWSKIE. VOLDEMORT=FASZYZM. ŁAPIECIE, CZY MAM JESZCZE
ZWIĘKSZYĆ CZCIONKĘ?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><b>Karambol</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Właściwie
każda linijka w „Przeklętym dziecku” mogłaby zainspirować wielostronicowy
traktat objaśniający, co jest z nią tak, ale życie jest na to za krótkie,
dlatego tutaj ograniczę się do powyższego cytatu z Polly Chapman. Po pierwsze,
ukazuje doprawdy przedszkolne wyobrażenie czarnych charakterów, którzy dla
zabawy kroją niewinnych na plasterki, chichocząc przy tym diabolicznie. Po
drugie, wprowadza idiotyczne przekleństwo. Po trzecie, budzi pytanie, dlaczego
źli czarodzieje nie użyją czystego zaklęcia Cruciatus, zamiast brudzić sobie
buty krwią. Po czwarte, można się zastanawiać, co właściwie szlamy robiły w
Hogwarcie, zanim zaczęto je torturować w lochach (a stało się to niedawno,
ponieważ pomysłodawcą był dopiero Alternatywny Zły Scorpius). Czyżby w tym
złym, opanowanym przez <s>Voldemorta</s> faszyzm świecie szlamy jednak
uczęszczały do szkoły? A może z jakiegoś powodu zrobiono z Hogwartu obóz
koncentracyjny?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Weźmy inną
sytuację: Harry’emu coś, uczciwszy uszy, odwala i rozkazuje McGonagall, żeby
śledziła jego syna przy pomocy Mapy Huncwotów i pilnowała, by nie spotykał się
ze Scorpiusem. Kilka scen później, kiedy Albus i Scorpius znikają bez wieści,
nikt nie pomyśli, żeby w pierwszej kolejności sprawdzić, czy nie ma ich na
mapie – zamiast tego McGonagall i jakiś jeden przypadkowy statysta rzucają się
przeszukiwać cały Hogwart, podczas gdy sam Harry, zamiast im pomóc, udaje się
na zebranie w ministerstwie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Albo jeszcze
co innego: Albus i Scorpius cofają się w czasie, by zapobiec śmierci Cedrica
Diggory’ego. Zamiast, bo ja wiem, ukraść świstoklik, który przeniósł Harry’ego
i Cedrica na cmentarz, gdzie odrodził się Voldemort, postanawiają w czasie
pierwszego zadania Turnieju Trójmagicznego przebrać się w szaty Durmstrangu i
przy pomocy zaklęcia Expelliarmus zabrać Cedricowi różdżkę, aby przegrał
zadanie. Kiedy rzucają zaklęcie, nie są nawet w pobliżu Cedrica. Różdżka
przelatuje nad całym tłumem patrzącym, jak Cedric walczy ze smokiem. Nikogo to
nie dziwi. Nikomu nagła utrata różdżki nie kojarzy się z sabotażem. Nie. Cedric
dostaje zero punktów za pierwsze zadanie i cześć pieśni. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Nic,
absolutnie nic nie trzyma się w tej książce kupy. Kolejne nielogiczności i
bezsensy nawarstwiają się w postępie geometrycznym, sprawiając, że każda
kolejna scena jest jak kolejny samochód, dołączający z hukiem do gigantycznego
karambolu. Można to wytłumaczyć tylko w jeden sposób: przy wymyślaniu każdego
aktu twórcy otwierali kolejną butelkę wódki, a przy każdej scenie odpalali
nowego jointa. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Fakt, że
fabułę oparto na podróżach w czasie i alternatywnych rzeczywistościach, wcale
sprawy nie poprawia. Widać wyraźnie, co było naczelnym priorytetem przy pisaniu
scenariusza: możliwość pokazania jak największej ilości fajnych efektów,
latających budek telefonicznych, błyskających zaklęć, transformacji pani
sprzedającej słodycze w pociągu w coś na kształt Wolverine’a, centaurów i
żartów z Rona oraz zniewieściałych Francuzów, którym dopiero kilka miesięcy jedzenia
angielskiego puddingu z łoju daje dość sił, by wystarczająco głośno wiwatować
na cześć Fleur Delacour.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><b>Nostalgia i fan service</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Są to dwa
słowa klucze, które pozwalają zrozumieć tę katastrofę, dwie gliniane nogi, na których stoi ten wątpliwy kolos. Z jednej strony jest
odgrzewanie starych kotletów – znowu mamy Turniej Trójmagiczny, znowu Harry
jest dręczony przez Dursleyów, a jak pojawia się jakieś zagrożenie, to może to
być tylko Voldemort albo ktoś związany z nim. Z drugiej strony pojawiają się
takie nieczyste zagrania jak relacja między Albusem a Scorpiusem – wystarczająco
przytulaśna, żeby przypodobać się wszystkim, którzy chcieliby wątku
gejowskiego, a jednocześnie wystarczająco zaprzeczona, by nie zrazić, którzy by
tego wątku nie chcieli.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Ale jest coś
jeszcze, coś mrocznego i nikczemnego, co łatwo przeoczyć, ale po głębszym
zastanowieniu staje się oczywiste. U mnie dzwonek alarmowy rozdzwonił się w
chwili, gdy Draco wkurza się na Harry’ego i rzuca na niego zaklęcie Flipendo –
zaklęcie, które w grach o Harrym Potterze służy do przesuwania skrzynek i
wydobywaniu fasolek z kociołków.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Następnym
sygnałem ostrzegawczym było zaklęcie Bombarda, pojawiające się wedle mojej
wiedzy wyłącznie w filmach.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">I wreszcie do
mnie dotarło: Rowling zapragnęła mieć swoje Gwiezdne Wojny: nie trzy różne
kanony – książkowy, filmowy i growy – tylko jeden spójny megaświat, na którym
będzie można trzepać kasę. „Przeklęte dziecko” miało być soczewką, w której
skupią się dotychczasowe produkty marki „Harry Potter”. Obrazem nowych
wytycznych, na których będzie można budować najpierw wszystkie fefnaście
tysięcy filmów o „Fantastycznych zwierzętach”, a potem, czemu nie, całą serię
„Quidditch przez wieki” opowiadającą o sportowych perypetiach Kenilworthy’ego
Whispa, trylogię o duchowym życiu profesora Binnsa, sagę rodu Zgredka, thriller
szpiegowski z Bardem Beedle’em albo tysiąc trzysta osiemnastą wersję „Pięknej i
bestii” o rodzicach Hagrida. Możliwości są nieskończone. Piniondz jest
nieskończony.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Żeby nie było
– w samej chęci zarobienia pieniędzy nie ma nic zdrożnego. Nie wszyscy są
książętami krwi, nie wszyscy dostają apanaże, a wszyscy muszą jeść. Ba, nic
zdrożnego nie ma nawet w żerowaniu na nostalgii, o ile robi się to w sposób
umiejętny i nie ogranicza do bezczelnego recyklingu, tylko dodaje się jakąś
nową jakość. Siódma część „Gwiezdnych Wojen” bezczelnie żeruje na nostalgii,
ale jednocześnie mniej więcej trzyma się kupy, ma sympatycznych bohaterów i
interesującego (albo przynajmniej kontrowersyjnego) antagonistę. Dodatek
„Dragonborn” do „Skyrima” na każdym kroku łechce graczy, którzy z sentymentem wspominają
„Morrowind”, ale niezależnie od tego jest po prostu dobrą grą.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">„Przeklęte
dziecko” jest jak odpad radioaktywny, który próbuje się reklamować wesołym
hasełkiem „Atom jest najczystszym źródłem energii”. Polecam je serdecznie jako
prezent gwiazdkowy dla kogoś, kogo się szczerze nienawidzi.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><b>Jeszcze trzy cytaty, w tym dwa żenujące</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Rozumie się
samo przez się, że książka jest po prostu słaba pod względem pisarskim.
Częściowo wynika to z formuły scenariusza, który jest przeznaczony raczej do
wystawiania niż do czytania, ale częściowo jest winą po prostu wyjątkowej
nieudolnośc twórców.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><u>Cytat
żenujący nr 1:</u></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>Dementorzy zlatują się ze wszystkich stron.
SNAPE wie, co to oznacza.</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><b>Snape: </b>Musisz uciekać. Ja ich zatrzymam
najdłużej, jak się da.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><b>Scorpius: </b>Dziękuję. Jest pan moim
światłem w ciemności.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>SNAPE wygląda jak prawdziwy bohater. Patrzy
na SCORPIUSA i uśmiecha się łagodnie. </i>OZM przyciska obie ręce do ust<i> </i>i z całych sił próbuje powstrzymać
mdłości.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><u>Cytat
żenujący nr 2</u></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">[McGonagall
wścieka się na minister Hermionę za to, że z powodu jej bezmyślności zmieniacz
czasu wpadł w niepowołane ręce. Harry i Ginny opowiadają się za Hermioną w
drętwym dialogu. A potem...]</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><b>Profesor McGonagall: </b>Wasza solidarność
jest godna podziwu, niemniej wasza bezmyślność daje do myślenia<u>.</u></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><b>Draco: </b>Zatem i ja powinienem za nią
odpowiedzieć.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><i>Draco wchodzi na podium i staje u boku
GINNY. To scena niczym z filmu o Spartakusie.</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Nie. To nie
jest scena niczym z filmu o Spartakusie. To scena niczym z beznadziejnego
scenariusza, którego autorzy muszą podpierać się nawiązaniami do popkultury,
żeby wyjaśnić, jaki nastrój ma scena, którą spłodzili.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><u>A teraz –
uwaga, uwaga – cytat nr 3, czyli najlepszy fragment w całej książce:</u></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">[Albus i
Scorpius są na stacji kolejowej, gdzie zagaduje ich Chodzący Stereotyp].</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><b>Zawiadowca: </b>Wita, synoćki, co ciuchcia
tamuj na jedynbur jadzi miarom nijakom wedli onej pory nie przyndzi, ha?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><b>Scorpius: </b>Słucham?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><b>Zawiadowca: </b>Abo jak wyśta czekata na
onom ciuchem na jedynbur, takto widźta, co wedli późnijszej pory pojadzi.
Ciuchciom trza wedli rozpisańja jadzić, a kursi wedli nyjnojwszego rozkładańja
tera som.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">I ten fragment
jest najlepszy w całej książce wyłącznie dlatego, że tłumacze - Małgorzata Hesko-Kołodzińska i Piotr Budkiewicz - na pewno dobrze
się bawili, kiedy go przekładali. Jest to jedyna pozytywna rzecz, jaka wynikła
z tego żałosnego, cynicznego skoku na kasę, jakim jest „Przeklęte dziecko”.
Jeśli jeszcze nie macie prezentu gwiazdkowego dla swojego najgorszego wroga,
już wiecie, co mu kupić.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">----</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">W sumie w
planach był dalszy ciąg jęczenia na „Mgły Avalonu”, ale wena rządzi się swoimi
prawami.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Wiem, że Rowling nie jest autorką scenariusza, a jedynie "oryginalnej opowieści". To nieistotne. Podpisała się pod tym. Jest za to odpowiedzialna.</span></span></div>
OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-14007100620539612542016-12-11T07:33:00.000-08:002016-12-27T06:23:53.268-08:00Kobieta na dworze króla Artura - krytykuję sobie "Mgły Avalonu" Marion Bradley (tłum. polskie Magda Pietrzak-Merta)<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Mam z tą
książką poważny problem. Jednocześnie jednak nie mogę powiedzieć, by była zła –
i to właśnie wprawia mnie w stan wielkiego pomięszania i konfuzji.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-ggqUwpMvv2c/WE1uda91htI/AAAAAAAAAVs/PQOPabynSCYF0bLi2mhOj52vUWUneN3nwCLcB/s1600/Mists_of_Avalon-1st_ed.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-ggqUwpMvv2c/WE1uda91htI/AAAAAAAAAVs/PQOPabynSCYF0bLi2mhOj52vUWUneN3nwCLcB/s320/Mists_of_Avalon-1st_ed.jpg" width="215" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">W swoim czasie
(czyli na początku lat 80.) „Mgły Avalonu” były zapewne ogromnie nowatorskie i
rewolucyjne. Trudno mi sięgnąć pamięcią do tych odległych czasów, wydaje się
jednak, że reinterpretacje legendy arturiańskiej były wówczas mniej powszechne
niż dzisiaj i w większości składały się z poczciwych historyjek ku pokrzepieniu
serc w duchu Howarda Pyle’a, który po dżentelmeńsku wierzył w c<a href="http://straszna-nisza.blogspot.com/2016/09/w-czym-sir-lancelot-jest-podobny-do.html" target="_blank">zystość uczuć Lancelota do Ginewry</a>. Były to historyjki, które zdradzały nostalgię za
romantycznym obrazem średniowiecza, za złotym wiekiem rycerzy, za baśniowym – i
osobliwie dziecięcym – światem przygód.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">„Mgły Avalonu”
próbują z tym zerwać. Oczywiście, historia pozostaje z grubsza ta sama,
pojawiają się znane postaci i motywy, Uter Pendragon w przebraniu Gorloisa śpi
z jego żoną, aby spłodzić Artura, rycerze poszukują Graala, a Artur ginie
ostatecznie z rąk własnego syna; są osobliwe krainy czarodziejskiego ludu,
gdzie czas płynie inaczej; pojawia się nawet jeden smok, wyraźnie inspirowany
potworem z Loch Ness – ale pomimo tego wszystkiego widac wyraźnie, że Bradley próbuje
legendę arturiańską urealnić, racjonalizując pewne wydarzenia. Artur nie
wyciąga miecza z kamienia, tylko chwyta go z katafalku swojego ojca, żeby się
bronić, kiedy Sasi napadają kościół, w którym trwało czuwanie przed pogrzebem.
Merlin nie zostaje zaklęty w drzewo, tylko jest w nim pochowany.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Trzeba przy
tym przyznać, że Bradley ani razu nie wpada w przemądrzały ton z gatunku „całe
życie byłeś okłamywany, głupi czytelniku, tylko ja znam prawdę i mam rację”.
Jej przeobrażenia wątków z legend arturiańskich są zwykle pełne wdzięku i
stanowią jeden z głównych powodów, dla których rzeczywiście warto przeczytać tę
książkę. Z drugiej strony, często ograniczają się do aluzji czy napomknień,
których chyba nie doceni ktoś, kto nie znał legendy arturiańskiej już
wcześniej. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Ale przecież „Mgły
Avalonu” wybiły się spośród tylu dziesiątek, jeśli nie setek przeróbek
opowieści o rycerzach Artura z zupełnie innego powodu. Robią bowiem coś, co nie
przyszłoby do głowy Pyle’owi i jemu podobnym: starają się pogłębić portrety
psychologiczne postaci, a zwłaszcza kobiet. ZWŁASZCZA KOBIET.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b><s>Jankes</s> Kobieta na dworze króla
Artura</b></span></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/--SlLkQ7MRL0/WE1vfgmxa6I/AAAAAAAAAVw/ClqetT8HSrgcqvLmJx-mDzbZmfrk3ixZQCLcB/s1600/nun%2Band%2Bgalahad.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/--SlLkQ7MRL0/WE1vfgmxa6I/AAAAAAAAAVw/ClqetT8HSrgcqvLmJx-mDzbZmfrk3ixZQCLcB/s320/nun%2Band%2Bgalahad.JPG" width="209" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zakonnica i Galahad, Edmund H. Garrett (<a href="http://d.lib.rochester.edu/camelot/image/garrett-the-nun-and-galahad" target="_blank">źródło</a>)</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Jedno trzeba
sobie powiedzieć jasno: skłamałby ten, kto by rzekł, że w legendzie
arturiańskiej przed Bradley kobiet nie było. W romansach rycerskich roi się od dam
i dziewic; przemierzają one kraj, szukając rycerzy, którzy zdejmą ten czy inny
czar, zabiją potwora albo staną w obronie ich pani na sądzie Bożym. Czasem
muszą być ratowane przed zakusami niecnych gwałcicieli, czasem zaś same stają
się wcieleniem Szatana, uwodząc czystych rycerzy (zwłaszcza ginofobicznego
Borsa), czasem spędzają miłe chwile z mniej czystymi rycerzami (zwłaszcza
wesołym Gawenem), czasem ofiarowują własną krew, by wyleczyć kobietę chorą na
trąd, i same umierają w glorii świętości (jak się to dzieje z siostrą
Percevala). Role, jakie pełnią, są o wiele bogatsze niż stereotypowy obraz
księżniczki pilnowanej w wysokiej wieży przez ziejącego ogniem smoka. Trudno
się jednak nie zgodzić, że nie sa głównymi bohaterkami, a często nie mają nawet
imion.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">„Mgły Avalonu”
chcą tę sytuację odwrócić: oddać głos kobietom, prowadząc narrację wyłącznie z
ich punktu widzenia. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>Ale kim one są?</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Główną
bohaterką jest Morgana – nie dość że kobieta, to jeszcze antagonistka Artura. Bradley
wiele robi, by jej wizerunek wybielić. Morgana oczywiście nie jest po prostu
złą wiedźmą, tylko światłą poganką, która lepiej zna łacinę niż księża, i kapłanką
Bogini z pogrążonej wśród mgieł wyspy Avalon. Jej relacja z Arturem to bez
wątpienia jeden z najważniejszych wątków książki. Relacja, trzeba powiedzieć, dosyć
problematyczna: Morgana jest jego siostrą (przyrodnią), matką (zastępczą, bo to
ona się nim opiekowała, kiedy ich prawdziwa matka była zbyt zajęta mężem),
kochanką (ponieważ zostali wrobieni w rytualny seks symbolizujący zaślubiny
króla z podległą mu ziemią) i śmiertelnym wrogiem (kiedy Artur zdradza dobrą
religię Bogini na rzecz wstrętnego chrześcijaństwa).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">W swoich
najlepszych momentach Morgana jest przejmującą postacią, która próbuje określić
swoją tożsamość i znaleźć swoje miejsce w świecie zdominowanym przez mężczyzn,
obcą religię i ludzi, którzy próbują jej narzucić rolę usłużnej żony albo złej
czarownicy. W swoich najgorszym momentach jednak staje się wielką, wulgarną
tubą, przez którą Bradley donośnie woła „Chrześcijaństwo złe! Bogini dobra!
Jezus spoko, księża fuj! Nie wstydź się mówić o oddawaniu moczu, gdyż mocz,
jako dzieło boże, też jest dobry!”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">I dlatego mam
z tą książką problem. Ale idźmy dalej.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-LoW6RHYu_dU/WE1vzh80zsI/AAAAAAAAAV0/wm829_uksuseqdBmEspQ49jHLsdHtSReQCLcB/s1600/ginewra%2Bw%2Bklasztorze.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-LoW6RHYu_dU/WE1vzh80zsI/AAAAAAAAAV0/wm829_uksuseqdBmEspQ49jHLsdHtSReQCLcB/s320/ginewra%2Bw%2Bklasztorze.JPG" width="203" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ginewra w klasztorze, Edmund H. Garrett (<a href="http://d.lib.rochester.edu/camelot/image/garrett-guinevere-takes-refuge-in-a-convent" target="_blank">źródło</a>)</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Na
przeciwległym biegunie od Morgany znajduje się Ginewra (czy raczej Gwenhwyhar –
ale nie zamierzam tego pisać więcej niż ten jeden raz). Momenty, w których
Ginewra jest zadowolona z życia, można policzyć na palcach jednej ręki.
Nieszczęsna żona Artura cierpi z powodu swojej bezpłodności, ale jeszcze
bardziej cierpi przez grzeszną miłość do Lancelota, której jednak nie potrafi
się wyrzec. Jest wiecznie przerażona światem, czego bardzo ciekawym wyrazem
jest jej agorafobia; zarazem jednak usiłuje w tym świecie żyć, rozpaczliwie
podkreślając swój status królowej. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Jej największą
wadą jest przywiązanie do wstrętnego chrześcijaństwa, na które przeciąga
Artura.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Na tych dwóch
postaciach jednak się nie kończy. Jest i wspaniała królowa północnego Lothian,
chytra i lubieżna Morgause; jest Igerna, która – inaczej niż na przykład u Malory’ego
– zdradziła swojego pierwszego męża w pełni świadomie i z miłości; jest Elaine
beznadziejnie zakochana w Lancelocie; jest Viviana, Pani Jeziora i mentorka
Morgany, która dla większego dobra wrabia swoją podopieczną w rytualny seks z
jej bratem; jest jej następczyni Niniana, która właściwie robi niewiele poza
byciem kochanką złego Mordreda; jest Nimue, która prowadzi Merlina do zguby. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Mamy więc
całkiem sporo różnorodnych, wyrazistych postaci kobiecych – ale mamy też
problem. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>„Białogłowom trudno jest coś przedsięwziąć
bez pomocy mężczyzn...”</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">„...Jesteśmy
niestałe, bojaźliwe, uparte i podejrzliwe” – jak mówi w „Dekameronie” Filomena,
„nader roztropna niewiasta”. To przygnębiające, jak dobrze te słowa pasują do
„Mgieł Avalonu”.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">I nie chodzi
wcale o to, że większość wyżej wymienionych kobiet definiuje się poprzez
stosunek do mężczyzny, którego są żoną, siostrą czy kochanką. To naprawdę
drobiazg, który w żaden sposób ich nie przekreśla. Moja frustrację budzi jednak
bezczynność tych postaci, które mają być głównym motorem książki, żeby nie rzec
– główną atrakcją.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Owszem, zdarza
się, że niektóre z kobiecych postaci przejmują inicjatywę i robią to całkiem
udatnie, chociaż przeważnie polega to na popychaniu do działania mężczyzn. Między
tymi miłymi momentami rozciągają się jednak rozległe połacie książki, podczas
których ma się nieodparte wrażenie, że oto dostaliśmy książkę z punktu widzenia
postaci drugo-, albo i trzecioplanowej. Takiej, co to siedzi w domu i przędzie,
a do prawdziwej fabuły ma dostęp tylko dzięki plotkom albo mistycznym wizjom. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-V6raSqzyp5M/WE1w9t8ykdI/AAAAAAAAAV8/F-naGLfCZoE7rSy_lpXvqL23d-dd1qGVgCLcB/s1600/morgana%2Bi%2Bartur.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="282" src="https://3.bp.blogspot.com/-V6raSqzyp5M/WE1w9t8ykdI/AAAAAAAAAV8/F-naGLfCZoE7rSy_lpXvqL23d-dd1qGVgCLcB/s320/morgana%2Bi%2Bartur.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Scena, której nie ma w "Mgłach Avalonu": Morgana pokazuje Arturowi freski, na których Lancelot przedstawił cały swój romans z Ginewrą. (<a href="http://expositions.bnf.fr/arthur/it/104/08.htm" target="_blank">Źródło</a>)</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Nie mając nic
do roboty, Ginewra, jako kobieta zagubiona i zniewolona przez chrześcijaństwo,
przez całe lata przeżuwa wciąż te same zawody i konflikty wewnętrzne, a
Morgana, jako kobieta światła i wyzwolona, przez całe lata przeżuwa wciąż te
same zawody i konflikty wewnętrzne. Obydwie przy tym popisują się swoistą formą
mizoginii: Ginewra nie lubi kobiet, ponieważ wszystkie (łącznie z nią) są
grzesznymi potomkiniami Ewy, a Morgana nie lubi kobiet, ponieważ nie dążą do osobistego
spełnienia i umysłowego rozwoju, tylko zajmują się rodzeniem dzieci,
plotkowaniem o ślubach i cerowaniem skarpet. Mimo że sama właściwie przez pół
książki nie robi nic innego. Nie może rzucić tych skarpet, bo, rozumiecie, żyje
w opresyjnym świecie mężczyzn, którzy są głupi, i chrześcijańskich księży,
którzy są źli.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;"><b>„Gdy same swoimi przewodnikami będziemy, to
społeczność nasza długo trwać nie będzie...”</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Ten obraz
kobiet nienawidzących innych kobiet, jest tym bardziej przygnębiający, że
znajduje się właśnie z opowieści arturiańskiej, w której tradycyjnie bardzo
istotny jest duch wspólnoty i braterstwa. Rycerze tworzą społeczność skupioną
wokół ukochanego króla i wokół wspólnych ideałów honoru i waleczności.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Dlaczego więc
w opowieści arturiańskiej z kobiecego punktu widzenia nie opisać społeczności
kobiecych? A tymczasem dostajemy Ginewrę, która zazdrości Arturowi wiernego
kręgu przyjaciół.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Nie twierdzę,
że społeczności kobiecych nie ma całkowicie, ale te, które się pojawiają –
kapłanki Avalonu, rozchichotane dwórki Ginewry czy młode zakonnice z Epilogu –
stanowią w gruncie rzeczy tło. Żadna z głównych bohaterek tak naprawdę nie
należy do tych społeczności; czasem nawet definiuje się w opozycji do niej, tak
jak Ginewra, którą irytują młodzieńcze zachwyty jej podopiecznych nad tężyzną
rycerzy.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Więcej nawet –
kobiety w „Mgłach Avalonu” tak naprawdę nie mają przyjaciółek. Nawet poprawne
stosunki podszyte są zawiścią. Morgana zazdrości Ginewrze piękności. Ginewra
zazdrości Morganie młodego wyglądu. Morgana zazdrości Ginewrze wpływu na
Artura. Ginewra zazdrości Morganie wpływu na Artura. Morgana, Ginewra i Elaine
zazdroszczą sobie nawzajem względów Lancelota. Morgana zazdrości swojej ciotce
Morgause, ponieważ Mordred ją uważa za swoją matkę. Morgana zazdrości Ninianie
pozycji w Avalonie. Niniana zazdrości Morganie czarodziejskich umiejętności. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Kiedy nie ma
zawiści, jest dla odmiany żal. Igerna ma żal do Viviany za wydanie jej w młodym
wieku za Gorloisa. Morgana ma żal do Viviany za rytualny seks z Arturem. Morgause
ma żal do Viviany za zeswatanie Utera z Igerną, a nie z nią. Viviana ma żal do
wszystkich, że nie rozumieją, iż działała zgodnie z wolą Bogini.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Właściwie jedyna
w pełni pozytywna relacja (silnie zresztą podszyta erotyzmem) to ta między
Morganą a Raven, kapłanką, która złożyła śluby milczenia i przez niemal całe
życie nie opuściła Avalonu. Chciałoby się rzec złośliwie, że z taką kobietą
można budować dobre relacje, ponieważ nie stanowi konkurencji.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Ten niemal
całkowity brak przyjaznych stosunków między kobietami i pogarda dla kobiet
„głupich” sprawiają, że książka brzmi fałszywie wszędzie tam, gdzie kobiety są
opiewane jako naczynia Bogini, zasługujące ze strony mężczyzn na szacunek, żeby
nie powiedzieć cześć. „Mgły Avalonu” trącą na dobrą sprawę naiwnymi formami
feminizmu, które z jednej strony ograniczają się do lamentowania nad tym, jak
to kobietom jest źle, a z drugiej krytykują zajęcia i zachowania uważane za
kobiece. Gdy przychodzi do poradzenia kobietom, jak mają w takim okropnym
świecie żyć, są albo boleśnie łopatologiczne (zacznij nosić spodnie! – jak to
napisała sama Bradley w jednej ze swoich wcześniejszych książek fantasy), albo
zaskakująco mgliste.</span></span></div>
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">„Mgły Avalonu” są i łopatologiczne, i (<i>nomen omen</i>)<i> </i>mgliste
jednocześnie. To już jednak zahacza o bardziej kontrowersyjne wątki i mój drugi
wielki problem z tą książką. W <a href="http://straszna-nisza.blogspot.com/2016/12/mgy-avalonu-i-wszystkie-ich-grzechy.html" target="_blank">następnym odcinku</a> dowiemy się zatem, co z „Mgieł
Avalonu” przeniknęło do „Pięćdziesięciu twarzy Greya”.</span></span><br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-1FixSq_uQQA/WE1xYIuTXzI/AAAAAAAAAWA/M7h8uP3qwPUwohNpXQsjEd3BxKxdZPpoQCLcB/s1600/artur%2Bumiera.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="282" src="https://2.bp.blogspot.com/-1FixSq_uQQA/WE1xYIuTXzI/AAAAAAAAAWA/M7h8uP3qwPUwohNpXQsjEd3BxKxdZPpoQCLcB/s320/artur%2Bumiera.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Śmierć Artura w Avalonie, James Archer (<a href="http://expositions.bnf.fr/arthur/it/105/04.htm" target="_blank">źródło</a>)</td></tr>
</tbody></table>
OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-65769507358715488552016-12-03T06:51:00.000-08:002016-12-03T06:51:04.694-08:00I przestań przeklinać, do diabła - "Hugo", Bédu (tłum. Agnieszka Labisko)<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-tcyvjxPo2MI/WELaDQqFnGI/AAAAAAAAAVA/YhPHJkMF4uQxANxn1xjY8-ckMNS-U8zrgCLcB/s1600/20161203_104815.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://2.bp.blogspot.com/-tcyvjxPo2MI/WELaDQqFnGI/AAAAAAAAAVA/YhPHJkMF4uQxANxn1xjY8-ckMNS-U8zrgCLcB/s200/20161203_104815.jpg" width="145" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Po krótkim
zastanowieniu śmiało rzec mogę, że „Hugo” był pierwszym komiksem w moim życiu i
do tej pory chyba pozostaje ulubionym, wyprzedzając „Thorgala”, który zaczął
się rozrastać i pączkować w sto tysięcy nieogarnialnych dla mnie serii
pobocznych.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-IybLYcZ99-Q/WELZ5u5--zI/AAAAAAAAAU8/xXz-kyf6e0MJrKwr8tcwRQ87CYLNH7xigCLcB/s1600/20161203_104759.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-IybLYcZ99-Q/WELZ5u5--zI/AAAAAAAAAU8/xXz-kyf6e0MJrKwr8tcwRQ87CYLNH7xigCLcB/s320/20161203_104759.jpg" width="284" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ten komiks nauczył mnie wszystkiego, co warto wiedzieć o średniowieczu.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">„Hugo” jest
baśnią. Przedstawiony w nim świat po mistrzowsku łączy elementy znane i
nieznane, realistyczne i cudowne: są tam zbrojne warzywa wojujące z
oblegającymi ich mury hordami szkodników, ale i całkiem zwykłe średniowieczne
opactwo; jest magiczny zamek stworzony dosłownie z tysięcy mew, ale i budowana
przez dziesięciolecia gotycka katedra. Równie wyraziste są postaci. Sam Hugo,
choć w wieku dość młodocianym (sądząc z mikrej postury), cieszy się całkowicie
dorosłą autonomią; to on nauczył mnie słowa „trubadur”, mimo że swojej lutni
zazwyczaj używa jako broni obuchowej. Jest też jego milczący towarzysz,
niedźwiedź Biskoto, i aż nazbyt rozgadane przeznaczenie – Narcyz, no i wróżka
Śliweczka, którą wbrew niesprawiedliwym i z gruntu niesłusznym słowom jednego z
moich pająków („Śliweczka to <i>Deus ex
machina</i> i dama w opresji w jednym) uważam, za jedną z najbardziej
pamiętnych żeńskich postaci mojego dzieciństwa.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Dwa posiadane
przeze mnie zeszyty komiksu („Zaklęcie w fasolę” i „Zamek mew”) zostały
zaczytane niemal na śmierć i podczas jednego z zabiegów konserwatorskich
zostały im zamienione okładki, dlatego ogromnie mnie ucieszyło nowe wydanie
wszystkich pięciu części „Hugo” w jednym tomie. Radość i przyjemność ogromna,
mimo nowego tłumaczenia, które, jak to zwykle bywa z nowymi tłumaczeniami,
budziło czasem sprzeciw u tych, którzy znają stare.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Przyznać
trzeba, że nowe tłumaczenie Agnieszki Labisko jest znacznie bardziej nastawione
na dzisiejszą młodzież, nader często używając sformułowań takich jak „tępe
dzidy”, sypiąc ripostami wyraźnie pomyślanymi jako „śmieszne teksty”, a nawet stosując
aluzje popkulturowe z wróżbitą Maciejem włącznie. To może się nie podobać, ja
jednak patrzę na to łaskawiej, bo niektóre sformułowania są naprawdę bardzo
udane, a jedno weszło już do mojej codziennej komunikacji:</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-BluJ8L13zY4/WELaOudqdgI/AAAAAAAAAVE/o40ZWRBFwp83vcfIH1KxPSmyEc_5nkcMwCLcB/s1600/20161203_141004.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="261" src="https://4.bp.blogspot.com/-BluJ8L13zY4/WELaOudqdgI/AAAAAAAAAVE/o40ZWRBFwp83vcfIH1KxPSmyEc_5nkcMwCLcB/s320/20161203_141004.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nie macie pojęcia, ile rzeczy można w ten sposób skomentować.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Z drugiej
jednak strony jest co najmniej jedno miejsce, które bardzo mnie skonfundowało. Zwróćcie uwagę szczególnie na trzeci obrazek:</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-K69UMxfkXtc/WELaqvqzKfI/AAAAAAAAAVI/OAAEp_fda_QWtbGZP69aEaw3_vqwtrIlACLcB/s1600/20161203_105017.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="222" src="https://3.bp.blogspot.com/-K69UMxfkXtc/WELaqvqzKfI/AAAAAAAAAVI/OAAEp_fda_QWtbGZP69aEaw3_vqwtrIlACLcB/s320/20161203_105017.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">To jest stare tłumaczenie, autorstwa Iwony Sienickiej...</td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-yh7bwQaIQnY/WELa-c7w1ZI/AAAAAAAAAVM/Rcr9xZZyn0sUkMk484gOtuVKppfqAYP3gCLcB/s1600/20161203_144521.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="238" src="https://2.bp.blogspot.com/-yh7bwQaIQnY/WELa-c7w1ZI/AAAAAAAAAVM/Rcr9xZZyn0sUkMk484gOtuVKppfqAYP3gCLcB/s320/20161203_144521.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">...a to nowe.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Gdzie się
podziałeś, mój finezyjny dowcipie? Co się z tobą stało? Bo przecież chyba
pojawiasz się w oryginale – ale jeśli tak, czemu zniknąłeś u Agnieszki Labisko?
Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie – niech się odezwie, niech uśmierzy mój
niepokój.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Niepokój,
który mimo wszystko nie jest aż tak wielki, by „Hugo” nie był dla mnie jednym z
najprzyjemniejszych czytelniczych doświadczeń ostatniego czasu.</span></span></div>
OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-466682166654816520.post-27265245963474622502016-11-25T12:24:00.000-08:002016-11-25T12:29:32.160-08:00Jak mieć lwa i żonę jednocześnie - ideał mężczyzny według Chrétiena de Troyes<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Trudno w to
może uwierzyć, ale rycerze też mieli problem z tym, jak pogodzić życie osobiste
z zawodowym – czy, jak oni to ujmowali, miłość z rycerską chwałą. Jak tu być
jednocześnie czułym kochankiem, wiernym swej damie, i śmiałym wojownikiem, przemierzającym
kraj w poszukiwaniu przygód? Jak można poddać się miłości, a jednocześnie pozostać
męskim panem samego siebie? Niektórzy by powiedzieli, że się nie da, wskazując
klasyczne przykłady Herkulesa pokornie snującego przędzę pod okiem Omfale albo
<a href="http://straszna-nisza.blogspot.com/2016/09/w-czym-sir-lancelot-jest-podobny-do.html" target="_blank">Lancelota, który z radością przestałby oddychać, gdyby Ginewra miała taki kaprys</a>. A jednak Chrétien de Troyes – ten sam, który napisał „Rycerza z wózka”
właśnie o niewolniczo oddanym królowej Lancelocie – w „Rycerzu z lwem” próbował
dowieść, że miłość i chwała wcale się nie wykluczają.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-yO3CByRPUbg/WDicoq6RuDI/AAAAAAAAAUg/xaBWTkRlKCcWAHWgwXf-TxaoAh2VJdS0wCEw/s1600/yvain%2Blew.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://2.bp.blogspot.com/-yO3CByRPUbg/WDicoq6RuDI/AAAAAAAAAUg/xaBWTkRlKCcWAHWgwXf-TxaoAh2VJdS0wCEw/s1600/yvain%2Blew.png" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Rycerz z lwem. Lew jeszcze nie dorósł. (<a href="http://expositions.bnf.fr/arthur/livres/yvain/index.htm" target="_blank">Źródło</a>)</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Iwen – albo Yvain,
albo Owain, względnie Uwaine lub Iven, przez jakiś czas przemierzający kraj <i>incognito </i>jako rycerz z lwem – w
niektórych kwestiach jest właściwie dość podobny do Lancelota. Tak jak on rozpłomieniony
jest wielką miłością, która staje się dla niego sensem życia; co więcej, zakochuje
się w kobiecie, która wcześniej była już mężatką. Tak samo jak Lancelot zostaje
też (przynajmniej czasowo) oderwany od swojego obiektu uczuć i na jakiś czas
traci rozum, co w legendach arturiańskich objawia się przede wszystkim
bieganiem po lesie bez odzienia i z rozwianym włosem. Można nawet powiedzieć,
że Iwen tak samo jak Lancelot dokonuje świetnych czynów przede wszystkim z
miłości do ukochanej damy – tu jednak analogie zaczynają nieco szwankować.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Po pierwsze,
ukochana Iwena – Laudyna – jest jego własną małżonką, a nie niedostępną
połowicą seniora i króla. Po drugie zaś motywacją Iwena co najmniej równie
silną jak miłość jest ambicja rycerska, pragnienie przygód i chwały. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Po
początkowych zawirowaniach (obejmujących między innymi zabicie przez Iwena pierwszego
męża Laudyny, czym zrobił na niej raczej marne pierwsze wrażenie) bohater
osiąga szczęście małżeńskie. Po pewnym czasie jednak dopada go ten odwieczny rycerski
konflikt: miłość albo chwała. Iwen zaczyna się lękać, że zostanie uznany za <i>chevalier recréant</i> – czyli rycerza,
który w gruncie rzeczy rycerzem być przestaje, bo gnuśnieje w domu, zamiast
dokonywać świetnych czynów. Ta troska o reputację sprawia, że rychło ulega namowom
Gowena (jeśli wierzyć wersji Chrétiena de Troyes) lub samego króla Artura (jak
podaje wersja walijska o uroczym tytule <span class="st"><i>Owain:</i> </span><i>Chwedl Iarlles</i><span class="st"> <i>y</i> </span><i>Ffynawn</i>) i rusza na
przygodę, obiecując żonie, że wróci w ściśle określonym terminie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">A potem tę
przysięgę łamie, zostaje odtrącony przez Laudynę i na jakiś czas traci rozum.
Cała reszta jego historii to wysiłki zmierzające do odzyskania miłości żony. Co
ciekawe, wysiłki te oparte są na tym, co w pewnym sensie doprowadziło do
zerwania z ukochaną, a mianowicie na rycerskich czynach. Iwen przemierza kraj w
towarzystwie lwa, któremu pomógł w walce z wielkim wężem, i zabija olbrzymy,
broni uciśnionych, walczy po stronie niewinnych i zdobywa sobie tak wielką
sławę jako bezimienny Rycerz z Lwem, że kiedy w końcu jego tożsamość wychodzi
na jaw, Laudyna nie może nie przyjąć miłości rycerza, który tak znakomicie się
odznaczył.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">W ten sposób –
powiada Chrétien de Troyes – rycerskie czyny wzbudzają miłość, a miłość pobudza
do rycerskich czynów. Te dwie wartości nie muszą być sprzeczne; wręcz
przeciwnie, mogą się wzajemnie uzupełniać, jeśli tylko zostanie zachowana
między nimi równowaga.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Trzeba jednak
pamiętać, że nie byłoby rycerza z lwem, gdyby nie lew. Z jednej strony
odzwierciedla on cnoty Iwena i stanowi dowód łaski zesłanej nań przez Boga.
Jest jednak czymś znacznie więcej niż wyciągniętym z bestiariuszem symbolem: to
bohater z krwi i kości, wierny towarzysz Iwena, równie wyrazisty co jego najlepszy
ludzki przyjaciel Gowen.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Znakomita
postacią w „Rycerzu z lwem” jest służka Laudyny, Lunette. Jak to służka, jest
śmielsza i sprytniejsza od swojej pani. Nie pomylę się chyba, jeśli powiem, że
wprawia w ruch osiemdziesiąt procent fabuły, najpierw gasząc skrupuły świeżo
owdowiałej Laudyny, by przekonać ją do Iwena, potem wymierzając rycerzowi karę
za złamanie przysięgi, a wreszcie doprowadzając do pogodzenia małżonków. Im
więcej myślę o bystrej i prężnej Lunette, tym większa ogarnia mnie frustracja w
związku z czytanymi właśnie „Mgłami Avalonu” Marion Bradley, bo „Mgły Avalonu”
niby mają koncentrować się na kobietach z legend arturiańskich, tylko że żadna
z nich w wydaniu Bradley nie ma w sobie tej iskry, którą ma opisana ponad 800
lat temu Lunette. Mało która z nich robi też tyle co ona, żeby popchnąć do
przodu fabułę.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-VFQlSB7Ft2s/WDicqQIS-vI/AAAAAAAAAUk/LmvV82aS9JIxuDFT56vA3PflOxdODDlWgCLcB/s1600/yvain%2Bszalony.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://2.bp.blogspot.com/-VFQlSB7Ft2s/WDicqQIS-vI/AAAAAAAAAUk/LmvV82aS9JIxuDFT56vA3PflOxdODDlWgCLcB/s1600/yvain%2Bszalony.png" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Z lewej - Lunette właśnie powiedziała Iwenowi, że nie ma po co wracać do Laudyny. Na środku - Yvain rozdziera szaty. Z prawej - nagi Yvain biegnie do lasu. (<a href="http://expositions.bnf.fr/arthur/livres/yvain/index.htm" target="_blank">Źródło</a>)</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Nie mogę się
też nie zastanawiać, dlaczego Iwen jest współcześnie znany o wiele mniej niż na
przykład Gowen, nie mówiąc już o Lancelocie. W końcu ma lwa, a to powinno mu
dawać z automatu przepustkę do strefy dla arturiańskich VIP-ów. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Chciałoby się
oskarżać o niecne knowania jakąś lancelotiańską światową masonerię, ale
odpowiedź jest prawdopodobnie o wiele prostsza i brzmi: „Le Morte d’Arthur”. Thomas
Malory bowiem o Iwenie – czy też Owenie, bo w jego wersji takie nosi imię –
ledwie wspomina, za Malorym zaś idzie chyba większość późniejszych przeróbek, w
tym wspomniane wyżej „Mgły Avalonu”. Co więcej, przygoda Iwena nie miała
żadnego związku z poszukiwaniem Graala, na którym dużo wersji się koncentruje.
Choć więc nie można powiedzieć, by był całkiem zapomniany, Iwen przegrywa z
wieloma innymi rycerzami Okrągłego Stołu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 18pt;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">A szkoda.
Naprawdę szkoda.</span></span></div>
OZM (Barbara Kaczyńska)http://www.blogger.com/profile/13155211931653581192noreply@blogger.com2